Windows 7 i 8 można oficjalnie uznać za martwe. Microsoft właśnie wyciągnął wtyczkę

Po Windows XP to właśnie “siódemka” była dla mnie drugim idealnym pecetowym towarzyszem na długie lata. Chciałoby się zaśpiewać za Rammsteinem “Adieu Goodbye auf Wiedersehen”, bo z dniem 10 stycznia 2023 roku Microsoft wyciągnął ostatnią wtyczkę utrzymującą Windows 7 przy życiu – rozszerzone aktualizacje zabezpieczeń. Przy okazji ulżył też w cierpieniu mniej udanej, kafelkowej wersji “okienek”, czyli Windows 8.
Windows 7
Windows 7

W ramach trwającego przez trzy lata płatnego programu ESU (Extended Security Update), czyli tzw. rozszerzonych aktualizacji zabezpieczeń, użytkownicy Windows 7 mogli dotychczas spać spokojnie, mimo braku oficjalnego wsparcia technicznego dla leciwej wersji systemu. Jednak już dziś, we wtorek 10 stycznia 2023, ten sen został kompletnie zmącony – dostali właśnie ostatnią taką paczkę z poprawkami.

Od 10 stycznia 2023 roku Windows 7 i 8.1 przestają otrzymywać jakiekolwiek aktualizacje

Od jutra użytkownicy Windows 7 nie będą więc chronieni przed wszelkimi nowymi cyberzagrożeniami i podatnościami, których nie obejmują dotychczasowe poprawki z programu ESU. Mówiąc prościej: nie da się już dłużej spać spokojnie i trzeba się czym prędzej przesiadać na Windows 10 lub 11. 

Windows 7 – kto dziś używa systemu z 2009 roku?

Możecie teraz pomyśleć: kto przy zdrowych zmysłach używa jeszcze Windows 7? Tu mała niespodzianka, bo baza użytkowników według najnowszych danych StatCounter to aż 11,18%. To trzecia pod względem udziałów wersja Windows na desktopach (Windows 10 ma 68,01%, natomiast Windows 11 – 16,93%). Swoją drogą, tak niski wynik Windows 11 nie daje pewnie powodów do zadowolenia w Microsofcie, ale jest jak jest – większość nadal trzyma się Windows 10.

Nieco inaczej rozkład udziałów wygląda w Polsce. Według danych StatCounter, Windows 7 nadal używa 6,67% z nas. Z Windows 11 korzysta 12,89%, zaś prym wiedzie Windows 10 z udziałem na poziomie 77,45%. Co ciekawe, do pierwszej piątki załapał się też Windows XP (0,35%).

Można sobie wyobrazić, że globalnie Windows 7 używają nadal firmy lub instytucje, które z różnych względów (być może ograniczeń finansowych lub związanych z wykorzystywanym oprogramowaniem) odwlekały do tej pory decyzję o migracji.

Czytaj też: Czasem warto dać umrzeć. Microsoft wciąż trzyma Skype‘a pod respiratorem, chociaż nikt go już nie potrzebuje 

Druga, nieco mniejsza grupa skazanych na aktualizację do Windows 10/11 to użytkownicy Windows 8 i 8.1. Według StatCounter udział wersji 8 jest szacowany obecnie na marginalne 0,67%, zaś wersji 8.1 – 2,59%. Dla nich dzisiejsza data również oznacza koniec przygody, ale tym razem chodzi o koniec wsparcia technicznego. Jak można przeczytać na stronie pomocy technicznej Microsoftu, nie przewiduje się objęcia Windows 8/8.1 programem ESU.

Czy to definitywny koniec? Na to wygląda.

Kilka tygodni temu Windows 7 i 8.1 przestały być obsługiwane przez kolejne wersje przeglądarki Edge. Ostatnia wersja Google Chrome dla leciwych wersji Windows ukaże się natomiast 7 lutego 2023 roku. Otwartą pozostaje jeszcze decyzja ze strony Mozilli. Firefox zapewne dołączy do tej grupy już niebawem. Panie i Panowie, pora zamykać ten kramik i przesiadać się czym prędzej na nowsze wersje.