Elektryczne samochody mają wadę, o której się nie mówi. Dla wielu ludzi to ogromny problem

Niskie koszty eksploatacji, liczne benefity podyktowane różnymi prawami, ekologiczny silnik oraz niska awaryjność. Zalet elektrycznych samochodów jest wiele, ale przy zachwycie nimi nie możemy zapominać o wadach. Wadach, wśród których znajduje się jedna szczególna, o której zapewne niewielu zdaje sobie sprawę. 
Elektryczne samochody mają wadę, o której się nie mówi. Dla wielu ludzi to ogromny problem

Trzy główne czynniki sprawiają, że elektryczne samochody szczególnie doprowadzają do choroby lokomocyjnej

Od lat regularnie słyszymy o tym, jak to zalety elektrycznych samochodów sprawią, że te spalinowe odejdą do lamusa. Wprawdzie będzie to spowodowane przede wszystkim prawnymi regulacjami, ale jeśli już pominiemy problematyczne kwestie zasięgu, ładowania, trwałości, bezpieczeństwa pożarowego i recyklingu, nad którymi producenci aktualnie pracują, to rzeczywiście uzyskamy obraz transportu przyszłości. Nie możemy się jednak nad nimi aż tak rozpływać, o czym przypomnieli nam właśnie naukowcy, dodając kolejną cegiełkę wiedzy do nich za pośrednictwem swojego wyjątkowego badania.

Czytaj też: Samochód elektryczny może być tani jak barszcz. Wystarczy, że złożysz go samodzielnie

Z ustaleń specjalistów wynika, że około 25-30% populacji regularnie cierpi na chorobę lokomocyjną, a nowe technologie wcale nie ulżą im w tym problemie. Ba, mają go nawet spotęgować przez niektóre postępy technologiczne w samochodach elektrycznych i autonomicznych.

Sama w sobie choroba lokomocyjna jest schorzeniem wywołanym przez brak zgodności między bodźcami odbieranymi przez zmysły podczas podróży. Takie coś występuje w momencie, kiedy mózg otrzymuje sprzeczne sygnały z narządu wzroku i narządu równowagi. W nowoczesnych samochodach elektrycznych brak hałasu oraz wibracji silnika, wiele dużych wyświetlaczy oraz hamowanie regeneracyjne mają potęgować te problemy, o czym jest przekonany główny autor badania, naukowiec w dziedzinie inżynierii czynników ludzkich na Université Gustave Eiffel. 

Czytaj też: Dlaczego tak trudno jest ugasić pożar samochodu elektrycznego?

Można te problemy oczywiście zminimalizować, ale wymaga to dodatkowego nakładu pracy po stronie producentów. Mowa o stosowaniu specjalnego adaptacyjnego oświetlenia, systemów dźwiękowych oraz wentylacyjnych, foteli, które mogą dostosować się do różnych postaw, a nawet wizualnych jednoznacznych wskazań, które pozwalają przewidywać ruchy pojazdu.

Czytaj też: Gigant żegna się z Apple CarPlay. W samochodach elektrycznych nie ma miejsca dla smartfona

Jednak jedno ze stwierdzeń kłóci się z innymi badaniami, według to których sam hałas silnika może również zwiększyć chorobę lokomocyjną poprzez zakłócenie działania układu przedsionkowego, więc jego brak w samochodach elektrycznych może być tak naprawdę dla niektórych zbawienny. Same wyświetlacze można z kolei skonfigurować tak, aby zapewniały ciągle informacje na temat tego, co zamierza zrobić samochód, więc finalnie możemy być pewni, że problemowi choroby lokomocyjnej w samochodach elektrycznych producenci powinni się przyglądać, a wrażliwe osoby zwracać na nie szczególną uwagę.