Planeta rodem z piekła. Jak powstał obiekt, który jest pokryty oceanem magmy?

Nawet w Układzie Słonecznym moglibyśmy znaleźć planety, które na powierzchni mają temperatury uniemożliwiające jakiekolwiek funkcjonowanie. Mimo to Wenus czy Merkury są przy tym obiekcie niczym łagodne baranki.
Planeta rodem z piekła. Jak powstał obiekt, który jest pokryty oceanem magmy?

Mówimy bowiem o 55 Cancri e, znanej również pod nazwą Janssen. Analizy orbity tej planety oraz orbit innych obiektów o podobnych właściwościach dostarczyły astronomom informacji na temat ich formowania. Naukowcy piszą o swoich ustaleniach na łamach Nature Astronomy

Czytaj też: Artemis 1: Orion wraca do domu. Zobacz niesamowite zdjęcia Księżyca i Ziemi

Przede wszystkim sugerują, że Janssen najprawdopodobniej powstała znacznie dalej od swojej gwiazdy niż widzimy ją obecnie. Z czasem zaczęła jednak przesuwać się w stronę gospodarza, coraz bardziej się nagrzewając. W układzie, w skład którego wchodzi Janssen, znajdziemy również obiekty znane jako Galileo, Brahe, Harriot i Lipperhey. Wszystkie krążą wokół gwiazdy będącej pomarańczowym karłem mniejszym od Słońca, przy czym pierwsza jest oczywiście położona najbliżej.

Temperatury na dziennej stronie Janssen wynoszą nawet 2300 stopni Celsjusza

W efekcie wystarczy jej zaledwie 18 godzin, aby okrążyć wspomnianą gwiazdę. Jeśli chodzi o samą planetę, to jej promień jest 1,85 razy większy od ziemskiego, a masa – ośmiokrotnie wyższa. Pozwala to sądzić, że gdyby Janssen znajdowała się dalej od swojego gospodarza, to prawdopodobnie byłaby skalistą planetą stosunkowo podobną do Ziemi. 

To rzecz jasna tylko gdybanie, ponieważ rzeczywistość okazuje się zgoła odmienna. Temperatura po stronie zwróconej do gwiazdy wynosi na powierzchni Janssen około 2300 stopni Celsjusza. W takich warunkach magma może bez wątpienia być rozgrzana do czerwoności. Kwestią sporną pozostawało natomiast to, w jaki sposób w ogóle pojawiły się takie okoliczności. 

Aby się tego dowiedzieć, naukowcy wzięli pod lupę orbity pięciu tamtejszych planet. Wykorzystali metodę tranzytu (polegającą na wykrywaniu spadków jasności gwiazdy na skutek przechodzenia obiektów na jej tle) oraz prędkości radialnej (przejawiającą się chybotaniem gwiazdy na skutek oddziaływań grawitacyjnych z jej planetami). 

Egzoplaneta jest jedną z pięciu krążących wokół tamtejszej gwiazdy-gospodarza

O ile drugi sposób doprowadził do wykrycia wszystkich pięciu egzoplanet, tak pierwszy wskazał na istnienie zaledwie dwóch: Janssen i Galileo. Być może wynika to z faktu, iż nie znajdują się one w tej samej płaszczyźnie orbitalnej co Brahe, Harriot i Lipperhey. Z kolei tranzyt Galileo jest na tyle styczny, że nie dało się zmierzyć jej promienia i temperatury, co sugeruje, że nie dzieli ona płaszczyzny orbitalnej planety Janssen.

Czytaj też: Reakcje chemiczne w atmosferze egzoplanety. Czegoś takiego astronomowie jeszcze nie widzieli

Ale jak ta ostatnia znalazła się na takiej a nie innej orbicie? Mogły do tego doprowadzić interakcje między egzoplanetami, które wypchnęły Janssen w kierunku gwiazdy. Poznanie tego zjawiska mogłoby wyjaśnić naturę gorących Jowiszów, czyli gazowych olbrzymów o orbitach krótszych niż jeden dzień.