Czy to jeszcze YouTube, czy już Polsat? Nowych reklam nie da się ominąć

Google wyraźnie wykorzystuje fakt, że na rynku nie ma żadnej realnej konkurencji dla YouTube’a i zamierza dodać do filmów wyświetlanych na platformie nowe reklamy — bo kto mu zabroni?. Nie, żeby mnie to jakoś specjalnie dziwiło, to tylko kolejny sposób na wymuszenie na użytkownikach wykupienia subskrypcji.
Czy to jeszcze YouTube, czy już Polsat? Nowych reklam nie da się ominąć

Google sypie reklamami niczym z rękawa

Doskonale wiadomo, że Google reklamami stoi. Właśnie z tego źródła pochodzi ponad 80% przychodów giganta. Już teraz można mówić, że usługi firmy – od sklepu z aplikacjami, przez YouTube’a a na Gmailu kończąc – wręcz przepełnione są reklamami. Może i tak, ale to wcale nie oznacza, że nie da się gdzieś wcisnąć nowych. Świetnym przykładem jest Google Play, o którym niedawno pisałam, a także Gmail – choć tutaj niby reklamy w głównej skrzynce były jedynie błędem, występującym u zadziwiająco dużej liczby użytkowników. Jakby tego było mało, niedawno okazało się również, że gigant z Mountain View rozpoczął walkę z tymi, którzy na YouTubie korzystają z blokerów reklam. Mając zainstalowaną i uruchomioną taką wtyczkę, zwyczajnie nie można oglądać filmów w serwisie.

Na tym oczywiście nie koniec, bo podczas środowego wydarzenia YouTube Brandcast ogłoszono, że wkrótce podczas oglądania filmów natkniemy się na… kolejną reklamę i to taką, która będzie trwała aż 30 sekund. Jeśli teraz pomyśleliście, że trudno i tak się ją po prostu przeskipuje, to mam dla was bardzo złą wiadomość. Google nie da nam takiej możliwości. Chamski spot reklamowy trzeba będzie obejrzeć w całości. Niby firma tłumaczy się, że teraz po prostu będziemy oglądać jeden 30-sekundowy spot zamiast dwóch 15-sekundowych, ale… to nie tak, że te krótsze znikną całkowicie.

Warto jednak wiedzieć, że dłuższe reklamy nie będą wyświetlane na każdym filmie i na każdej platformie. Po pierwsze, zmiana obejmie tylko jakieś pięć procent najlepszych treści dostępnych na YouTubie. Po drugie – zobaczymy te nowe reklamy tylko podczas oglądania na telewizorze.

Coraz więcej widzów ogląda YouTube na największym ekranie w swoim domu — powiedział Neal Mohan, dyrektor generalny YouTube, podczas wydarzenia Brandcast

YouTube zacznie przypominać te wszystkie stronki z pirackimi filmami

Zapewne każdemu zdarzyło się choć raz oglądać jakiś film na pirackiej stronie, na której każde kliknięcie myszką – zamierzone czy nie – powodowało wyświetlanie reklam. Jeśli nie kojarzycie, to nie martwcie się, YouTube skutecznie wam przypomni podobne doświadczenia, bo serwis ruszy niedługo z testami reklam, które będą wyświetlane po zapauzowaniu filmu. Zupełnie tak samo, jak na tych wszystkich nielegalnych stronkach.

AdWeek udostępnił przykładowy zrzut ekranu, na którym widać, że po zastopowaniu okno wstrzymanego filmu zostało zmniejszone, by zrobić miejsce dla banera reklamowego. W tym jednak przypadku dostępna jest opcja „odrzuć”, która pozwoli na jego wyłączenie. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że dzięki takim pomysłom, YouTube coraz bardziej zaczyna przypominać reklamowe wysypisko śmieci.

Google ma w tym wszystkim wyraźny cel. YouTube nie ma na rynku praktycznie żadnej realnej konkurencji, dlatego gigant nie martwi się, że stali użytkownicy nagle przerzucą się na coś innego. Może więc testować ich cierpliwość, coraz mocniej popychając ich ku granicy. Aż w końcu ją przekroczą i zdenerwują się na tyle, by wykupić subskrypcję Premium. O to właśnie chodzi – o zmuszenie nas do sięgnięcia do portfeli.

Strategia niezwykle wkurzająca, ale zapewne na dłuższą metę bardzo skuteczna, choć o jej wynikach przekonamy się dopiero w kolejnych miesiącach, jeśli Google udostępni statystyki planu Premium. Na razie pozostaje nam czekać na nowe reklamy. Firma nie ogłosiła, kiedy wprowadzi dłuższe spoty i te wyświetlane podczas pauzy. Spodziewam się jednak, że zbyt długo nie będziemy musieli na to czekać.