Niewidzialni, mobilni i zdolni zatapiać okręty. Nowy pułk piechoty morskiej ma niepokoić sąsiadów USA

W zeszłym roku dowiedzieliśmy się, że Korpus Morski USA nakreślił już plany wielkich zmian i rozpoczął swoją największą reorganizację od wieku. Te zmiany mają sprawić, że amerykańscy marines skupią się głównie na operacjach desantowych w regionie Azji i Pacyfiku i właśnie poznaliśmy szczegóły tych zmian. Ogłoszono bowiem nowy pułk piechoty morskiej o nazwie Marine Littoral Egiment, czyli “Przybrzeżny Pułk Piechoty Morskiej”, którego mają się obawiać potencjalni wrogowie USA
Niewidzialni, mobilni i zdolni zatapiać okręty. Nowy pułk piechoty morskiej ma niepokoić sąsiadów USA

Przybrzeżny Pułk Piechoty Morskiej to zupełnie nowy pułk piechoty morskiej

Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych oficjalnie powołał do życia swój pierwszy pułk nowego rodzaju, będący filarem planów prowadzenia małych ekspedycyjnych operacji zaawansowanych ze specjalnie wyposażonymi jednostkami zadaniowymi. Ten nowy Przybrzeżny Pułk Piechoty Morskiej ma mieć swoją siedzibę w bazie Korpusu Piechoty Morskiej na Hawajach i jest oparty na obecnym 3. Pułku Piechoty Morskiej. Został ponoć zaprojektowany w oparciu o całe tysiące godzin gier wojennych i ma być flagową formacją Korpusu w erze po zakończeniu globalnej wojny z terroryzmem.

Czytaj też: Wojna a ślad węglowy. Przyroda cierpi z powodu konfliktów

Przeciwnikom nie podoba się ta koncepcja. Nie podoba im się to, że jednostki są wysoce mobilne, że mają niską sygnaturę i że przeciwnik nie wie, gdzie się znajdują– powiedział gen. Eric Smith, zastępca dowódcy Korpusu Piechoty Morskiej.

Jest to częścią zapowiedzianych w przeszłości zmian, mających uczynić z Korpusu Piechoty Morskiej nie “drugą Armię USA, a siłę wyspecjalizowaną w zajmowaniu baz morskich i wysp”. Wielkie zmiany w tę stronę potrwają aż do 2030 roku, a w ich ramach Marines wymienią swoje czołgi, artylerię, a nawet porzucą zakup myśliwców F-35C, stawiając na pociski dalekiego zasięgu, bezzałogowe okręty i broń przeciwokrętową.

Czytaj też: Czym jest amunicja kasetowa? Polska jest jednym z nielicznych państw, które jej nie zakazały

Wszystko po to, aby lepiej i sprawniej realizować misje pomiędzy nadmorskimi bazami wroga i skuteczniej wspomagać Marynarkę Wojenną, dręczyć m.in. flotę wroga. Wspomniany wyżej Przybrzeżny Pułk Piechoty Morskiej jest właśnie tego przejawem, ale nie wszyscy są przekonani do tej nowej koncepcji i nie wierzą w to, że te nowe jednostki mogą wywołać strach u potencjalnych wrogów.

Czytaj też: Rosyjski pocisk balistyczny Iskander zwany też SS-26 Stone. Czym jest i co potrafi?

W praktyce ten nowy pułk będzie się składał z trzech elementów – przybrzeżnego zespołu bojowego (z jednym batalionem piechoty i baterią rakiet zdolną do zatapiania okrętu), przybrzeżnego batalionu przeciwlotniczego i batalionu logistyki bojowej. Mowa o żołnierzach w liczbie od 75 do ponad 100 marines, których zadaniem będzie tworzenie własnych i zajmowanie wrogich zaawansowanych baz ekspedycyjnych szeroko rozproszonych na wyspach w każdej przyszłej walce. Marines będą w stanie przeprowadzać ataki cybernetyczne, namierzać cele, a nawet zatapiać duże okręty przeciwnika.

Mimo tak dużej siły ognia plan przewiduje, że niewielki rozmiar oddziałów oraz ich rozproszenie sprawi, że przez dłuższy czas nie zostaną wykryte przez czujniki wroga, a ich mobilność pozwoli na bezproblemową ucieczkę.