Ta została wykonana przez satelitę Gaia należącą do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Sonda, podobnie jak sam teleskop, krąży w obrębie tzw. punktu libracyjnego L2, który – z perspektywy Słońca – znajduje się 1,5 miliona kilometrów “za” Ziemią. Dystans ten jest mniej więcej czterokrotnie większy niż dzielący naszą planetę i Księżyc.
Czytaj też: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba obserwuje wszechświat coraz wyraźniej. Nowe zdjęcie to potwierdza
18 lutego Gaia wykonała zdjęcia, na których widać Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba oddalony od sondy o około milion kilometrów. To imponująca odległość (choć, w kosmicznej skali, nie aż tak bardzo) a fotografia robi nawet większe wrażenie, gdy zdamy sobie sprawę, że udało się ją wykonać już przy pierwszym podejściu. Teleskop widać dość niewyraźnie, bo w postaci niezbyt jasnej plamy.
Co ciekawe, pomysł wykonania takiego zdjęcia pojawił się dzięki Uliemu Bastianowi z Uniwersytetu w Heidelbergu oraz Francois Mignardowi z Obserwatorium w Nicei. Naukowcy doszli do wniosku, że po dotarciu do punktu libracyjnego L2 Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba powinien znaleźć się w zasięgu “wzroku” sondy Gaia.
Warto mieć na uwadze, że satelita należący do ESA nie odpowiada za wykonywanie szczegółowych zdjęć gwiazd czy galaktyk. Zamiast tego został on oddelegowany do śledzenia pozycji tych obiektów, ich przemieszczania, kolorów czy też szacowania odległości dzielących je od Ziemi. Na pokładzie sondy znajduje się też maper nieba, który rejestruje co sześć godzin 360-stopniowy pas wokół całej sfery widzialnej.
Możliwość sfotografowania nowego, niezwykle zaawansowanego teleskopu nadarzyła się 18 lutego, kiedy oba instrumenty były od siebie oddalone o około 1 milion kilometrów. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, po tym jak dotarł do celu swojej podróży, zajmuje się konfiguracją swoich instrumentów. Zdjęcia, jakich dostarcza są coraz wyraźniejsze, ale o jego faktycznym potencjale będziemy mogli przekonać się dopiero latem.
Czytaj też: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba obserwuje wszechświat coraz wyraźniej. Nowe zdjęcie to potwierdza
Z pewnością jest jednak na co czekać. Nazwany na cześć drugiego administratora NASA sprzęt ma zrewolucjonizować obserwacje odległych obszarów widzialnego wszechświata, gwiazd i egzoplanet oraz poszukiwanie tzw. biosygnatur, czyli oznak świadczących o występowaniu życia na powierzchni planet pozasłonecznych. I choć teleskop został wprowadzony do użytku około 10 lat później niż pierwotnie zakładano, to z pewnością warto było czekać.