Smartfony kupujemy coraz rzadziej. Rynek potrzebuje solidnego przeciągu

Jeśli spojrzymy wyłącznie na suche liczby, powodów do marudzenia w branży producentów smartfonów znajdzie się bez liku. Rok do roku widać ewidentny spadek dostaw nowych urządzeń na globalne rynki, a taka sytuacja utrzymuje się już bardzo długo. Jednak ludzie nie przestaną kupować nowych telefonów, a spowolnienie mimo swojej negatywnej natury nie będzie trwać w nieskończoność. Pozostaje pytanie: co oznacza to dla największych graczy na rynku i kto jest obecnie numerem jeden?
Smartfony kupujemy coraz rzadziej. Rynek potrzebuje solidnego przeciągu

Żyjemy w czasach wyjątkowo niestabilnych (na dodatek, zgodnie ze słynnym przekleństwem – piekielnie ciekawych), zatem spadek dostaw smartfonów na globalnym rynku jest wydarzeniem, które raczej nie powinno nikogo zaskoczyć. Według danych za I kw. 2023 roku opublikowanych przez analityków z Canalys, w porównaniu z I kw. 2022 roku rynek zanurkował o solidne 12%. Wśród głównych przyczyn wymienia się trudną sytuację makroekonomiczną w wielu regionach świata oraz szalejącą inflację.

I rzeczywiście, obecnie typowy konsument jest nieco mniej skłonny do szaleństw w postaci wydatku lekką ręką kilku tysięcy złotych na nowy smartfon. Nie oznacza to jednak, że rynek zmierza wprost na krawędź stromego klifu. Jak piszą sami analitycy Canalys: nastąpiła poprawa popytu na niektóre kategorie smartfonów i przedziały cenowe. Z drugiej strony spadki dostaw notowane były jeszcze przed pandemią (zostały przez nią tylko spotęgowane, m.in. za sprawą zakłócenia łańcuchów dostaw). Cytując klasyka: “not great, not terrible” (miniserial Chernobyl).

Smartfony dwóch producentów w nieustannym zwarciu

Kiedy porównamy wyniki Q1/2022 z wynikami Q1/2023 widać wyraźnie, że dystans między dwoma producentami o największym udziale w rynku (Samsung i Apple) drastycznie się zmniejszył. Rok temu Samsung miał nad Apple aż 6% przewagi, osiągając 24% udziałów. Tym razem obie firmy dzieli już tylko 1 p.p., a zazwyczaj dla koreańskiego producenta to początek roku jest momentem przejmowania od Apple pałeczki lidera na rynku. Samsung ma zatem powody do świętowania, ale korki od szampana tym razem w Seulu nie wystrzelą.

Na podium pozostało jeszcze miejsce dla Xiaomi, które jednak względem ubiegłego roku zmniejszyło swoje udziały z 13 do 11%. Jego pozycja również nie jest już tak pewna, bo kolejny w zestawieniu producent (Oppo), zwiększył swoje udziały w rynku, osiągając na koniec I kw. tego roku poziom 10%. Zatem ponownie “not great, not terrible”. Pierwszą piątkę zamyka vivo (z udziałem bez zmian na poziomie 8%). Reszta rynku producentów smartfonów dzieli między siebie 28%.

Czytaj też: Test Oppo Find N2 Flip. Przez miesiąc sprawdzałem, czy jest lepszy niż Samsung Galaxy Z Flip 4

Co przyniosą kolejne kwartały tego roku? W nieco lepszej pozycji do wzrostów wydaje się być obecnie Apple, który za sprawą działań Komisji Europejskiej zmuszony jest do porzucenia gniazda Lightning w swoich telefonach. Może na tym paradoksalnie zyskać, w kwestii podniesienia wyników sprzedaży iPhone’a 14. Warto przypomnieć, że według przepisów uchwalonych przez KE, od jesieni 2024 roku wszystkie telefony sprzedawane na terenie UE mają mieć gniazdo ładowania w jednym standardzie (USB-C).

Niezależnie od producenta, motorem napędowym na najbliższe miesiące dla całej branży, w opinii analityków Canalys, ma być sama technologia 5G oraz urządzenia w formie składanej. Ja z kolei nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w kwestii innowacyjnych funkcji mających skłonić mnie do przesiadki na nowy model nie ma w ostatnich czasach zbyt wiele do wyboru. Trochę tęsknie do czasów, kiedy na rynku było jeszcze kilku producentów, nie obawiających się eksperymentowania.

Znów uruchamia się we mnie stary człowiek krzyczący na chmury, ale wspominam czasy telefonów modułowych (pod tym względem Motorola miała to ograne najlepiej), a także nietypowych konstrukcji ekranu i obudowy (tutaj prym wiódł LG, który ostatecznie darował sobie przygodę z segmentem mobilnym). Nic na to nie poradzę, ten stary człowiek we mnie po prostu żyje. Eh, wracam do swojego nudnego iPhone’a 13.