Mało kto wie, czym jest zima nuklearna. To może nas w przyszłości słono kosztować

Zima nuklearna to pojęcie, które brzmi równie fatalnie, jak mogłoby wyglądać. I choć jak do tej pory mieliśmy szczęście nie doświadczyć jej na własnej skórze, to świadomość społeczna w tej sprawie jest zatrważająco niska.
Mało kto wie, czym jest zima nuklearna. To może nas w przyszłości słono kosztować

Jakiś czas temu wskazówki tzw. zegara zagłady zostały ustawione najbliżej północy od momentu, kiedy pierwszy raz wskazał on godzinę. Obecnie dzieli nas od niej bowiem 90 sekund, co jest szczególnie martwiące, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, co w praktyce miałaby oznaczać północ. Pomysłodawcy zegara zagłady pokazują za jego sprawą, jak wiele (lub niewiele) dzieli ludzkość od katastrofy. Nowe, katastrofalne ustawienie, jest pokłosiem między innymi trwającej w Ukrainie wojny, rosnącego zagrożenia związanego z potencjalnym konfliktem nuklearnym oraz wciąż postępującymi zmianami klimatu.

Czytaj też: Zdradził Rosję, teraz pomoże USA. Rosyjskie lotnictwo ma poważny problem

Zima nuklearna to hipotetyczny scenariusz, w którym konflikt z wykorzystaniem broni jądrowej prowadzi do wyrzucenia do atmosfery tak dużych ilości pyłu, że ilość promieni słonecznych docierających do powierzchni ulega drastycznemu ograniczeniu. To z kolei prowadzi do obniżenia temperatur panujących na Ziemi, wymierania roślin oraz wszystkich zależnych od nich gatunków. Wbrew pozorom, do wystąpienia zauważalnych zmian wcale nie potrzeba konfliktu, który wychodziłby poza skalę naszych wyobrażeń. Nawet kilkadziesiąt czy kilkaset wystrzelonych głowic mogłoby wywołać spadki średnich temperatur o 1-2 stopnie Celsjusza.

Badanie dotyczące świadomości społecznej w tej sprawie, przeprowadzone wśród mieszkańców Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, pokazuje, że nie są oni zbyt świadomi zagrożenia. Innymi słowy, ich wiedza na temat potencjalnych długofalowych skutków środowiskowych związanych z wojną atomową jest w najlepszym wypadku ograniczona. 

Zima nuklearna mogłaby wystąpić nawet przy stosunkowo niewielkiej skali konfliktu atomowego

Za ustaleniami w tej sprawie stoją naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge, którzy zaprosili do udziału w eksperymencie 3000 osób. 1500 było mieszkańcami Wielkiej Brytanii, a drugie tyle – Stanów Zjednoczonych. Zdaniem Paula Ingrama ryzyko wybuchu konfliktu jądrowego jest obecnie najwyższe od 40 lat, nie powinny więc dziwić rozważania poświęcone zjawisku, jakim jest zima nuklearna. 

O ile w okresie zimnej wojny tego typu motywy pojawiały się w dziełach kultury stosunkowo często, tak obecnie mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że konsekwencje wojny atomowej dotknęłyby nie tylko tych, którzy znaleźliby się w obrębie bezpośrednich uderzeń. Skutki sięgnęłyby w zasadzie każdego, kto zamieszkuje Ziemię. W mniejszym bądź większym stopniu, rzecz jasna. 

Czytaj też: Broń atomowa w rękach Chin. Tak zmienia się krajobraz globalnej władzy

Jeśli chodzi o dokładne wyniki badań, to 3,2% Brytyjczyków i 7,5% Amerykanów słyszało o zimie nuklearnej z mediów bądź dzieł kultury. Kolejno 1,6% i 5,2% respondentów miało natomiast styczność z badaniami naukowymi w tej sprawie. Wreszcie, 5,4% mieszkańców Wielkiej Brytanii oraz 9% mieszkańców Stanów Zjednoczonych pamięta opowieści na ten temat z lat 80. ubiegłego wieku. 

Gdyby Rosja użyła broni jądrowej przeciwko Ukrainie, średnio mniej niż ⅕ respondentów opowiadałaby się za wykonaniem kontruderzenia na Rosję. Rozdzielając opinie ze względu na płeć jasno widać, że to mężczyźni są zdecydowanie bardziej chętni na takie rozwiązania: w obu krajach popiera je kolejno 24,4% i 20,7% respondentów. W przypadku kobiet wskaźniki wyniosły natomiast 16,1% i 14,1%.

Kiedy ochotnikom zaprezentowano materiały ukazujące, jak mogłaby wyglądać Ziemia po konflikcie jądrowym, ich zapał w zakresie stosowania tego typu rozwiązań zdecydowanie opadł. Względem grupy kontrolnej (której nie pokazano takich materiałów) chęć do użycia broni atomowej spadła o 16% w Stanach Zjednoczonych i o 13% w Wielkiej Brytanii.