Na poniższej fotografii możecie zobaczyć galaktykę NGC 3568. Co ciekawe, kilka lat wcześniej, w 2014 roku, astronomowie-hobbyści działający na terenie Nowej Zelandii dostrzegli rozbłysk światła pochodzący z gwiazdozbioru Centaura. NASA po pewnym czasie potwierdziła, że za wspomnianym wzrostem jasności stała eksplozja supernowej. Jej światło, zanim dotarło do naszej planety, pokonało dystans wynoszący około 57 milionów lat świetlnych.
Czytaj też: Galaktyka Panna A coraz dziwniejsza. Co się tam dzieje?
NGC 3568 to jedna z tzw. galaktyk spiralnych z poprzeczkami. Jeśli takie określenie wydaje się wam zaskakująco znajome, to zapewne słyszeliście je w odniesieniu do naszej własnej Drogi Mlecznej. Tego typu struktury wyglądają niczym “zwykłe” galaktyki spiralne, lecz dodatkowo posiadają jasne pasy składające się z gwiazd i innej materii. Galaktyki spiralne z poprzeczkami mogą stanowić nawet 40% galaktyk występujących w całym wszechświecie.
Na zdjęciu wykonanym przez teleskop Hubble’a została uwieczniona galaktyka NGC 3568
Strumienie gwiazd tworzących NGC 3568 wirują i tworzą kształt spirali z dwoma ramionami. Te, podobnie jak w przypadku innych galaktyk spiralnych z poprzeczkami, nie zakrzywiają się aż do centrum galaktyki – łączą się z natomiast z centralną linią złożoną z gwiazd.
Czytaj też: Jedna galaktyka i dwie supermasywne czarne dziury. Niezwykłe odkrycie astronomów
W 2008 roku przeprowadzono badanie obejmujące ponad 2000 galaktyk. Jego wyniki sugerowały, że galaktyki spiralne z poprzeczkami były znacznie mniej powszechne w tej części wszechświata 7 miliardów lat temu, jeśli porównać sytuację do tej z dziś. Pozwala to sądzić, że są one związane z bardziej zaawansowanymi etapami istnienia galaktyk. W praktyce oznaczałoby to, że galaktyki formują się stopniowo, a skupiska gwiazd nieznacznie odchylają się od swojej kolistej ścieżki wokół centrum, związanego na przykład z supermasywną czarną dziurą.