Prosta droga między twórcą i czytelnikiem. Co to jest Substack i dlaczego warto tam zajrzeć?

Przypuszczam, że termin “newsletter” w powszechnej polskiej świadomości nie jest synonimem źródła jakościowych treści. Dla przeciętnego użytkownika znany jest jako forma reklamy zaśmiecającej skrzynki mailowe. Powszechny odbiór newsletterów może jednak zmienić Substack. Udowadnia, że newsletter to dziś nie tylko najbardziej osobista forma przekazu, pozbawiona wszędobylskich algorytmów i reklam. Dla samych twórców to sposób na niezależność, za sprawą wsparcia ze strony zaangażowanych czytelników, skłonnych do płacenia za jakość.
Prosta droga między twórcą i czytelnikiem. Co to jest Substack i dlaczego warto tam zajrzeć?

Czy za jakość powinno się płacić? W mojej skromnej opinii, zdecydowanie warto. Wystarczy spojrzeć na alternatywę, jaką zgotowaliśmy sobie my (pozorni odbiorcy) i współczesne media (pozorni nadawcy). Reklamy, materiały sponsorowane, wywołujące sztuczne emocje enigmatyczne nagłówki i treści, które równie dobrze mogą być pisane przez podstawowy generator SI, a ich jedynym celem jest walka o pozycję w wyszukiwarkach. Nie jesteśmy prawdziwymi odbiorcami, a po drugiej stronie nie ma prawdziwych nadawców.

Substack – mix bloga, newslettera i narzędzia do email marketingu

Pomysł miejsca stanowiącego bezpieczny azyl dla zaangażowanych twórców oraz kopalnię wartościowych treści dla czytelników powstał w 2017 roku w San Francisco. Zasada działania serwisu Substack jest banalnie prosta: to platforma, na której autorzy mogą publikować swoje treści (jak na zwykłym blogu), a czytelnicy dostają je w ramach darmowej lub płatnej subskrypcji (newsletter) na swoje skrzynki pocztowe. Z takiego abonamentu serwis potrąca dla siebie 10%, a reszta po odliczeniu kosztów obsługi transakcji (3%) trafia do twórców (w ich kieszeni zostaje 87%).

Substack w całej okazałości. W oczy rzuca się prostota interfejsu i brak reklamowych śmieci. Do szczęścia brakuje tylko spolszczonego interfejsu

Substack najbliżej da się skojarzyć z platformami Medium oraz Revue (drugi z serwisów obecnie należy już do Twittera). Jednak różnią się one od siebie modelem zarabiania – Substack stawia na kwoty wpłacane przez czytelników w ramach subskrypcji miesięcznej lub rocznej, a także wariant Founding Member (czyli tzw. mecenat dla wpłat wyższych niż roczne). To nie wszystko, bo platforma dopuszcza również subskrypcje grupowe (dla 2 lub więcej osób), darmowy dostęp do treści przez określony czas (żeby zorientować się czy warto).

Abonenci takich newsletterów dostają zazwyczaj ekskluzywne treści niedostępne dla posiadaczy darmowego dostępu, a twórcy w miarę przewidywalne i stabilne źródło dochodu. Treści można czytać z poziomu przeglądarki lub darmowej aplikacji mobilnej dla Androida oraz iOS.

Każdego autora możemy czytać za darmo lub płacić za dostęp do treści w cyklu miesięcznym oraz rocznym. Znajdzie się również coś dla tzw. mecenasów

Na pewno macie grono swoich ulubionych autorów, piszących dla różnych mniej lub bardziej poczytnych serwisów. Zamiast płacić abonament na rzecz całego serwisu, możecie zapłacić bezpośrednio autorom tych treści. Warto poszukać ich na Substacku, bo również w Polsce widać rosnące zainteresowanie platformą wśród twórców treści i to nie tylko tekstowych (znajdziecie tam również podcasty, a nawet treści wideo). Osobiście polecam TECHSPRESSO – cotygodniowy newsletter technologiczno-społeczny tworzony przez dziennikarkę, Gosię Fraser.

Substack korzysta na zamieszaniu z Twitterem

Nie da się ukryć, że ostatnie zamieszanie związane z przejęciem Twittera przez Elona Muska odbija się na innych uczestnikach rynku. Pisałem już o Mastodonie, ale Substack to kolejne miejsce, które z radością przyjmuje do siebie cyfrowych uchodźców, oferując im dodatkowe narzędzia zachęcające do używania platformy. Przykładem takiej zachęty jest uruchomiona niedawno funkcja Substack Chat, dodatkowy kanału komunikacji z czytelnikami, działający na zasadzie zbliżonej do Discorda.

Chcecie więcej prywatności i kontroli nad gronem osób, do których docierają wasze treści? Profil na Substacku można przełączyć w tryb prywatny, dzięki czemu do jego zawartości zostaną dopuszczeni tylko ci, którzy uzyskają akceptację właściciela profilu. Rozwiązanie ciekawe dla bardziej nieśmiałych lub skrytych. Gorąca nowość na Substacku to możliwość dodatkowego wsparcia dla twórców, którzy za dostęp do swoich treści nie pobierają na platformie żadnych opłat (Substack Pledge). Rozwiązanie znane jest chociażby z YouTube’a jako Wesprzyj.

Czytaj też: Dziesiątki aplikacji właśnie straciły sens. Twitter wbił nóż w plecy ludziom, którzy czynili go lepszym

Miłym ukłonem w stronę twórców działających na obszarze Unii Europejskiej jest dodanie narzędzi ułatwiających rozliczanie się z podatku VAT z tytułu zarabianych na platformie pieniędzy (dla firmy o amerykańskim rodowodzie nie jest to przecież oczywiste i na pewno spotka się z ciepłym przyjęciem wśród kolejnych użytkowników). Podmiotem wspomagającym rozliczanie transakcji jest system płatności online Stripe, który od września 2019 roku działa również w Polsce.

Grupa odbiorców w rękach twórców. Oto potęga Substacka

Jednym z niezaprzeczalnych plusów Substacka jest fakt, że bazuje on na subskrypcjach z użyciem adresów e-mail, co dla samych twórców treści stanowi wartość samą w sobie. Zbudowanie bazy mailingowej dla swoich treści uniezależnia ich od innych platform. Sam Substack pozwala zaimportować już istniejącą bazę adresów do swojego profilu. Jeśli w którymkolwiek momencie twórca zdecyduje się zakończyć współpracę z danym serwisem, może przenieść swoją społeczność do innego miejsca.

Trudno wyobrazić sobie podobny scenariusz na innych platformach, gdzie obowiązują wewnętrzne systemy subskrypcji. Zamykając tam swoje konto twórca treści w zasadzie traci z oczu budowaną latami społeczność, a czytelnicy nie mają pewności, że zostaną przez danego autora ponownie odnalezieni. Osobiście płatne newslettery postrzegam jako przyszłościową formę konsumowania treści i wspierania moich ulubionych autorów.