Bo choć nie da się nie zauważyć negatywnego wpływu podnoszenia mórz i oceanów (co stanowi konsekwencją wzrostu temperatur i natężonego topnienia lodowców) to okazuje się, że swoje robi też zapadanie się gruntów. Takie zjawisko, przejawiające się osiadaniem ziemi, przeważa w 44 z 48 najbardziej zaludnionych miast nadmorskich na świecie. W obrębie tych miejsc grunt szybciej się zapada aniżeli woda się podnosi.
Czytaj też: Oceany to wcale nie są ciche miejsca. Człowiek dodatkowo zanieczyszcza je hałasem
Patrząc na sprawę globalnie, wiemy, że poziom mórz i oceanów podnosi się średnio o 3,7 milimetra rocznie. Problematyczne okazuje się jednak osiadanie ziemi na przykład na skutek pompowania wód gruntowych, wydobycia ropy i gazu oraz osadów ubijanych przez nowopowstałe, ciężkie budynki. Łącznie analizami objęto 48 najludniejszych miasta nadmorskich na świecie, które obserwowano za pośrednictwem satelitów.
Na czele zespołu stanęła Cheryl Tay z singapurskiego Nanyang Technological University, która doszła wraz ze współpracownikami do wniosku, że miasta w południowej i południowo-wschodniej Azji były jednymi z najszybciej zapadających się. Do tego grona zalicza się między innymi chiński Tiencin oraz indyjski Ahmedabad, w których obszary zapadały się o ponad 20 milimetrów rocznie.
Nadmorskie miasta osiadają między innymi na skutek pompowania wód gruntowych i wydobycia paliw kopalnych
Biorąc pod uwagę medianę tempa opadania gruntów w każdym z objętych badaniem miast, wynik ten wyniósł od 16,2 milimetrów rocznie w wietnamskim Ho Chi Minh City do wzrostu (!) o 1,1 milimetra rocznie w chińskim Nankinie. Warto jednak mieć na uwadze, iż przytoczone wskaźniki nie były dostosowane do innych czynników, które mogą podnosić lub obniżać poziom gruntu. O szczegółowych ustaleniach możemy przeczytać na łamach Nature Sustainability.
Czytaj też: Chiny wyprzedziły wszystkich! Nagranie ukazuje, jakie nietypowe taksówki pojawiły się na ulicach miasta
Szczególnie pesymistycznie brzmi wizja dotycząca Ho Chi Minh, gdzie – w razie utrzymania obecnego tempa osiadania przez najbliższe lata – do 2030 roku pod wodą zniknęłoby dodatkowe 20 kilometrów kwadratowych miasta. Inna pechowa metropolia, Rio de Janeiro, utraciłaby natomiast dwa dodatkowe kilometry kwadratowe. Z drugiej strony, Manoochehr Shirzaei z Virginia Tech patrzy na wyniki badań z większym dystansem, ponieważ autorzy nie skupili się wyłącznie na obszarach wybrzeżnych, co mogło nieco wyolbrzymić zagrożenie.