W pewnym momencie asteroida, bo tym najprawdopodobniej był nasz kosmiczny gość, znalazła się około 1,8 mln kilometrów od Ziemi. 2011 AG5 ma mniej więcej pół kilometra długości i 150 metrów szerokości. Do jej wykrycia posłużyły potężne radary, jakimi dysponuje NASA.
Czytaj też: UFO pojawiają się w kolejnych krajach. W ostatnich dniach ich obecność potwierdzono na trzech kontynentach
Dlaczego opisywaną asteroidę można określić mianem nietypowej? Chodzi o jej charakterystyczny, wyjątkowo wydłużony kształt. Obserwacje miały miejsce od 29 stycznia do 4 lutego i dostarczyły nie tylko informacji na temat rozmiarów tego obiektu. Astronomowie zwrócili także uwagę na obecność ciemniejszych i jaśniejszych obszarów. Poza tym intryguje także bardzo niskie tempo rotacji 2011 AG5, która obraca się zaledwie raz na dziewięć godzin.
Za sprawą kolejnych analiz obejmujących zebrane dane naukowcy będą w stanie szczegółowo przewidzieć dalszą ścieżkę orbitalną asteroidy. Taka wiedza jest kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa Ziemi. Bo choć w tym przypadku trudno mówić o występowaniu faktycznego zagrożenia kolizją, to możliwość szacowania, gdzie i kiedy znajdzie się dany obiekt zaprocentuje w sytuacji, gdyby niebezpieczeństwo okazało się bardziej realne.
Obiekt wykryty przez radary NASA to asteroida 2011 AG5, która minęła nas w odległości około 1,8 mln kilometrów
Asteroida 2011 AG5 okrąża Słońce raz na 621 dni, a kolejny jej przelot w stosunkowo niewielkiej odległości od naszej planety nastąpi w 2040 roku. Właśnie wtedy kosmiczna skała minie Ziemię w odległości około 1,1 miliona kilometrów. Dla porównania, dystans dzielący nas i Księżyc to około 384 tysięcy kilometrów. Dużo? Niedużo? Jak widać, odległości we wszechświecie są wyjątkowo dyskusyjne.
Czytaj też: Słońce kluczem do sukcesu. Dzięki niemu paliwo i leki będą tańsze
Jak przyznaje Paul Chodas z Jet Propulsion Laboratory, wstępne obserwacje 2011 AG5 wskazywały na możliwość uderzenia w Ziemię. Dalsze analizy dotyczące trajektorii tego obiektu pozwoliły natomiast wykluczyć taki scenariusz. Początkowo oględziny nie napawały więc optymizmem, ale ostatecznie powody do zmartwień zniknęły. Scenariusz rodem z film Nie patrz w górę nam nie grozi. Przynajmniej jak na razie.