Test Xiaomi 12T Pro – czy 200 megapikseli w smartfonie ma sens

Xiaomi 12T Pro to smartfon, który trudno zakwalifikować. Kosztem kilku kompromisów udało się bowiem zaproponować klientom sprzęt stosunkowo tani, ale o specyfikacji nie odbiegającej zbytnio od najlepszych modeli na rynku, a nawet w kilku punktach je wyprzedzającej – przynajmniej na papierze. No właśnie, a teraz przyszedł czas, żeby zweryfikować obietnice producenta i sprawdzić, o co cały ten hałas?
Test Xiaomi 12T Pro – czy 200 megapikseli w smartfonie ma sens

Parametry

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SM8475 Snapdragon 8+ Gen 1, Octa-core (1 x 3,19 GHz Cortex X2 3 x 2,75 GHz Cortex-A710 & 4 x 1,8 GHz Cortex-A510, 4 nm)
GPUAdreno 730
Ekran– 6,67″, 1220 x 2712 px, 20:9, 446 ppi, AMOLED, do 120 Hz, 12-bit, HDR10+, 900 nit w szczycie / 500 nit typowo, ~90,9 % StB, plastikowa folia ochronna
Pamięć RAM8 / 12 GB LPDDR5
Pamięć Flash128 / 256 GB UFS 3.1
Aparat główny– 200 Mpix, f/1.69, 23 mm, 85° (szerokokątny), 1/1.22″, 0,64 µm, PDAF, OIS
– 8 Mpix, f/2.2, 13 mm, 120° (ultraszerokokątny),1/4″ 1,12 µm
– 2 Mpix, f/2.4, makro
Aparat przedni– 20 Mpix, f/2.24, ~26 mm, 78° (szerokokątny), 0,8 µm
Audiostereo, Hi-Res 24 bit/192 kHz + BT (SBC, AAC, aptX HD)
Łączność5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2, NFC, dual SIM + eSIM, USB-C 2.0
LokalizacjaA-GPS dual band, GLONASS, GALILEO, BeiDou, QZSS, NavIC
AkumulatorLi-Po 5000 mAh, szybkie ładowanie 120 W HyperCharge
Waga205 g
Rozmiary163,1 x 75,9 x 8,6 mm
CertyfikatyIP53
System operacyjnyAndroid 12 + MIUI 13

Cena testowanego modelu 12/256 GB wynosi w momencie pisania recenzji ~3999 zł.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wzornictwo

Xiaomi 12T Pro jest smartfonem zbudowanym bez wizualnych ekstrawagancji. Dotyczy to w szczególności modelu w kolorze czarnym, który wygląda niemal pospolicie – ot, kolejny dość duży telefon. Ramka wykonana jest z plastiku, tył natomiast stanowi panel z zakrzywionego zmatowionego szkła, z którego wystaje dość typowa dla Xiaomi wyspa aparatów. Jest ona dwuczęściowa – niższa część kryje obiektyw makro, ultraszerokokątny i diodę doświetlającą, podwyższona natomiast w całości stanowi obudowę dużego obiektywu szerokokątnego.

Przyciski sterujące i porty mają zasadniczo klasyczny rozkład – wybudzanie i regulacja głośności na prawym boku, port USB-C, głośnik i slot na karty nanoSIM na dole. Na górze jest maskownica drugiego z głośników pary stereo, a pomiędzy krawędzią ramki a wyświetlaczem jest także głośnik do rozmów. Panel przedni także nie kryje żadnych ekstrawagancji – za taflą szkła Gorilla Glass 5 (dlaczego nie nowszego Victus?) znalazł się wyświetlacz z okrągłym oczkiem na apart fotograficzny i nic poza tym.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Mimo zastosowania plastikowej ramki do jakości wykonania nie ma się jak przyczepić – stoi naprawdę na wysokim poziomie, a brak wizualnych fajerwerków nadaje 12T Pro bardzo profesjonalny sznyt. Warto tu wspomnieć, że matowo wykończony tył dość dobrze znosi odciski palców i nieźle radzi sobie z kurzem. Smartfon ma podstawowe uszczelnienia, na poziomie IP53 – nie jest to wiele, ale zawsze lepsze niż brak uszczelnień.

Zestaw w pudełku nie ogranicza się do smartfonu – użytkownik znajdzie tam solidną ładowarkę 120 W, kabel zdolny do zdzierżenia takiej mocy i proste silikonowe etui, które nieźle ochroni telefon, ale wygląda mocno przeciętnie i bardzo łapie odciski palców.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wyświetlacz

Xiaomi 12T Pro posiada wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,67 cala, proporcjach 20:9 i ponadstandardowej rozdzielczości 1220 x 2712 px, dającej gęstość 446 ppi. Jest rzecz jasna panel obsługujący wysokie odświeżanie – do 120 Hz, przy czym nie jest to panel typu LTPO, zatem w trybie adaptacyjnym nie ma płynnej regulacji, lecz w zakresie 30 Hz – 120 Hz ze skokiem 30 Hz. Można też wymusić na stałe 60 lub 120 Hz.

Jeśli chodzi o odwzorowanie kolorów, to Xiaomi 12T Pro ma się czym pochwalić. Użyty panel jest w stanie pracować w trybie 12-bit na kanał, czyli teoretycznie jest w stanie odwzorować ponad 68 mld kolorów, daleko więcej, niż potrafimy odróżnić. W ustawieniach systemowych znalazły się trzy predefiniowane schematy kolorów – żywy, który odpowiada przestrzeni barwnej DCI-P3, oryginalny kolor, który jest zgodny z sRGB oraz Nasycony i wykorzystuje pełnię możliwości matrycy, ale nie zapewnia zgodności kolorów z jakimkolwiek przyjętym standardem. W każdym dostępna jest podstawowa regulacja temperatury barwowej i dla uzyskania najlepszej zgodności z wzorcowym P3 (czyli w tym przypadku z prywatnym iPhone) zdecydowałem się na ocieplenie bieli o jeden stopień.

W schemacie czwartym, profesjonalnym, dostępne są trzy gamy kolorów: oryginalna (przestrzeń barwna jest dostosowywana do wyświetlanego materiału), P3 i sRGB, przy czym w każdym przypadku dostępny jest zestaw regulatorów pozwalających na daleko idącą ingerencję zarówno w składowe barwne RGB, HSV jak i gamę i kontrast – jest to zdecydowanie sekcja przeznaczona dla użytkowników dobrze zorientowanych w temacie. Temperatura bieli może być też automatycznie dostosowywana do oświetlenia otoczenia – odpowiada za to tryb adaptacyjny kolorów.

Jasność ekranu stoi na bardzo dobrym, chociaż nie rekordowym poziomie. Typowo sięga 500 nit, ale można ją zwiększyć aktywując tryb słoneczny. Automatyczne maksimum przekracza 900 nit (za portalem GSMArena), zatem nie ma żadnych problemów z czytelnością w pełnym słońcu. Regulacja jasności przebiega w trybie PWM, ale o wyjątkowo wysokiej częstotliwości pracy – 1920 Hz gwarantuje, że żadnego migotania nie zauważymy, choć wykryje je szybka kamera. Warto też zaznaczyć, że automatyka obsługuje 4096 poziomów jasności i korzysta z tego na tyle płynnie i nienachalnie, że w zasadzie nie zauważa się jej działania.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Xiaomi 12T Pro obsługuje DRM Widevine L1 i wszystkie znaczące tryby HDR: HLG, HDR10, HDR10+ oraz Dolby Vision, z czego korzystają popularne serwisy VOD – aczkolwiek póki co tylko Netflix domyślnie oferuje obsługę FHD i Dolby Vision, sytuacja HDR w HBO Max jest niejasna, a Amazon Prime Video i Disney+ ograniczają się do działania w odpowiednio dużej rozdzielczości. Niemniej jest to jeden z najlepiej przystosowanych do obsługi video HDR smartfonów, jakie miałem okazję testować.

Warto jeszcze wspomnieć o trybie czytania, który zastępuje tu tradycyjne ograniczanie składowej niebieskiej i posiada dość bogate możliwości konfiguracji. Poza typowym sposobem działania z regulacją stopnia ocieplenia może być także do obrazu dodawana delikatna tekstura symulująca papier, a ocieplanie barwy można zastąpić przejściem w tryb czarno-biały lub o obniżonym nasyceniu kolorów. Znacząco poprawia to użyteczność całości.

Nie zabrakło także trybu Always-On Display. Domyślnie po aktywowaniu, co prawda, informacje prezentowane są na nim tylko przez 10 sekund, po przyjściu powiadomienia lub po dotknięciu, lecz można włączyć także naprawdę ciągły AoD, który wyłączony będzie tylko w trybie oszczędzania energii.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

System

Xiaomi 12T Pro pracuje pod kontrolą systemu Android 12 z nakładką MIUI 13.0.3 i aktualizacją zabezpieczeń z… 1 lipca 2022 roku – dla przypomnienia, w chwili, gdy to piszę mamy końcówkę października, Xiaomi zatem dość nonszalancko podchodzi do krytycznych aktualizacji. Google Play natomiast jest w wersji z 1 września, można zatem uznać, że tu jest przyzwoicie.

System z nakładką MIUI jest bardzo rozbudowany, lecz działa płynnie. Dotyczy to zarówno launchera, jak i uruchamiania aplikacji – trudno się zresztą dziwić, wziąwszy pod uwagę wielkość pamięci operacyjnej i wydajność SoC. Nie trapiły go też żadne istotne błędy, wpływające na codzienne użytkowanie.

Natomiast MIUI to wciąż według mnie jedna z najgorszych nakładek na Androida pod względem organizacji wewnętrznej. System jest mało intuicyjny, dominuje chaos w opcjach, prostą modyfikację tapety można zrobić z kilku miejsc i na kilka różnych sposobów (choćby może sama się zmieniać przy każdym wybudzeniu). Ekran skrótów polskiej wersji przypomina dziecinną układankę po przejściu przez nią kota – opisy w rodzaju „Automa tyczna jas…”, „Oszczę dzanie ba…” czy „Ultra oszc zędzanie …” są w stanie doprowadzić do bólu oczu i głowy. Jednym słowem kompletny bałagan, niestaranność, lekceważenie.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Gdyby jeszcze działało to dobrze – ale jakoś nie chce. Domyślnie MIUI zbyt agresywnie i arbitralnie usypia system i aplikacje, więc jeśli przez chwilę nie będę używał telefonu, to nie mam co liczyć na przychodzące na czas powiadomienie. O tym, że ktoś do mnie napisał dowiem się za kilka, kilkanaście, albo kilkadziesiąt minut – to przecież na pewno nic pilnego, prawda? Albo gdy sięgnę po telefon – wtedy zaległe powiadomienia przyjdą wszystkie na raz.

Oczywiście można zachowanie systemu w tej kwestii dla każdej aplikacji zmienić, by poprawić komfort użytkowania. Rzecz w tym, że to ustawienia domyślne powinny zaoferować najrozsądniejszy kompromis między oszczędnością energii a sprawnością pracy, a użytkownik nie powinien być zmuszany do szukania sposobu na ucywilizowanie pracy systemu. MIUI zaś w tej kwestii jest tradycyjnie nieprzyjazny, szczególnie że i po ręcznych zmianach powiadomienia działają dość losowo.

Łączność

Jako urządzenie klasy high-end Xiaomi 12T Pro jest pod kątem łączności wyposażony co najmniej dobrze. Do dyspozycji mamy 5G, LTE-A no i niższe standardy. Układ WiFi zapewnia z zgodność z WiF6, czyli 801.11ax, obsługuje też kanały o szerokości 120 MHz. Połączenia z Funboxem 6 zestawiane były z prędkością 2400 Mbps, a połączenia z internetem przy jego pomocy wykorzystywały całą przepustowość gigabitowego światłowodu.

Xiaomi 12T Pro testowałem z kartą Orange Flex z aktywną siecią 5G – i w takim też standardzie domyślnie telefon się łączył z operatorem. Sieci 5G na współdzielonych z LTE pasmach nie działają rewelacyjnie, niemniej operatorzy robią w co mogą, by zwiększyć dostępną przepustowość. Xiaomi pokazał się przy tym jak najlepszej strony, osiągając transfery trudno osiągalne dla innych testowanych przeze mnie urządzeń. Z marszu aktywowane zostało VoLTE, ręcznie można było włączyć także VoWiFi. Jakość połączeń głosowych wewnątrz sieci była znakomita.

Do połączeń z akcesoriami służy w 12T Pro Bluetooth w wersji 5.2. Nie zabrakło NFC, jest też dyskretnie wkomponowana w górną ramkę dioda IR, dzięki której można używać telefonu jako pilota do sprzętu RTV. Smartfon obsługuje też bodaj wszystkie dostępne systemy lokalizacji satelitarnej (A-GPS dual band, GLONASS, GALILEO, BeiDou, QZSS, NavIC). Na dokładność i szybkość ich działania nie miałem powodu narzekać.

Łyżką dziegciu jest natomiast ograniczenie przesyłu danych przez port USB-C do przestarzałego i wolnego standardu 2.0.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wydajność

Specyfikacja techniczna Xiaomi 12T Pro nie pozostawia wątpliwości, że będzie to urządzenie bardzo wydajne – wewnątrz w końcu znalazł się topowy SoC Snapdragon 8+ Gen 1 z GPU Andreno 730, 12 GB pamięci operacyjnej i 256 GB pamięci flash UFS 3.1 na pliki.

  • Geekbench 5 Single Core: 1253 pkt
  • Geekbench 5 Multi Core: 4114 pkt
  • Geekbench Compute OpenCL: 6454 pkt
  • Geekbench Compute Vulcan: 7356 pkt
  • Geekbench ML CPU: 467 pkt
  • Geekbench ML GPU: 1664 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 2531 pkt
  • Wild Life: Maxed Out
  • Wild Life Extreme: 2646 pkt
  • Wild Life Stress Test: NIE PRZESZEDŁ TESTU
  • Wild Life Extreme Stress: NIE PRZESZEDŁ TESTU
  • PCMark Work 3.0: 13416 pkt

Wyniki są jednymi z lepszych, jakie miałem okazję widzieć. Ale zarazem znakomicie widać, że Xiaomi dążąc do osiągnięcia jak najlepszej wydajności, delikatnie mówiąc, trochę przesadziło. Skutkiem tego jest silne przegrzewanie się smartfonu podczas testów obciążeniowych w temperaturze pokojowej (23° C) i efektowne awaryjne zakończenie benchmarku. Temperatura obudowy przy tym jest dość wysoka: 47° C w najcieplejszym miejscu, ale daleko jej do rekordów Vivo X80 Pro który osiągał 54° C i radził sobie z testami obciążeniowymi zupełnie dobrze, z czego wnoszę, że Xiaomi po prostu pokpiło z konstrukcją układu chłodzenia. Taki wniosek wydaje się o tyle uzasadniony, że przeprowadzenie testu w temperaturze 17° stopni nie tylko się powiodło, ale nawet wynik stabilności był bardzo dobry.

Zachowanie 12T Pro podczas długotrwałych obciążeń w istocie dyskwalifikuje go jako sprzęt do wymagających gier, gdyż skutek może być po kilkunastu minutach zabawy równie opłakany. No chyba że za realny uznamy scenariusz „Mamo, mogę iść na sanki pograć w Diablo” 🙂

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 500,12 MB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 827,27 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 28,75 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 22,98 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 11,38 GB/s

Wyniki podsystemu dyskowego są na bardzo dobrym poziomie. Na pewno nie będzie wąskim gardłem dla OS i aplikacji.

Dźwięk

Stereofoniczny system nagłośnienia zastosowany w Xiaomi 12T Pro powstał w kooperacji z firmą Harman – Kardon, posiada wsparcie Dolby Atmos i składa się z… trzech głośników. Poza przetwornikami na krótszych krawędziach używany jest bowiem także przetwornik do rozmów, odtwarzający osobną ścieżkę obliczoną z obu pozostałych. Efekt, trzeba przyznać, jest znakomity, gdyż dźwięk jest głośny, szczegółowy, zawiera sporo wysokich tonów i wyższych basów, a do tego świetnie zrównoważony między kanałami. Dzięki Dolby Atmos zarówno ścieżki dźwiękowe filmów jak i Spatial Audio z Apple Music brzmią bardzo dobrze – do iPhone 13 Pro i 14 Pro, co prawda, 12T Pro jeszcze daleko, ale z całą pewnością ma on jeden z lepszych systemów nagłośnienia w tej klasie cenowej.

Jeśli chodzi o słuchawki, Xiaomi 12T Pro nie ma portu mini-jack, jednak współpracuje bez problemu z najtańszymi pasywnymi przejściówkami USB-C->jack. Jakość dźwięku jest bardzo dobra, wzmacniacz radzi sobie dobrze z typowymi słuchawkami 32 Ω, problemów nie sprawiły też Koss Porta Pro (64 Ω), ale już dużym AKG K702 o impedancji 62 Ω wyraźnie brakowało mocy.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Akumulator

Xiaomi 12T Pro posiada akumulator o pojemności 5000 mAh. W teście PCMark Battery smartfon osiągnął bardzo dobry, ale nie rekordowy wynik 12 godzin i 6 minut.

Podczas normalnego użytkowania już tak dobrze nie jest – w mieszanym cyklu WiFi/5G rzeczywisty czas pracy z włączonym ekranem wynosił około 7-8 godzin, ale to i tak przekłada się na to, że telefon wytrzymywał cały dzień intensywnego korzystania albo do dwóch dni lekkiego.

Ładowanie natomiast wygląda znakomicie. Do zestawu dołączona została kostka o mocy maksymalnej 120 W i kabel zdolny do jej przeniesienia. Niestety jest to własnościowy standard HyperCharge, zatem na pewno nie uzyskamy podobnej wydajności za pomocą popularnych ładowarek Power Delivery, lecz firmowa jest w stanie naładować akumulator przy wyłączonym przyspieszonym ładowaniu z poziomu 18 % do pełna w niecałe 19 minut, a po jego włączeniu od 8 % do pełna w tym samym czasie.

Zabrakło niestety jakiejkolwiek formy ładowania bezprzewodowego, choćby o minimalnej mocy. Wspominałem na wstępie o kilku kompromisach, na których oszczędził producent – to właśnie jeden z nich. Inna rzecz, że w sprzęcie za niemal 4k zł i tak nie powinno się to zdarzyć.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Biometria

Xiaomi 12T Pro posiada wbudowany w ekran optyczny czytnik linii papilarnych, który działa szybko i sprawnie. Jedyny zarzut, jaki mógłbym do niego mieć, to dość niefortunne umieszczenie, gdyż aktywny obszar znajduje się zbyt blisko dolnej krawędzi ekranu, by uznać to za wygodne.

Do dyspozycji mamy też rozpoznawanie twarzy, zrealizowane w oparciu o prosty skan / zdjęcie 2D z przedniej kamery. Szybkość działania jest dobra, ale realizacja pozostawia dużo do życzenia – Xiaomi nie doświetla twarzy ekranem, zatem już przy kiepskim świetle często nie ma mowy o udanym skanie, nie mówiąc o zupełnym braku światła. Udało mi się też bez problemu odblokować telefon pokazując na ekranie drugiego telefonu zrobione chwilę wcześniej zdjęcie.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Fotografia

Zestaw aparatów jaki znajdziemy w Xiaomi 12T Pro należy do jednych z dziwniejszych, jakie widziałem w smartfonach. Do dyspozycji bowiem mamy:

– 200 Mpix, f/1.69, 23 mm, 85° (szerokokątny), 1/1.22″, 0,64 µm, PDAF, OIS
– 8 Mpix, f/2.2, 13 mm, 120° (ultraszerokokątny),1/4″ 1,12 µm
– 2 Mpix, f/2.4, makro

oraz aparat przedni:

– 20 Mpix, f/2.24, ~26 mm, 78° (szerokokątny),1/3,47″, 0,8 µm

Matryca Samsung ISOCELL HP1 200 Mpix, współpracująca z jasnym i, co ważniejsze, stabilizowanym obiektywem szerokokątnym f/1.69 nie budzi żadnych wątpliwości, ale bardzo przeciętna i mała matryca 8 Mpix Samsung S5K4H7 połączona z równie przeciętnym obiektywem ultraszerokokątnym może budzić wątpliwości. Zupełnie mierna matryca 2 Mpix GalaxyCore GC02 wątpliwości nie budzi, co najwyżej zażenowanie. No ale jak już w paru miejscach wspominałem, Xiaomi 12T Pro to sprzęt z kompromisami i to kolejny z nich. Sprawdźmy jednak, jak ten zespół spisuje się w praktyce.

Główny aparat radzi sobie w dzień bardzo dobrze. Dynamika zdjęć stroi na dobrym poziomie, działanie HDR jest nieprzesadzone, kolorystyka zasadniczo poprawna, choć na niektórych zdjęciach widoczna jest niejaka skłonność do oddawania barw odrobinę zbyt chłodno. Dobrze oceniam zarówno zdjęcia wykonane bez zoomu, jak i z zoomem x2 – przy tak dużym zapasie rozdzielczości jakość cropu nie odbiega specjalnie od zbliżeń optycznych. Duża matryca i jasny obiektyw pozwalają także na uzyskanie naturalnego, dobrze się prezentującego bokeh przy zdjęciach z bliska zarówno dla zoomu x1 jak i x2.

Aparat ultrawide spisuje się natomiast zaledwie znośnie – kolory są poprawne (tyle że zupełnie inne niż z głównego aparatu), ale optyka zachowuje dobrą ostrość tylko w centrum kadru. Jeśli się weźmie pod uwagę kiepską rozdzielczość matrycy, to trudno to potraktować jako pełnoprawne narzędzie w telefonie za niemal 4 tysiące złotych.

Wracając do aparatu głównego, to nie sposób nie zauważyć, że 12,5 Mpix uzyskane z matrycy 200 Mpix nie przełożyło się na jakąś rewelacyjną ostrość i szczegółowość zdjęć w porównaniu do mniejszych matryc quad bayer, a nawet do dobrych sensorów klasycznych.

Powyższe porównanie może wskazywać na przyczynę takiego stanu rzeczy – po lewej stronie widoczny jest wywołany z domyślnymi ustawieniami „auto” plik RAW o rozdzielczości 12,5 Mpix, czyli już po demozaikowaniu i pixel binningu, po prawej zaś plik jpeg o takiej samej rozdzielczości, prosto z telefonu. Na lewym obrazie widoczne są artefakty pozostałe po wstępnej obróbce i silny szum, niewygaszony w procesie uśredniania – aby docelowy obraz był względnie gładki, należy go poddać raczej intensywnemu odszumianiu, którego efektem także jest utrata szczegółów, choć może trochę mniejsza niż prosto z telefonu.

Podobny proces zachodzi rzecz jasna na plikach jpeg 50 i 200 Mpix – stąd i tam widoczna jest degradacja drobnych szczegółów, które 12T Pro próbuje ratować nałożeniem na zdjęcie silnej maski wyostrzającej.

Ogromny rozmiar plików nie pozwala dołączyć do tekstu recenzji sampli wykonanych w trybach UltraHD, lecz powyżej możecie zobaczyć porównanie zdjęć 12,5 Mpix prosto z aparatu oraz uzyskanych w wyniku przeskalowania w Photoshopie odpowiednio z 50 i 200 Mpix. Na tych przykładach widać dwie rzeczy: nie ma nic za darmo, zdjęcia w podwyższonej rozdzielczości mają znacznie mniejszą dynamikę, gdyż podczas wykonywania zdjęć w trybach UltraHD nie ma mowy o automatycznym HDR i w efekcie gdzieniegdzie doszło do silnych prześwietleń oraz że można uzyskać mimo to lepszą szczegółowość, ręcznie przeskalowując materiał w programie graficznym.

Xiaomi 12T Pro radzi sobie ze zdjęcia nocnymi bardzo przyzwoicie, o ile ograniczymy się do fotografowania aparatem głównym, czyli do zbliżeń x1 i x2. Godna odnotowania jest dobra praca obiektywu pod światło, stosunkowo niewielka (jak na smartfon) flara oraz to czego nie widać na zdjęciach, a co najbardziej rzucało się w oczy podczas samego fotografowania: poza najciemniejszymi kadrami 12T Pro w zasadzie nie stosował wydłużonego czasu naświetlania – przez chwilę nawet wzbudziło to moje wątpliwości czy w ogóle tryb nocny działa, ale w naprawdę ciemnych miejscach aparat zachowuje się w sposób znany z innych smartfonów.

Aparat UWA w nocy natomiast nie wypada zbyt dobrze. Zdjęcia są wyraźnie ciemniejsze, z dużym szumem i potężnymi, źle wyglądającymi flarami od źródeł światła. W warunkach bardzo słabego oświetlenia trudno w ogóle uzyskać użyteczny materiał.

Tryb portretowy działa w Xiaomi 12T Pro przeciętnie. Nawet oczywiste, wydawałoby się, kadry niestety często mają sporo błędów detekcji głębi i związane z tym artefakty. Linie włosów są rozpoznawane dość dobrze, ale także niepozbawione błędów na krawędziach. Przy zdjęciu konińskiego człekonia 12T Pro się rozszalał już zupełnie – przód samochodu rozmyty jest bardziej niż jego tył, a do tego osoba stojąca za otwartymi drzwiami w ogóle nie została rozmyta, chociaż powinna. Podobny efekt widać na latarni, której część jest rozmyta, a część pozostawiona w spokoju.

Sam bokeh także nie wygląda najlepiej – krążki nieostrości są słabo odwzorowane lub nieobecne, a struktura przypomina bardziej rozmycie Gaussa niż efekt optyczny znany z jasnych obiektywów.

O obiektywie makro najlepiej zaś zapomnieć. Serio. Zdjęcia robi podłe, z marną rozdzielczością i równie marnym odwzorowaniem kolorów. Jakim cudem to truchło rodem z najtańszych smartfonów znalazło się w sprzęcie za 4k zł? Chociaż chyba lepiej tego nie wiedzieć.

Ocenę możliwości filmowych ponownie pozostawię recenzentom, którzy w tej kwestii są bardziej ode mnie kompetentni. Odnotuję tylko, że 12T Pro jest w stanie głównym aparatem nagrywać video 8K w 24 fps, a 4K do 60 FPS. Nagrywać także można sekwencje slow motion, w których uzyskać można 960 fps w 1080p lub nawet 1920 fps w 720p. Xiaomi chwali się zaimplementowanym w oprogramowaniu śledzeniem celu podczas filmowania oraz zdolnością do nagrywania materiału wysokiej jakości w nocy. Moje nieliczne próby filmowania w trybie nocnym nie przyniosły jakichś spektakularnych efektów, pozostawię jednak temat otwarty.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Znów wojna na megapiksele

Xiaomi 12T Pro jest pierwszym smartfonem z matrycą 200 Mpix jaki trafił w moje ręce na test. Wiadomości ze świata nie pozostawiają wątpliwości – tak gęste sensory pojawiać się będą coraz częściej, w coraz tańszym sprzęcie i – co bardzo ważne – z coraz bardziej przeciętnymi obiektywami. Tymczasem jakość układu optycznego jest pierwszym elementem ograniczającym sens stosowania wyjątkowo gęstych matryc. Efekt zdaje się być zatem głównie marketingowy.

Tak, testowany telefon robi dobre zdjęcia. Problem w tym, że równie dobre albo lepsze robią konstrukcje znacznie mniej „pikselowo doładowane”. Być może największą zaletą zastosowanego dużego sensora jest naturalny bokeh (tyle, że zupełnie nie ma związku z megapikselami) i zdolność do wykonywania zbliżeń i zachowania przy tym tego rozmycia. Śladowe różnice między zdjęciami 50 i 200 Mpix (często na niekorzyść tych drugich) zdają się póki co potwierdzać, że nie tędy droga.

Xiaomi 12T Pro
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie

Dawno temu, w miesięczniku „Młody Technik” był niewielki dział pod tytułem „Pomysły genialne, zwariowane i takie sobie”. Takie właśnie mam wrażenia po prawie miesięcznym teście Xiaomi 12T Pro: niektóre wybory producenta trudno bowiem przyjąć bez zdziwienia. Smartfon jest dobrze wykonany, ma świetny ekran z doskonałym wsparciem dla HDR i bardzo porządne nagłośnienie. Jest też bardzo wydajny, tylko co z tego, skoro próba dłuższego skorzystania z tej wydajności kończy się komunikatem o przegrzaniu?

O wątpliwościach związanych z pchaniem supergęstych matryc do sprzętu mobile wspomniałem już powyżej, tu tylko dodam, że jeśli dodatkową konsekwencją umieszczenia takiej w smartfonie ma być lekceważące potraktowanie pozostałych aparatów i dobranie ich na zasadzie „byle jakieś były, sztuka jest sztuka” – to ja mówię pas, nie tego potrzebuję.

Xiaomi 12T Pro pozostawił po sobie zatem wrażenie dużego potencjału i jednocześnie sporego niedosytu. Najwyraźniej trochę inaczej niż inżynierowie Xiaomi widziałbym kompromisową konstrukcję. Czas pokaże, czy się myliłem.