Instagram zrzyna z Telegrama. Pytanie – po co?

Nie macie czasem wrażenia, że nowe funkcje w popularnych aplikacjach są częściej efektem pierdzących mózgów, a nie odpowiedzią na realne potrzeby użytkowników? Mam takie podejrzenie, jak patrzę na Instagram przy okazji nowości zapowiedzianej właśnie przez Marka Zuckerberga. Swoją drogą, jest to rozwiązanie na tyle innowacyjne, że użytkownicy komunikatora Telegram muszą teraz znaleźć odosobnione miejsce na swobodne wyśmianie się do rozpuku.
Instagram zrzyna z Telegrama. Pytanie – po co?

Kanały, moi drodzy. Tego zdaniem tęgich głów brakowało użytkownikom Instagrama. Kolejnego miejsca do dystrybuowania swoich nieskończonych mądrości przez influencerów w sposób uniemożliwiający prowadzenie sensownego dialogu ze swoją społecznością. 

Macie ich czytać z zapartym tchem, oglądać (i oczywiście podziwiać), zabierać głos w sondach i obdarowywać niezliczonymi emotikonami najbardziej osobistych unikalnych reakcji. W ramach debiutu nowej funkcji Mark Zuckerberg uruchomił nawet własny kanał. No wręcz nie mogę się doczekać.

Kanał na Instagramie (źródło: messengernews.fb.com)

To jeszcze nie koniec, bo kanały po swoim debiucie na Instagramie pojawią się również w komunikatorze Messenger, a także na samym Facebooku. Rozwiązanie jest obecnie testowane tylko w USA na wąskiej grupie wybranych “twórców”. Rozszerzenia dostępności możemy się spodziewać w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Oczywiście do uruchomienia własnego kanału konto na Instagramie musi mieć status twórcy.

Instagram chce być jak Telegram. Pytanie: po co?

Jeśli sądziliście, że Instagram właśnie odkrył Amerykę, to nie bardzo. Kanały wykorzystuje od dłuższego czasu na szeroką skalę komunikator Telegram. Administratorzy wrzucają tam wiadomości, które może czytać praktycznie nieograniczona liczba użytkowników, którzy zdecydują się na subskrypcję takiego kanału. Pomysł jest dobry, a świadczyć może o tym liczba publicznie dostępnych kanałów, z których korzystają np. popularne serwisy informacyjne. Zainteresowanych takimi kanałami również nie brak. 

Czytaj też: Instagram niech zostanie Instagramem. Nikt tam nie chce tych wszystkich filmów

A tymczasem TikTok przekroczył właśnie barierę 150 mln użytkowników w samej Europie i to właśnie coraz bardziej odczuwalny oddech konkurencji może prowokować “tęgie umysły” za Wielką Wodą do szukania nowych metod do zatrzymania na dłużej ludzi przy Instagramie. A to właśnie czas spędzany z aplikacją ma teraz coraz większe znaczenie dla właścicieli  platform społecznościowych. Walka o naszą atencję i utrzymanie uwagi będzie zatem wchodzić na kolejny poziom.

Instagram kiedyś vs dziś

Z ciekawości rzuciłem okiem na pierwsze historyczne już dziś zdjęcie, które współzałożyciel Instagrama, Kevin Systrom wrzucił do serwisu 16 lipca 2010 roku, na kilka miesięcy przed oficjalnym startem platformy – słodka psina. Zero edycji, filtrów, pełnia autentycznego doświadczenia zwykłej, a jednocześnie magicznej chwili zatrzymanej w cyfrowej klatce.

Tęsknię za takim Instagramem i zdarza mi się jeszcze słyszeć, że wtedy było to miejsce prawdziwe i warte uwagi. Swoista kronika życia codziennego, w której do pewnego momentu sam chętnie brałem udział. Przez 12 lat ten obrazek zmienił się jednak nie do poznania. To już nie jest mój Instagram.