Kary dla Google’a są większe niż zyski niejednej firmy. Gigant znowu zapłaci — tym razem za naruszanie naszej prywatności

Ten rok nie jest dla Google’a zbyt przyjemny, a przynajmniej nie pod względem kar finansowych. Po raz kolejny bowiem firma będzie musiała zapłacić, choć tym razem nie chodzi o praktyki antymonopolowe, a o naruszanie naszej prywatności.
Kary dla Google’a są większe niż zyski niejednej firmy. Gigant znowu zapłaci — tym razem za naruszanie naszej prywatności

We wrześniu Google musiał przełknąć gorzką pigułkę (a raczej pigułę), którą był podtrzymany przez Komisję Europejską wyrok sprzed czterech lat. W tym wypadku chodziło o naruszenie przepisów antymonopolowych poprzez ustanowienie nieuczciwych ograniczeń na producentów urządzeń z Androidem i operatorów sieci. Firma została ukarana historyczną grzywną w wysokości 4,1 mld euro (w 2018 roku wynosiła ona 4,34 mld euro, ale sąd postanowił nieco ją obniżyć).

W tym samym miesiącu również Koreańska Komisja Ochrony Informacji Osobowych (PIPC) doszukała się w działaniach giganta praktyk niezgodnych z prawem.  PIPC ustaliło, że Google nie poinformował w należyty sposób swoich użytkowników o tym, że będzie gromadzić i wykorzystywać dane dotyczące ich zachowania w sieci. Kolejnym powodem jest ustawienie domyślnego wyboru przy przekazywaniu danych na “zgadzam się”, podczas gdy pozostałe możliwości były ukrywane pod przyciskiem “więcej opcji”. Ta kara była jednak już mniejsza, bo wynosiła 69,2 mld wonów, co w przeliczeniu daje około 235 mln zł.

Kolejne kary dla Google’a. Tym razem chodzi o prywatność

Wydawało się, że może na jeden rok już wystarczy, ale nie (na szczęście dla użytkowników, bo nieuczciwe praktyki należy demaskować). Google znów będzie musiał zapłacić i to niebagatelną kwotę 391,5 miliona dolarów. Na taką ugodę poszli prokuratorzy z 40 amerykańskich stanów, którzy oskarżyli firmę o wprowadzanie użytkowników w błąd. Gigant zgodził się z postawionymi warunkami, jednoznacznie przyznając się, do swojej nieuczciwości.

O co chodzi? Google dawał użytkownikom fałszywą pewność, że wyłączenie lokalizacji w ustawieniach konta pozwoli na ochronę prywatności i kontrolę, do których danych firma będzie miała dostęp. W rzeczywistości było zupełnie inaczej, bo Google nadal zbierał takie dane, zupełnie nie przejmując się tym, co sobie ustawił użytkownik.

Oprócz zapłacenia wielomilionowej grzywny firma wprowadzi stosowne zmiany, o czym już poinformowała na swoim blogu. Możemy tam przeczytać, że zmiany, jakie pojawią się w 2023 roku „zapewnią jeszcze większą kontrolę i przejrzystość danych dotyczących lokalizacji”. W sekcjach „Kontrola aktywności” oraz „Dane i prywatność” pojawi się jeszcze więcej informacji dotyczących danych lokalizacji. Ponadto Google wprowadzi też nowe centrum danych o lokalizacji, w którym znajdą się kluczowe ustawienia.

Firma ma więc jeszcze trochę pracy przed sobą i choć ten proces został rozstrzygnięty, nie oznacza to końca problemów. Warto bowiem wspomnieć, że w ubiegłym miesiącu prokurator generalny stanu Teksas złożył pozew przeciwko Google, tym razem zarzucając firmie zbieranie danych biometrycznych bez zgody użytkownika.