Betelgeza eksplodowała w niewidziany wcześniej sposób. Zaobserwował ją Kosmiczny Teleskop Hubble’a

Dzięki obserwacjom poczynionym przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a astronomowie byli w stanie śledzić losy Betelgezy, czyli czerwonego nadolbrzyma znajdującego się około 650 lat świetlnych od Ziemi.
Betelgeza eksplodowała w niewidziany wcześniej sposób. Zaobserwował ją Kosmiczny Teleskop Hubble’a

Gwiazda ta przed dwoma laty często gościła na łamach prasy, ponieważ między grudniem 2019 a marcem 2020 roku doszło do zadziwiającego spadku jej jasności. Przeprowadzone w ostatnim czasie obserwacje, obejmujące Betelgezę przed tym tajemniczym zjawiskiem, w czasie jego trwania oraz po jego zakończeniu, umożliwiają wyciągnięcie pewnych wniosków co do genezy ówczesnych wydarzeń.

Czytaj też: Nowe zdjęcie kosmosu sprawia, że aż trudno uwierzyć w uwiecznioną na nim liczbę gwiazd

Astronomowie sądzą, że gwiazda doświadczyła silnego powierzchniowego wyrzutu masy, który wykroczył poza atmosferę tego obiektu. Warto mieć przy tym na uwadze, że Betelgeza, znana również jako Alfa Orionis lub HD 39801, jest prawdziwym gigantem, szczególnie w zestawieniu ze Słońcem. Ma od niego około 1400 razy większą średnicę.

Gdyby natomiast wziąć pod uwagę ilość emitowanego przez nią światła, to potrzeba byłoby 100 000 Słońc, aby zrównać się w tym aspekcie z Betelgezą. Nie powinno więc nikogo dziwić, iż nagłe spadki jasności tej gwiazdy wzbudzały ogromne zainteresowanie. Błyskawicznie pojawiły się głosy sugerujące, iż może ona wkrótce eksplodować w formie supernowej. Najnowsze ustalenia dotyczące tej sprawy zostały zaprezentowane na łamach The Astrophysical Journal.

Jako czerwony nadolbrzym Betelgeza nie znajdzie się w gronie długowiecznych obiektów. Mimo zaledwie – jak na kosmiczne standardy – 8 milionów lat, naukowcy spodziewają się, że czas tej gwiazdy jest policzony. A jeśli koniec nastąpi, to dojdzie do niego w związku z supernową, która będzie widoczna również z Ziemi i to za dnia. Tak potężny wybuch nie powinien stanowić dla nas zagrożenia, lecz byłby z pewnością niezwykle efektowny.

Jeśli chodzi o spadki jasności Betelgezy, to zwrócił na nie uwagę już XIX-wieczny astronom John Herschel. Rekordowe zmiany nastąpiły natomiast w grudniu 2019 roku i na początku 2020 roku, kiedy to jasność tej gwiazdy osiągnęła historyczne minimum w dniach 7-13 lutego. Jak wyjaśniają autorzy badań poświęconych temu zjawisku, zachowanie Betelgezy nie jest dowodem wskazującym na zbliżającą się eksplozję.

Betelgeza znajduje się około 650 lat świetlnych od Ziemi

Zanim badacze doszli do takich wniosków, przeanalizowali dane pochodzące z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, obserwatorium STELLA, spektrografu TRES, sondy STEREO-A oraz AAVSO (American Association of Variable Star Observers). Powierzchniowy wyrzut masy, którego doświadczyła Betelgeza prawdopodobnie spowodowany był przez pióropusz konwekcyjny o średnicy ponad miliona kilometrów, pochodzący z głębokiego wnętrza gwiazdy.

Czytaj też: Nareszcie dowiedzieliśmy się, dlaczego Betelgeza traciła swoją jasność

Doprowadziło to do wstrząsów i pulsacji, które zdmuchnęły część fotosfery pozostawiając gwiazdę z powierzchnią o niższej temperaturze pokrytej chmurą pyłu powstałą przez stygnący fragment fotosfery. Teraz ma natomiast miejsce “rekonwalescencja” Betelgezy, która powoli wraca do swojego pierwotnego stanu.