Aukcja 5G rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Oto wszystko, co musisz o niej wiedzieć

Aż dwa i pół roku musieliśmy czekać na start procedury aukcji częstotliwości sieci 5G. Na razie nie możemy mówić o sukcesie, a raczej o nikłym światełku w tunelu, bo pytań, wątpliwości i niedomówień w sprawie aukcji jest bardzo dużo. Są też rzeczy pewne, wynikające z przepisów, które miejmy nadzieję, będą przestrzegane.
Aukcja 5G rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Oto wszystko, co musisz o niej wiedzieć

Co wiemy o aukcji 5G? To ściśle określona procedura

Aukcja to niejedyna forma rozdysponowania częstotliwości sieci komórkowych. Choć wydaje się formą najbardziej uczciwą, ale też zwyczajnie najciekawszą z punktu widzenia obserwatora.

Czytaj też: Ponad 15 tys. stacji bazowych w trzy lata. Aukcja 5G stawia operatorom wymogi z komosu

Formy rozdysponowania częstotliwości jasno określa Prawo Telekomunikacyjne. Może to być forma przetargu, aukcji lub konkursu, które nie podlegają przepisom ustawy Kodeks postępowania administracyjnego. Pierwszym krokiem całej procedury jest ogłoszenie postępowania konsultacyjnego, które rusza 20 grudnia 2022 roku. Sama aukcja zostanie oficjalnie ogłoszona dopiero po zakończeniu postępowania konsultacyjnego. Dlatego też mówienie dzisiaj o starcie aukcji 5G jest zdaniem delikatnie na wyrost, ponieważ cała procedura… cały czas może zostać odwołana.

Kolejnym krokiem jest złożenie ofert wstępnych w aukcji. Do czasu zakończenia tego etapu, prezes UKE może ją odwołać. Wówczas oferty złożone przez operatorów są zwracane bez otwierania, a wpłacone przez nich wadium zwrócone w ciągu 7 dni.

Czytaj też: Chiny w Polsce? Rząd sprawdzi nam Messengera na podstawie Prawa Komunikacji Elektronicznej

Warunkiem wystartowania w aukcji jest spełnienie wymagań przedstawionych w dokumentacji. To kluczowy element procedury, który przede wszystkim określa, kto może w niej wystartować. Możemy być pewni, że wymagania zostaną skonstruowane tak, aby w aukcji mogli wystartować tylko najwięksi operatorzy. Może to determinować np. kwota poniesionych inwestycji oraz kwota depozytu, której odpowiednia wysokość wykluczy małe firmy, czy liczba już posiadanych stacji bazowych, ale też wymagania stawiane po wylicytowaniu bloków częstotliwości. Czyli np. obowiązek postawienia konkretnej liczby nadajników w wyznaczonym czasie albo osiągnięcie konkretnego pokrycia kraju lub jego części. Jeśli potencjalni uczestnicy aukcji spełnią stawiane przed nimi wymagania, zostaną zakwalifikowani do całej procedury.

To tylko część kroków, jakie musi przejść cała aukcja. W międzyczasie odbędzie się jeszcze np. szkolenie dla uczestników z obsługi systemu aukcyjnego. Co ciekawe, musi się ono odbyć w formie stacjonarnej. To właśnie m.in. z tego powodu pierwotna aukcja nie mogła zostać przeprowadzona, bo przepisy covidowe zabraniały zgromadzeń powyżej określonej liczby uczestników.

Cała procedura, jak zakłada pełniący obowiązki rzecznika UKE Witold Tomaszewski, powinna zamknąć się w ok 200 dniach. Wliczając w to samą część licytacji.

Czytaj też: Jak przekonać ludzi do sieci 5G? To stało się realnym problemem

Aukcja 5G to tyle pytań, niedomówień i niejasności, że wszystkie trudno wymienić

Do tematu aukcji częstotliwości sieci 5G bardzo trudno jest podchodzić poważnie. Na ponowny start procedury czekaliśmy 2,5 roku. Pierwsza aukcja została odwołana z powodu… w zasadzie nie wiadomo jakiego. Oficjalnie nastąpiło to po odwołaniu prezesa UKE, który stracił swoje stanowisko w ramach walki z pandemią Covid-19. A konkretnie w ramach tzw. tarczy antycovidowej. Jeśli organy europejskie nie wrócą do tej sprawy, rządzącym należą się gratulacje. Polska będzie pierwszym krajem, który odwołał prezesa niezależnego regulatora telekomunikacyjnego bez ponoszenia konsekwencji. A na pewno do końca świata pierwszym i jedynym, który zrobił to w ramach walki z pandemią.

Teorii na temat odwołania prezesa UKE było wiele. Jedna z nich dotyczy wyborów kopertowych, które się nie odbyły. Prezes UKE nadzoruje też rynek pocztowy, a jego odwołanie nastąpiło kilka tygodni przed tym, jak zmarnowanych zostało 70 mln zł na zorganizowanie niezorganizowanych wyborów.

Dużą zagadką pozostają wymagania aukcji. Nie wiadomo, czy znajdą się w niej wytyczne dotyczące użytkowania w sieci sprzętu Huawei. Nie wiadomo, jakie będą zobowiązania pokryciowe. W końcu jakąś tam sieć 5G operatorzy już mają, więc ciężko będzie dopasować pod to wymagania uruchomienia określonej liczny nadajników. W UKE pojawił się pomysł sprawdzania jakości sieci. Z pozoru bardzo ciekawy. Miał on zapobiegać sytuacji, w której operator chwali się, że ma 100% pokrycia kraju zasięgiem sieci generacji X, a w praktyce wystarczy przejechać się autem po dowolnej drodze krajowej, żeby zobaczyć, że to nieprawda. Miałem okazję przyjrzeć się przepisom powstającym na tę okoliczność i ich stan… powiedzmy delikatnie, że nie zwiastuje, aby były gotowe na start aukcji. Ani żeby w ogóle kiedykolwiek były gotowe.

Czytaj też: Ogólnopolska Sieć Edukacyjna podłączy klasy do Internetu. Tylko dlaczego kablem?

Niemal pewne jest, że rozdysponowane zostaną cztery bloki częstotliwości zakresu 3400-3600 MHz (pasmo C) o szerokości 80 MHz każdy. Choć na świecie przeznacza się na to bloki o szerokości 100 MHz. Cały czas mamy też w pamięci kuriozalne pomysły Exatela na rozdysponowanie częstotliwości. Spółka skarbu państwa jest mocno promowana przez rządzących i nie możemy być pewni, czy przypadkiem nie zostanie wciśnięta gdzieś w procedurę aukcyjną.

Bardzo ciekawa będzie sama licytacja. Bloki pasma C nie są sobie równe. Na terenie całego kraju, w przedziale 3400-3600 MHz mamy tysiące rezerwacji lokalnych, które wygasają w ciągu najbliższych lat. To m.in. sieci WiMax, czy lokalne hot-spoty. Z tego powodu cena poszczególnych bloków może być różna, bo w niektórych (głównie małych, lokalnych) częściach kraju operatorzy przez jakiś czas nie będą mogli korzystać z wylicytowanych częstotliwości. Jaka? Tego też nie wiadomo, bo ciężko powiedzieć, czy dzisiaj są one warte tyle samo, co 2,5 roku temu. Nie wiemy również, jak operatorzy podejdą do wszystkich bloków. Czy będą się bić o te najciekawsze? Czy dogadają się między sobą i każdy weźmie ten, który najbardziej mu odpowiada (tego nikt nie zabrania)? W końcu, czy wszyscy operatorzy wystartują w aukcji i czy do wylicytowania będzie tylko po jednym bloku, czy też ktoś będzie mógł zgarnąć dwa lub nawet wszystkie? To wszystko będzie też determinować długość samej licytacji. Raczej możemy być pewni, że aukcja częstotliwości sieci 5G nie potrwa aż tak długo, jak w przypadku sieci LTE. Tam sama licytacja trwała 116 dni roboczych.

Czytaj też: Kupiłem miernik promieniowania elektromagnetycznego w Lidlu. Jest dokładnie tak jak myśleliśmy

Na koniec ogromną niewiadomą pozostaje, bardzo delikatnie mówiąc, nieporadność i cwaniactwo obecnej władzy. Czy czegoś nie zepsują? Czy nie pojawi się w wymaganiach jakaś politycznie nacechowana wrzutka? Czy wszystkie procedury i przepisy będą zachowane? Każda najmniejsza wpadka może spowodować, że aukcja będzie miała wadę prawną, którą później operatorzy przeciągną przez wszystkie sądy krajowe i europejskie, a rozstrzygnięcie poznamy dopiero za kilka długich lat.

Pytań i wątpliwości jest wiele, a próby formowania jakichkolwiek założeń nie mają najmniejszego sensu, bo tu dosłownie wszystko może się wydarzyć. Pierwsze szczegóły powinniśmy poznać podczas konferencji rozpoczynającej konsultacje przed aukcją. Po niej, 20 grudnia 2022 roku, zaktualizujemy ten tekst o pierwsze informacje na temat nadchodzącej aukcji 5G.