Pluton w obiektywie sondy New Horizons. Oto prawdziwe oblicze tej planety karłowatej

Wykonane przez sondę New Horizons zdjęcie ukazuje prawdziwe oblicze Plutona, który do całkiem niedawna był uznawany za planetę.
Pluton w obiektywie sondy New Horizons. Oto prawdziwe oblicze tej planety karłowatej

Jak wyjaśnia NASA w swoim wpisie, statek przeleciał w odległości 35 445 kilometrów od tej planty karłowatej. Na fotografii załapała się nawet charakterystyczna struktura w kształcie serca, składająca się z azotu i metanu. Pomimo grubych warstw lodu, Pluton zawiera również skaliste jądro, a nie wyklucza się nawet obecności oceanu.

Czytaj też: Skąd się wzięła niestabilność orbity Plutona? Naukowcy proponują wyjaśnienie

Powierzchnia obiektu, który od 2006 roku nosi miano planety karłowatej jest pokryta kraterami. Wcześniej uznawano go natomiast za pełnoprawną planetę, dziewiątą w kolejności od Słońca, zlokalizowaną na obrzeżach naszego układu. Pluton ma niecałe 2400 kilometrów średnicy, co sprawia, że jest zauważalnie mniejszy na przykład od Księżyca, nie wspominając o planetach takich jak Ziemia.

Pluton od 2006 roku jest uznawany za planetę karłowatą

Średnia temperatura panująca na powierzchni Plutona wynosi minus 232 stopnie Celsjusza. Trudno więc wyobrazić sobie, by kiedykolwiek stanął tam człowiek. Sonda New Horizons to jednak inna para kaloszy – statek jest pierwszym, który odwiedził Plutona i cały Pas Kuipera, czyli obszar Układu Słonecznego wypełniony licznymi lodowymi obiektami.

New Horizons wykonała pierwszy przelot w pobliżu Plutona w lipcu 2015 roku, choć nie weszła na jego orbitę. Teraz sonda pozostaje natomiast na trasie prowadzącej poza granice Układu Słonecznego. Jej obecna odległość od Ziemi wynosi ponad 55 jednostek astronomicznych. Jedna taka jednostka oznacza średni dystans dzielący naszą planetę od Słońca.

Czytaj też: Księżyc Plutona jest pokryty czerwienią. Astronomowie wyjaśniają, skąd mogła się wziąć

Gdyby sonda była wyposażona w odpowiednio silne źródło światła i skierowała je w naszą stronę, to błysk zobaczylibyśmy po niemal ośmiu godzinach. Z drugiej strony, jeśli wziąć pod uwagę skalę i rozmiary wszechświata, to 8 godzin świetlnych to w zasadzie żadna odległość. Proxima Centauri, czyli najbliższa nam gwiazda inna niż Słońce, znajduje się ponad 4 lata świetlne stąd. Nic więc dziwnego, że ewentualny lot w jej stronę potrwałby dziesiątki tysięcy lat.