Motorola Edge 30 Neo – prawie kardynalska purpura

Motorola Edge 30 Neo to przedstawiciel średniej klasy smartfonów – o tyle nietypowy, że nie próbuje udawać czegoś, czym nie jest. Nie jest to zresztą pierwsze urządzenie tego producenta, które wydaje się dobrym przykładem „zwykłego smartfonu”. A jednak… są tu elementy specyfikacji, które nie zawsze są typowe dla tak pozycjonowanych urządzeń. Ale zacznijmy od początku.
Motorola Edge 30 Neo

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Parametry

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SM6375 Snapdragon 695 5G (6 nm), Octa-core (1 x 2,2 GHz Kryo 660 Gold 6 x 1,7 GHz Kryo 660 Silver
GPUAdreno 619
Ekran6,28”, 1080 x 2400 px, 20:9, 419 ppi, P-OLED, 120 Hz, 10-bit, 96,6 % StB
Pamięć RAM8 GB
Pamięć Flash128 GB
Aparat główny– 64 Mpix, f/1.8, 25 mm, 0,7 µm, PDAF, OIS
– 13 Mpix, f/2.2, 13 mm, 120° (ultraszerokokątny), 1,12 µm, AF
Aparat przedni32 Mpix, f/2.4, 0,7 µm
Audiostereo + BT
Łączność5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 5, Bluetooth 5.1, NFC, dual SIM, USB-C 3.1
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO
AkumulatorLi-Poly 4020 mAh, ładowanie TurboPower 68 W, ładowanie bezprzewodowe 5 W
Waga155 g
Rozmiary152,9 x 71,2 x 7,75 mm
CertyfikatyIP52
System operacyjnyAndroid 12

Cena testowanego telefonu wynosi w chwili pisania recenzji około 1899 zł.

Wzornictwo

Motorola przygotowując zestaw sprzedażowy położyła widoczny nacisk na ekologię. Nie dziwi zatem pudełko wykonane z niebarwionej, beżowej tektury z nielicznymi nadrukami i całkowity brak folii wewnątrz – smartfon jest chroniony jedynie papierową naklejką po stronie ekranu i dołączonym prostym etui z poliwęglanu. Poza tym wewnątrz jest dokumentacja, szpilka do tacki na karty SIM, kabel USB-C i ładowarka o mocy 68 W.

Motorola Edge 30 Neo jest według mnie jednym z najładniejszych smartfonów w swojej klasie, choć w jej wyglądzie nie znajdziemy większych ekstrawagancji. Przód wykonany jest ze szkła, w którym ukryty został skaner linii papilarnych, a z symetrycznie położonego oczka spogląda przednia kamera.

Tył i boki to natomiast plastik – błyszczący na ramkach i matowy, przypominający szronione szkło na pleckach – wystaje z nich wyspa kryjąca dwa aparaty fotograficzne i diodę doświetlającą, która wygląda dość nietypowo – po pierwsze, połowa jest pokryta matowym plastikiem, z którego wystaje niewielki rant chroniący główny aparat fotograficzny, a druga połowa jest błyszcząca i całkowicie płaska – tu znalazła się dioda i obiektyw ultraszerokokątny – a do tego wyspa spoczywa na mlecznobiałym cokole. Nie od razu zauważyłem, że podświetla się on podczas ładowania i gdy przychodzi powiadomienie, co wygląda nietypowo, ale bardzo elegancko.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Rozkład elementów kontrolnych na ramce jest bardzo klasyczny – na prawej ramce znalazł się przycisk wybudzania i podwójny do regulacji głośności, a na dole gniazdo USB-C, głośnik główny i slot na karty nanoSIM. Drugi z pary głośników stereo ukryty jest w szczelinie między ramką i ekranem – służy także do rozmów.

Wróćmy na chwilę na tył obudowy – jej faktura i wykończenie czynią ją niemal absolutnie odporną na odciski palców i kurz. Testowy model był w kolorze Very Peri – czyli kolorze roku 2022 wg Pantone, o czym przypomina nadrukowane na obudowie stosowne logo. Jego obecność można uznać za kontrowersyjną – mnie się podoba (traktuję to jako zabawny akcent, dużo bardziej interesujący niż ogromne napisy znane z innych marek), ale pokazałem zdjęcie tyłu na Twitterze i reakcje były, delikatnie mówiąc, dalekie od entuzjazmu. De gustibus…

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Sama barwa Very Peri (Pantone 17-3938) to właściwie połączenie barw niebieskiej i fioletowo-czerwonej – moje pierwsze skojarzenie było z kardynalską purpurą (złote a skromne, wiecie), choć w rzeczywistości podobieństwo jest jednak dość odległe. Jak by tego nie nazwać, Motorola Edge 30 Neo wygląda naprawdę dobrze i ciekawe, a zarazem skromnie. Do tego Motoroli udało się zapewnić podstawową, potwierdzoną certyfikatem IP 52, ochronę przed kurzem i zachlapaniem – lepiej jej jednak nie topić.

Wyświetlacz

Motorola Edge 30 Neo posiada wyświetlacz pOLED o przekątnej 6,28”, proporcjach 20:9 i rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli, co daje gęstość 419 ppi. Użyteczna powierzchnia ekranu stanowi 95,6 % przedniego panelu. Odświeżanie maksymalne wynosi 120 Hz, przy czym domyślnie ustawione jest częstotliwość adaptacyjna – zgodnie z danymi podawanymi przez Display Checker zakres ustawień wynosi wtedy 48, 60, 90 i 120 Hz. Można także na stałe wymusić 120 lub 60 Hz.

Panel jest zdolny do pracy w trybie 10-bit i wyświetlania obrazu o szerokiej dynamice – HDR10 lub HLG. Reprodukcja barw zależy od trybu – naturalny odpowiada sRGB, a nasycony DCI-P3, przy czym w tym drugim dla zapewnienia poprawnej reprodukcji bieli skorzystałem z suwaka temperatury barwnej przesuwając go o jedną działkę w prawo. Z braku dostępu do kolorymetru nie mogę ocenić dokładności odwzorowania barw – porównanie ze skalibrowanym monitorem wygląda w każdym razie zupełnie nieźle.

Podobnie nieźle wygląda jasność obrazu, która pozwalała na zachowanie czytelności nawet w pełnym słońcu. W trybie ręcznym wyświetlacz osiąga 450-500 nit, w automatycznym natomiast może dać nawet 900 nit, ale sam sposób realizacji tego dodatkowego rozjaśniania jest raczej nieporozumieniem, przebiega bowiem skokowo, od razu do wartości maksymalnej. Nie spotkałem się wcześniej z podobną realizacją takiej procedury i mam nadzieję, że więcej się nie będę musiał. Ponieważ regulacja jasności przebiega dzięki technice PWM, w menu telefonu znalazła się opcja redukcji migotania. W praktyce nie zauważyłem większej różnicy, a nagrania w zwolnionym tempie wskazują na niewidoczne gołym okiem migotanie w obu.

Do momentu zakończenia testów zdolność Motoroli Edge 30 Neo do obsługi HDR pozostała teoretyczna – żaden z serwisów VOD nie pozwolił na odtwarzanie takich materiałów, nawet wyjątkowo tolerancyjny Youtube. Przynajmniej nie było problemów z rozdzielczością – Netflix, Amazon Prime Video i Disney+ bez problemów działały w FHD.

Ciekawostką jest możliwość wykorzystania zdalnego wyświetlania, zwanego „Ready For – wygląda podobnie do znanego z Samsunga trybu Wireless Dex. Wymagane jest do tego urządzenie zgodne z Miracast lub komputer z zainstalowanym odpowiednim oprogramowaniem. Co ciekawe, nie udało mi się uruchomić wyświetlania poprzez adapter USB-C->HDMI, ale połączenie bezprzewodowe działało poprawnie.

System

Kto widział jedną Motorolę, ten jakby widział je wszystkie. Nic zatem dziwnego, że poza szczegółami tapety i motywu graficznego Edge 30 Neo wygląda i działa w zasadzie identycznie, jak zwykła Edge 30. Wciąż mamy do czynienia z nieznacznie zmodyfikowanym Androidem 12, do którego dodano charakterystyczne dla Motoroli gesty, dość znaczne możliwości personalizacji wyglądu oraz wspominany wyżej Ready For. Doceniam Moto za takie podejście do tematu, choć rzecz jasna nie każdemu będzie to odpowiadać.

Motorola ostatnio przykłada się dość poważnie do aktualizacji swoich telefonów – producent obiecuje dwie duże aktualizacje podnoszące numer systemu oraz trzy lata poprawek bezpieczeństwa. Wersje poprawek bezpieczeństwa i Google Play datowane były na 1 sierpnia 2022 i podczas testów nie uległo to zmianie.

Warto zaznaczyć, że w Edge 30 Neo znacznej poprawie uległo działanie mechanizmu haptycznego w porównaniu ze Edge 30. Wprawdzie dalej nie jest to to, co można znaleźć w segmencie premium, ale przynajmniej wibracyjne sprzężenie zwrotne nie irytuje.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Łączność

Motorola Edge 30 Neo jest zdolna do pracy w sieciach 5G, LTE z agregacją pasm i w niższych standardach. Układ WiFi pracuje w standardzie WiFi 5 – z routerem Funbox 6 połączenie było zestawiane z prędkością maksymalną 433 Mbps – trochę szkoda, że zabrakło wsparcia dla WiFI 6.

Po włożeniu karty Orange Flex z aktywną usługą 5G telefon połączył się z siecią w tym standardzie – co prawda 5G w tej chwili dostępne jest w Polsce w mocno ograniczonej wersji i nie ma co oczekiwać cudów na współdzielonym z LTE paśmie. Motorola Edge 30 Neo automatycznie aktywowała VoLTE, natomiast usługa VoWiFi nie była dostępna. Jakość połączeń głosowych z użyciem kodeka EVS w sieci Orange była bardzo dobra.

Do łączności z akcesoriami służy Bluetooth w wersji 5.1. Nie zabrakło też NFC do płatności zbliżeniowych i konfiguracji. Lokalizację zapewniają systemy AGPS, Galileo i Glonass. Zestaw dość skromny w porównaniu z najlepszymi, ale żadnych problemów z szybkością czy dokładnością lokalizacji nie miałem.

Wydajność

Sercem Moto Edge 30 Neo jest niemłody już SoC Snapdragon 695 z GPU Adreno 619, wsparty 8 GB RAM i pamięcią na pliki 128 GB. Specyfikacja nie obiecuje wysokiej wydajności, lecz nie stanowi także wąskiego gardła.

  • Geekbench 5 Single Core: 669 pkt
  • Geekbench 5 Multi Core: 1805 pkt
  • Geekbench Compute OpenCL: 1394 pkt
  • Geekbench Compute Vulcan: 1344 pkt
  • Geekbench ML CPU: 279 pkt
  • Geekbench ML GPU: 677 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 480 pkt
  • Wild Life: 1202 pkt
  • Wild Life Extreme: 360 pkt
  • Wild Life Stress Test: 1195/1192, stabilność 99,7 %
  • Wild Life Extreme Stress Test: 361/357, stabilność 98,9 %
  • PCMark Work 3.0: 10881 pkt

Jak widać, Motorola Edge 30 Neo jest średniakiem nawet pośród innych średniaków. Wydajność smartfonu znakomicie wystarcza do typowych zastosowań, jednak osoby lubiące pograć mogą natknąć się na wąskie gardło w postaci bardzo przeciętnego już w dzisiejszych czasach GPU. Jak większość średniaków Edge 30 Neo nie grzeje się zbytnio i wykazuje bardzo dobre wyniki stabilności w testach obciążeniowych.

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 338,92 MB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 492,25 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 19,98 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 23,03 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 5,47 GB/s.

Oszczędności widać także w podsystemie dyskowym, który wyniki w teście CPDT miał raczej przeciętne. I znów, w typowych zastosowaniach zbytnio to na komfort użytkowania raczej nie wpłynie, ale bardziej wymagający użytkownicy mogą to odczuć.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Dźwięk

Motorola Edge 30 Neo jest kolejnym telefonem ze średniej półki wyposażonym w stereofoniczne głośniki współpracujące z Dolby ATMOS. Jakość dźwięku mimo to jest raczej przeciętna – przetworniki nie dają prawie basu, są kiepsko zrównoważone (dźwięk jest wyraźnie przesunięty w kierunku głównego przetwornika), a przy maksymalnym poziomie głośności (naprawdę sporym) sprawiają wrażenie, jakby miały zaraz się rozpaść. Trzeba natomiast przyznać, że ścieżki testowe Dolby ATMOS dobrze odwzorowywały efekty przestrzenne.

Znacznie lepiej wygląda sprawa w przypadku słuchawek. Motorole Edge 30 Neo nie ma gniazda jack, ale najprostsza tania pasywna przejściówka rozwiązuje problem. Testy z użyciem wysokooporowych słuchawek AKG K702 wskazały, że wbudowany wzmacniacz nie bardzo daje sobie z nimi radę (zdecydowanie brakowało mocy), ale już z Koss Porta Pro nie miał żadnych problemów. Jakość dźwięku była bardzo dobra, a wsparcie Dolby ATMOS pozwoliło także na odtwarzanie utworów Spatial Audio z Apple Music.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Akumulator

Motorola Edge 30 Neo posiada akumulator 4020 mAh, bodaj identyczny z tym z Edge 30. Mniej wymagający energetycznie chipset pozwolił jednak na znacznie dłuższą pracę Neo – w teście PCMark Battery Life smartfon osiągnął znakomity wynik 13 godzin i 55 minut.

W praktyce podczas normalnego użytkowania nie zdołałem baterii doprowadzić do rozładowania w ciągu jednego dnia – w mieszanym cyklu pracy WiFi/5G ładowałem Motkę co dwie doby, wykręcając nawet do 8 h SoT, przy czym dłuższe korzystanie z 5G oczywiście wyraźnie skracało ten czas.

Znakomicie wygląda ładowanie. Dołączona do zestawu zgodna z TurboPower kostka ma moc 68 W i jest w stanie rozładowany do 15 % akumulator naładować do pełna w 40 minut, a do 50 % w mniej niż 15 minut. W opcjach baterii nie zabrakło oczywiście możliwości ładowania adaptacyjnego, poprawiającego wytrzymałość oraz ciekawej opcji ograniczającej ładowanie do 80 % maksymalnej pojemności w przypadku wykrycia, że telefon zbyt długo jest podłączony.

Motorola Edge 30 Neo posiada także możliwość ładowania bezprzewodowego – co prawda z mocą zaledwie 5 W, ale w średniakach najczęściej w ogóle takiej możliwości nie ma, więc należy producenta tu pochwalić. W porównaniu z ładowaniem przewodowym w zasadzie nie ma o czym mówić, ale okazjonalne podładowywanie w ten sposób bywa BARDZO przydatne.

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Biometria

Motorola Edge 30 Neo posiada zintegrowany z ekranem optyczny skaner linii papilarnych, położony niestety dość blisko dolnej krawędzi smartfonu, wymaga zatem sporej gimnastyki w celu odblokowania smartfonu. Nie powala też szybkością działania, na szczęście nie miałem powodu do narzekania na jego skuteczność.

Edge 30 Neo posiada także rozpoznania użytkownika na podstawie skanu twarzy. Jako że jest to typowy skan 2D nie jest to metoda zbyt bezpieczna, aczkolwiek przynajmniej wymaga otwartych oczu. Nie udało mi się też pominąć blokady za pomocą zdjęcia wyświetlonego na ekranie innego telefonu. Szybkość działania jest dość dobra, ale tylko gdy nie brakuje światła – Edge 30 Neo nie ma mechanizmu doświetlania twarzy za pomocą rozjaśnionego ekranu, zatem im ciemniej, tym gorzej, a w nocy w ogóle nie ma co liczyć, że uda się tak odblokować telefon w ten sposób.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Fotografia

Motorola Edge 30 Neo posiada zestaw dwóch aparatów fotograficznych:

– 64 Mpix, f/1.8, 25 mm, 0,7 µm, PDAF, OIS
– 13 Mpix, f/2.2, 13 mm, 120° (ultraszerokokątny), 1,12 µm, AF

Do tego mamy jeszcze aparat przedni 32 Mpix, pracujący z łączeniem pikseli i rozdzielczością wyjściową 8 Mpix.

Aparat podstawowy posiada matrycę 64 Mpix pracującą w układzie Quad Bayer, obiektyw o jasności f/1.8, ogniskowej 25 mm (kąt widzenia ~80°), stabilizowany obiektyw i autofocus pracujący w oparciu o punkty detekcji fazy. Wyjściowa rozdzielczość zdjęć wynosi 16 Mpix, można także skorzystać z trybu Ultra Res i wykorzystać 64 Mpix bez łączenia pikseli.

Aparat ultraszerokokątny wykorzystuje matrycę klasyczną (tj. bez łączenia pikseli), ma obiektyw o ogniskowej ~13 mm, jasności f/2.2 i polu widzenia 120°. Ma też autofocus, który dzięki możliwości bliskiego ostrzenia pozwolił na wykorzystanie tegoż aparatu do zdjęć makro.

Jak zatem ten tandem sprawdza się w dzień?

Zdjęcia dzienne z głównego aparatu są przyzwoite, ale daleko im do rewelacji. Tryb HDR działa kapryśnie, czasem nie załączając się, kiedy trzeba, a czasem nadmiernie spłaszczając dynamikę, kosztem znacznego wzrostu szumów. Aparat utraszerokokątny pracuje wyraźnie słabiej, zdjęcia prezentują akceptowalną szczegółowość w centrum i słabą na peryferiach, dynamika i poziom szumów są zaledwie przeciętne. Bardzo dziwnie działa korekcja geometrii obiektywu UWA, gdyż niektóre zdjęcia pozostały nieskorygowane.

Edge 30 Neo nie zachowuje dobrze spójności balansu bieli między aparatami, a nawet pomiędzy zdjęciami wykonywanymi w odstępie kilku sekund bez zmiany kadru.

W opcjach aparatu można znaleźć także tryb Ultra Res, pozwalający na użycie pełnej rozdzielczości matrycy głównego aparatu bez łączenia pikseli. Odradzam korzystanie z niego – nie idzie za tym wzrost szczegółowości, gdyż limitem jest tu zdolność rozdzielcza obiektywu. Zdjęcia Ultra Res mają przy tym gorszą dynamikę i są znacznie bardziej zaszumione.

Obiektyw UWA służy także do zdjęć makro – wykorzystywany jest do tego cyfrowy zoom z centrum kadru. Tryb makro działa całkiem nieźle, jedyną niedogodnością jest nieprzemyślany brak programowego ograniczenia ustawień AF do bliskich dystansów, w efekcie aparat może drastycznie nie trafić, ostrząc na nieskończoność, zamiast na pierwszy plan.

Motorola Edge 30 posiada dwa tryby nocne – pierwszy uruchamia się automatycznie w przypadku wykrycia małej ilości światła i działa teoretycznie z każdym z aparatów. Drugi natomiast wymaga ręcznego wyboru z menu i działa wyłącznie z główną matrycą. Różnice są widoczne zarówno podczas robienia zdjęć (dedykowany tryb naświetla znacznie dłużej), jak i w efektach pracy.

Zdjęcia automatyczne są słabej lub w przypadku UWA bardzo słabej jakości – bardzo zaszumione, z widocznymi artefaktami i zaburzeniami geometrii. Zdjęcia z aparatu głównego w trybie dedykowanym są w najlepszym razie średnie i jakość ta jeszcze spada w miarę ubywania dostępnego światła. Ogólnie rzecz biorąc, sprawność Edge 30 Neo w nocy okazała się przykrą niespodzianką.

Tryb portretowy działa dość sprawnie, zarówno przy zdjęciach aparatem przednim, jak i tylnym. Separacja tła jest w miarę poprawna, z dobrze zachowanymi krawędziami, ale algorytmy detekcji nie radzą sobie dobrze z tłem pomiędzy „kawałkami” fotografowanej osoby.

Przedni aparat ma spore problemy przy silnym świetle z tyłu, gdyż nie jest w stanie wykonać ujęcia HDR i portretowego jednocześnie – ale z drugiej strony wybór poprawnego naświetlenia portretowanej osoby należy uznać za słuszny. Bokeh (niezależnie od aparatu) jest dość sztuczny, ale nie odbiega zbytnio od typowych efektów w tej klasie urządzeń.

Możliwości filmowe są dość skromne: aparat główny i przedni jest w stanie nagrywać materiał 1080p60, ultraszerokokątny 1080p30. W trybie zwolnionego tempa możliwe jest nagrywanie tylko aparatem głównym, w rozdzielczości 1080p120.

Motorola Edge 30 Neo
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie

Motorola Edge 30 Neo jest bardzo ładnym i zgrabnym smartfonem ze średniej półki. Dość przeciętne parametry wydajnościowe kompensuje użytkownikowi dobrą żywotnością nie tak znowu wielkiego akumulatora i bardzo sprawnym ładowaniem. Nieźle wypadła jakość obrazu i dźwięku, zawodem okazał się przeciętny aparat fotograficzny. Niewielka różnica cenowa między Edge 30 i Edge 30 Neo każe mi wątpić w sensowność wyceny tego drugiego, lecz jeśli cena nieco spadnie, wydaje się, że znajdą się nań chętni i nie będą zawiedzeni.