ISS musiała uniknąć kolizji. Wszystko przez rosyjskiego satelitę

Astronauci przebywający na pokładzie ISS musieli wykonać w sobotni poranek manewr restartu. Powody były dwa, a jednym z nich okazała się konieczność uniknięcia kolizji ze szczątkami rosyjskiego satelity.
iss-koniec-miedzynarodowe-stacji-kosmicznej

iss-koniec-miedzynarodowe-stacji-kosmicznej

I choć potrzeba podjęcia takich działań nie zakłóciła zaplanowanego na sobotni wieczór odłączenia Ax-1, wyprawy zorganizowanej przez SpaceX i Axiom Space, to sytuacja i tak pokazuje, jak niebezpieczne są kosmiczne śmieci. Drugą z przyczyn stojących za koniecznością dokonania restartu była natomiast chęć poprawy planowania dalszej trajektorii lotu.

Czytaj też: Holoportacja w akcji. Lekarz „przeniósł” się na ISS

15 listopada ubiegłego roku Rosjanie przeprowadzili testy swojej broni antysatelitarnej, które zakończyły się zniszczeniem jednego z satelitów należących do tego kraju. Nie było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie, ponieważ w 2007 roku Chiny wystrzeliły podobny pocisk w kierunku jednego z własnych satelitów meteorologicznych, podczas gdy Indie przeprowadziły swój pierwszy test ASAT przed trzema laty. W 2020 roku Rosja wystrzeliła natomiast dwa inne pociski ASAT.

Drugą z przyczyn restartu ISS była konieczność poprawy dalszej trajektorii

Listopadowe podejście zakończyło się zniszczeniem satelity Cosmos 1408 ważącego około 1750 kilogramów. Powstała wtedy chmura odłamków stanowiąca potencjalne zagrożenie dla statków kosmicznych krążących po orbicie okołoziemskiej. Takie fragmenty – nawet niewielkich rozmiarów – są rozpędzone do tego stopnia, że mogą doprowadzić do poważnych uszkodzeń sprzętu.

Czytaj też: USA pokazuje klasę, wspominając o testach broni antysatelitarnej

Oczywiście trudno zakładać, by działania Rosjan były w tym przypadku planowane i miały związek z trwającą wojną. Test przeprowadzono kilkanaście tygodni przed agresją na Ukrainę i nie była to pierwsza tego typu próba. Nie zmienia to jednak faktu, iż Roskosmos nie pierwszy raz w ostatnim czasie utrudnia funkcjonowanie zachodnim agencjom kosmicznym. Wcześniej szef Roskosmosu, Dmitrij Rogozin, ostrzegał przed upadkiem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na terytorium Stanów Zjednoczonych bądź Europy. Miałoby to być konsekwencją zakończenia udzielania wsparcia przez Rosjan w wykonywaniu korekt orbity ISS.