Zostaliśmy zaskoczeni. Wiatr słoneczny niespodziewanie dotarł do Ziemi

Ziemskie pole magnetyczne zostało kilka dni temu uderzone przez wiatr słoneczny poruszający się z prędkością ponad 600 km/s. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zdarzenie to było dla wielu naukowców sporym zaskoczeniem.
Słońce coraz aktywniejsze /Fot. NASA

Słońce coraz aktywniejsze /Fot. NASA

Burze słoneczne często występują na Słońcu, zwłaszcza teraz, gdy trwa maksimum aktywności naszej gwiazdy. Docierając do naszego pola magnetycznego wywołują spektakularne zorze, czasami w miejscach, w których normalnie się ich nie obserwuje. Tym razem jednak uderzenia wiatru słonecznego nikt się nie spodziewał.

Czytaj też: Spokojnie, burza słoneczna nie wyłączy dziś Internetu

Wiatr słoneczny to nic innego jak strumień wysokoenergetycznych cząstek i plazmy, który nie może zostać utrzymany przez grawitację naszej gwiazdy. Jeżeli jest on skierowany w przestrzeń kosmiczną, nie wywołuje żadnych konsekwencji. Jeżeli jest skierowany w stronę Ziemi, może powodować problemy na naszej planecie, m.in. zaburzenia pracy satelitów, a nawet awarie sieci energetycznej.

Wiatr słoneczny powstaje w koronie słonecznej – stale gorącej (temperatura ok. 3 mln stopni Celsjusza) cienkiej zewnętrznej “atmosferze” naszej gwiazdy. Rozbłyski słoneczne są erupcjami elektromagnetycznymi na powierzchni Słońca. Klasyfikacja rozbłysków słonecznych opiera się głównie na maksymalnej jasności w zakresie fal rentgenowskim. Złotym standardem jest tzw. klasyfikacja GOES, tworzona na podstawie pomiarów satelity o tej nazwie. W zależności od ich siły wyróżniamy rozbłyski klasy A, B, C, M i X.

Z najsilniejszymi rozbłyskami (głównie X) wiążą się tzw. koronalne wyrzuty masy (CME), czyli strumienie plazmy odrywające się od Słońca. Zazwyczaj jesteśmy dobrze przygotowani na takie zdarzenie, ale czasami dajemy się zaskoczyć — jak miało to miejsce w ubiegły weekend.

Jak daliśmy się zaskoczyć?

Niedzielnym rankiem należące do NASA Deep Space Climate Observatory (DSCOVR) odnotowało lekki strumień wiatru słonecznego, którego intensywność nieznacznie nasiliła się w trakcie dnia. Przyczyna burzy geomagnetycznej była wynikiem CME skierowanego w kierunku Ziemi z godzin porannych 5 sierpnia. Nie spodziewano się jej uderzenia, gdyż doszło do awarii światłowodu, co doprowadziło do braku danych z satelity Solar Dynamics Observatory.

Czytaj też: Jak ważny dla nauki jest wiatr słoneczny?

Warto jednak pamiętać, że wiatr słoneczny nie jest w stanie zrobić nam krzywdy (póki mamy ziemskie pole magnetyczne), choć może być problematyczny dla obiektów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej. Podobnych zdarzeń można spodziewać się więcej, bo wciąż trwa aktywna faza 11-letniego cyklu słonecznego. To oznacza, że zorze polarne będą coraz częstsze i to w różnych miejscach globu, nie tylko za kołem podbiegunowym.