Program Artemis to najważniejsze przedsięwzięcie od czasów misji Apollo. Gra toczy się o wielką stawkę 

25 maja 1961 roku John F. Kennedy wygłosił śmiałą deklarację, zapowiadając, że do końca dekady Amerykanie staną na Księżycu. Lata później NASA zamierza dokonać tego po raz kolejny.
Program Artemis to najważniejsze przedsięwzięcie od czasów misji Apollo. Gra toczy się o wielką stawkę 

Wybieramy się na Księżyc… Wybieramy się na Księżyc w tej dekadzie i dokonamy innych rzeczy, nie dlatego, że są łatwe, ale dlatego, że są trudne; ponieważ ten cel posłuży do zorganizowania i zmierzenia najlepszych naszych energii i umiejętności, ponieważ to wyzwanie jest jednym z tych, które jesteśmy gotowi przyjąć, jednym z tych, których nie chcemy odkładać na później, i jednym z tych, które zamierzamy pokonać, a także innych. stwierdził rok później ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych w czasie wystąpienia na stadionie należącym do Uniwersytetu Rice’a

I trzeba przyznać, iż Kennedy nie rzucał słów na wiatr. 20 lipca 1969 roku świat wstrzymał oddech, obserwując, jak człowiek znajduje się na ostatniej prostej do postawienia pierwszego kroku na powierzchni Srebrnego Globu. Neil Armstrong, Buzz Aldrin i ten trz… Michael Collins wzięli udział w prawdopodobnie najważniejszym kosmicznym przedsięwzięciu ubiegłego stulecia. O wadze wydarzeń sprzed ponad 50 lat najlepiej świadczy fakt, że zebrane wtedy próbki i przeprowadzone eksperymenty przynoszą benefity nawet obecnie. 

Czytaj też: Artemis 1: Orion wraca do domu. Zobacz niesamowite zdjęcia Księżyca i Ziemi

Gdyby jednak stworzyć bilans korzyści i strat, to realizacja programu Apollo z pewnością byłaby bardzo kosztowna dla amerykańskich podatników. Oczywiście Zachodowi przyświecał wtedy inny cel: pokazanie światu, że górują nad Związkiem Radzieckim. Jeśli więc mielibyśmy doszukiwać się jakichkolwiek zalet związanych z Zimną Wojną, to błyskawiczny postęp w zakresie eksploracji kosmosu był z pewnością jedną z nich. A Sowieci wcale nie radzili sobie źle. Wręcz przeciwnie, to oni zaliczyli wiele kamieni milowych, zanim udało się to Amerykanom. Koniec końców to nie oni mogli sobie przypisać to, co najważniejsze, czyli umieszczenie człowieka na Księżycu.

Pięćdziesiąt lat po dokonaniu tej sztuki Stany Zjednoczone ponownie przypomniały o swoich kosmicznych ambicjach. O ile bowiem w XX wieku gra toczyła się głównie między Amerykanami i Sowietami/Rosjanami, tak nowe stulecie przyniosło pewne przetasowanie. Do akcji wkroczyli nowi zawodnicy, między innymi Chiny oraz połączone siły Europejczyków. Dominacja NASA względem pozostałych nie była już tak wyraźna, a w pewnych aspektach wydawało się wręcz, że amerykańska agencja dała się dogonić konkurencji. Trzeba było podjąć konkretne działania, uciekając przed peletonem niczym wytrawny kolarz.

NASA przeprowadziła lądowanie na Księżycu osiem lat po tym, jak John F. Kennedy zapowiedział realizację tego celu

14 maja 2019 roku ówczesny administrator NASA wydał ważne oświadczenie: Amerykanie powrócą na Księżyc. Poza okrągłą, pięćdziesiątą rocznicą pierwszego lądowania na Srebrnym Globie, znaczący był również inny aspekt, czyli nazwa programu. Artemis, bo o nim mówimy, odnosi się do greckiej bogini Artemidy. Jeśli nie przysypialiście na lekcjach historii, to zapewne pamiętacie, iż Artemida i Apollo byli rodzeństwem. Już na tym etapie widać, że Stany Zjednoczone zamierzają powrócić z przytupem – nawet, jeśli pierwotne terminy nieco się przesunęły.

A zdecydowanie nie wszystko poszło zgodnie z planem, choć głosy sceptycyzmu w odniesieniu do części planów pojawiły się już trzy lata temu. I tak jak Elon Musk nie umieści człowieka na Marsie w ciągu najbliższych kilku lat (choć jeszcze stosunkowo niedawno był niemal pewny powodzenia), tak i NASA raczej nie spełni założeń, o których była mowa w 2019 roku. 

Dzięki misjom Artemis, NASA umieści na Księżycu pierwszą kobietę i pierwsza kolorową osobę, wykorzystując innowacyjne technologie do zbadania większej niż kiedykolwiek wcześniej części powierzchni Księżyca. Będziemy współpracować z komercyjnymi i międzynarodowymi partnerami i ustanowimy pierwszą długoterminową obecność na Księżycu. Następnie wykorzystamy to, czego nauczymy się na Księżycu i wokół niego, aby wykonać kolejny wielki krok: wysłanie pierwszych astronautów na Marsa. czytamy na stronie NASA

Jak na razie udało się zrealizować pierwszy z kluczowych etapów: misja Artemis I polegała na wyniesieniu statku kosmicznego Orion na szczycie rakiety SLS (Space Launch System). W przedsięwzięciu nie brała udziału załoga, jednak statek był w stanie dotrzeć na orbitę Księżyca, a następnie powrócić na Ziemię. Podobnie ma to wyglądać w przypadku misji numer dwa, z tą różnicą, że tym razem na pokładzie znajdą się cztery osoby. Rzeczony etap został zaplanowany na maj 2024 roku. 

Program Artemis został ogłoszony w 2019 roku

Wisienką na torcie ma być natomiast Artemis III. W tym przypadku mówi się o realizacji w 2025 roku, choć ewentualne “obsuwy” nie powinny nikogo dziwić, wszak doszło do nich już w przeszłości. Łącznie zaplanowanych jest sześć misji z serii Artemis, ale możemy z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, iż kolejne także się odbędą, choć mowa o stosunkowo odległych czasach (koniec obecnej bądź początek następnej dekady). 

Pojawia się pytanie: dlaczego cały program jest tak ważny? Jasne, Amerykanie chcą o sobie przypomnieć, ale przecież to tylko powrót do dokonań, które jako ludzkość mieliśmy na koncie już ponad pół wieku temu. Wypadałoby zrobić coś nowego – coś, czego nigdy wcześniej nie udało się zapisać na koncie naszego gatunku. I, jak się pewnie domyślacie, tak właśnie będzie. Dalekosiężne plany NASA obejmują bowiem znacznie więcej, niż tylko postawienie stopy na Księżycu, powrót do statku i ponowny przelot na Ziemię. 

Czytaj też: Księżyc Jowisza rozgrzany do czerwoności. Tak Io prezentuje się w obiektywie sondy Juno

Chodzi przede wszystkim o dwa główne przedsięwzięcia: Lunar Gateway oraz Artemis Base Camp. Pierwsze odnosi się do budowy stacji kosmicznej, która będzie krążyła w tzw. przestrzeni cis-lunarnej i zastąpi zasłużoną dla nauki Międzynarodową Stację Kosmiczną. Gateway ma być jednak czymś więcej, bo wielozadaniową strukturą, na pokładzie której znajdzie się miejsce dla astronautów, łazików czy instrumentów naukowych. Będzie ona przy tym wstępem do kolejnego etapu eksploracji kosmosu, ponieważ mówi się nawet o umieszczeniu podobnej stacji na orbicie Marsa.

Klejnotem w koronie programu Artemis powinna stać się natomiast Artemis Base Camp, czyli załogowa stacja zbudowana na powierzchni naszego naturalnego satelity. Według NASA na miejscu znajdzie się nowoczesna kabina księżycowa, łazik i mobilny dom. O ile pierwsze misje będą obejmować krótkie pobyty na powierzchni, tak wraz z rozwojem bazy możliwe miałoby się stać przebywanie na Księżycu nawet przez dwa miesiące. Stamtąd już stosunkowo krótka droga do eksploatacji lokalnych zasobów i czerpania z tego tytułu realnych korzyści. Być może woda i regolit (przydatne z perspektywy kolonizatorów) nie będą równie kuszące dla mieszkańców Ziemi, lecz w długofalowej perspektywie mamy przecież możliwość pozyskiwania bogactw z innych obiektów, takich jak Mars – o bogatych w cenne pierwiastki asteroidach nie wspominając. Właśnie dlatego program Artemis jest najważniejszym od czasów Apollo: NASA zamierza pokazać, że delikatna stagnacja była jedynie momentem odpoczynku, po którym przyszła pora na wrzucenie wyższego biegu i wyjście daleko poza ramy Księżyca.