Wodór z wody? To imponujące, ale twórcy nowej metody poszli o krok dalej

Międzynarodowy zespół badawczy jest na drodze do potencjalnego przełomu w zakresie produkcji wodoru. Do realizacji tego celu naukowcy wykorzystali wodę morską.
Wodór z wody? To imponujące, ale twórcy nowej metody poszli o krok dalej

I to taką, która nie została wstępnie oczyszczona. O swoich dokonaniach autorzy piszą na łamach Nature Energy, wyjaśniając, jak nowy proces góruje nad konkurencyjnymi. A gra toczy się o dużą stawkę, ponieważ mówimy o szukaniu alternatyw dla paliw kopalnych – i oczywiście wodór jest jedną z takowych.

Czytaj też: Zamiast szkodliwych substancji – nowy sposób chłodzenia. Ucieszą się nie tylko ekolodzy

Wodór nie emituje bowiem gazów cieplarnianych, a jakby tego było mało, do jego produkcji wykorzystuje się wodę. O ile tej słodkiej zaczyna brakować, tak słona – wypełniająca morza i oceany – jest bardzo powszechna. Niestety nie zmienia to innego faktu: wysokich kosztów związanych z pozyskiwaniem wodoru w taki sposób.

Opisujemy bezpośrednią elektrolizę prawdziwej wody morskiej, która nie była alkalizowana ani zakwaszana, osiągając długoterminową stabilność przekraczającą 100 h przy 500 mA cm-2 i podobną wydajność do typowego elektrolizera PEM pracującego w wodzie o wysokiej czystości.   wyjaśniają naukowcy

Wodór stanowi cenną alternatywę dla stosowanych obecnie paliw kopalnych

Elelektroliza stanowi więc klucz do działania nowej metody. Za jej sprawą energia elektryczna jest wykorzystywana do rozbicia wodoru i tlenu tworzących cząsteczki wody. Zazwyczaj jednak do realizacji tego celu potrzeba uzdatnionej wody, co z kolei oznacza konieczność dejonizacji, odsalania czy dodawania zasad. W tym przypadku wystarczyła elektroliza przeprowadzona “po kosztach”. 

Najważniejszy był oczywiście efekt końcowy, a ten jest co najmniej zadowalający. Skąd jednak niskie koszty? W przeciwieństwie do zwyczajowo prowadzonej elektrolizy, w której używa się trudno dostępnych metali szlachetnych, tutaj badacze proponują wykorzystanie katalizatorów z metali nieszlachetnych. Dokładniej rzecz biorąc, chodziło o metal przejściowy pokryty warstwą tlenku chromu. Nie trzeba było oczyszczać wody morskiej, bo wystarczyło ją przefiltrować, usuwając mikroorganizmy i większe obiekty.

Czytaj też: Najszybszy pociąg wodorowy właśnie zjechał z taśm. Czy “chińczyk” jest szybszy od pendolino?

W większości obecnie stosowanych metod występuje konieczność wstępnego oczyszczania wody i stosowania drogich katalizatorów. Nowe podejście nie wymaga tego typu czynników, jednocześnie oferuje niemal identyczną wydajność. To bez wątpienia świetny znak w kontekście prac nad pozyskiwaniem wodoru. Sami zainteresowani podkreślają natomiast, że potrzeba teraz pewności, czy na dłuższą metę nie zaczną pojawiać się nieprzewidziane reakcje uboczne. Poza tym kluczowe będzie przekonanie się, jak wyglądają możliwości skalowania tego procesu i czy na pewno nie pociąga on za sobą żadnych nieprzewidzianych kosztów.