Czy elektryczne samoloty mogłyby doczekać się lepszego magazynu energii? Akumulator litowo-powietrzny może odmienić wszystko co lata i chce być bezemisyjne
Obecnie największym problemem z elektrycznymi samolotami jest przede wszystkim stosunek wagi do możliwości w pełni elektrycznego, więc również bezemisyjnego, systemu napędowego. Dlatego firmy zajmujące się rozwojem elektrycznych samolotów skupiają się przede wszystkim na tych o zasięgu międzymiastowym, a nie międzypaństwowym i tym bardziej międzykontynentalnych.
Czytaj też: Co decyduje o wytrzymałości metali? Naukowcy MIT odkrywają ich sekrety
To słuszne i racjonalne podejście, bo na ten moment dokonywanie ich wyłącznie z udziałem elektronów jest niemożliwe. Powód? Potrzeba wykorzystania ciągle zbyt ciężkich, rozbudowanych systemów akumulatorów i tym samym wydajniejszych silników, które z kolei pobierają więcej mocy, przez co szybciej drenują pokłady energii.
Obecnie rozszerzanie zasięgu wielkich samolotów bezemisyjnych przypomina wizerunek węża zjadającego własny ogon, ale rozwój technologii powinien rozwiązać ten problem. Dzieło japońskich naukowców, wspieranych przez japoński konglomerat SoftBank, jest tego świetnym przykładem. Przyjmuje bowiem postać nowatorskiego akumulatora litowo-powietrznego o rekordowej gęstości energii.
Czytaj też: Mikrodrony napędzane światłem mają imponujące możliwości. Są przy tym naprawdę miniaturowe
Ta gęstość wynosi ponad 500 watogodzin na kilogram (Wh/kg), co oznacza, że wynosi prawie dwa razy tyle względem akumulatorów w nowoczesnych elektrycznych samochodach. Dodatkowo, tego typu akumulatory mogą być ładowane i rozładowywane w temperaturze pokojowej, co jest kluczowe do komercjalizacji tej technologii, do czego z czasem może dojść.
Czytaj też: Masz niedobór witaminy D? Pomogą Ci genetycznie modyfikowane pomidory
Chociaż pomysł na akumulator bazujący na ogniwach litowo-powietrznych wydaje się ultrainnowacyjny, to związany z nim mechanizm działania jest już znany od dawna w chemii typu metal-powietrze. W niej wytwarza się energię elektryczną poprzez utlenianie litu na anodzie i redukcję tlenu na katodzie, a powodem, dlaczego nadal nie ma ich na rynku powszechnym jest po prostu to, że związane z nimi komponenty są bardzo ciężkie.