To za sprawą Słońca, rzecz jasna. Nasza gwiazda znajduje się obecnie na burzliwym etapie, co wynika z cyklu słonecznego zbliżającego się do szczytu. Ten być może nastąpić nawet wcześniej, niż przewidywano. To przyspieszenie byłoby całkiem sensowne, jeśli wziąć pod uwagę zaskakująco wysoką aktywność Słońca. O ile wcześniej zakładano, iż szczyt nastąpi w okolicach 2025 roku, tak teraz znacznie bardziej prawdopodobny wydaje się rok 2024.
Czytaj też: Cień, który wiele zmienia. Astronomowie wiedzą, jak mógł powstać Układ słoneczny
Sprawcą ostatniego zamieszania był rozbłysk słoneczny, do którego doszło w minioną niedzielę. Wkrótce później doszło jeszcze do koronalnego wyrzutu masy. Tego typu zjawiska mogą występować za jednym razem i prowadzą do emisji wysokoenergetycznych cząsteczek. Gdy docierają one do magnetosfery, zachodzą tam interakcje powodujące szereg konsekwencji.
Te ostatnie mogą być zarówno całkiem przyjemne, jak i wysoce negatywne. Do pierwszej grupy możemy niewątpliwie zaliczyć wszelkiego rodzaju pokazy świateł w postaci zorzy polarnej. Druga obejmuje natomiast niszczenie satelitów (o czym przekonały się jakiś czas temu Starlinki) czy zakłócanie funkcjonowania całych sieci energetycznych.
Zdaniem ekspertów ostatnie wydarzenia na Słońcu nie powinny doprowadzić do bardzo silnych burz, jednak można się spodziewać co najmniej zórz polarnych występujących bliżej równika, niż ma to miejsce zazwyczaj. Co ciekawe, choć niedzielny rozbłysk nie był wyjątkowo silny (szczególnie, gdy mamy w pamięci wydarzenia z ostatnich miesięcy) to trwał zaskakująco długo i był skierowany w stronę Ziemi. Często okazuje się, że bezpośrednie trafienie przynosi znacznie poważniejsze konsekwencje, niż w przypadku silniejszego rozbłysku, lecz skierowanego poza naszą planetę.
Burza magnetyczna powinna wystąpić w czwartek w godzinach porannych, choć nie jest jeszcze jasne, jak zostanie sklasyfikowana
Jeśli przewidywania NOAA się sprawdzą, to największa aktywność w obrębie magnetosfery powinna wystąpić w czwartek w godzinach porannych. Zdaniem naukowców może dojść do burz o skali G2, choć istnieje też niewielkie ryzyko pojawienia się klasy G3. G2 oznacza umiarkowaną burzę, podczas gdy G3 odnosi się do znacznie silniejszej. Pocieszający jest natomiast fakt, że nie powinno pojawić się realne zagrożenie dla ziemskiej infrastruktury.
Czytaj też: Ziemska atmosfera będzie miała bliźniaczkę. W sprawie macza palce Nvidia
Co ciekawe, ponad sto lat temu George Hale zwrócił uwagę na bardzo interesującą zależność. Jak zauważył, plamy słoneczne znajdujące się na jednej półkuli zwykle mają taką samą polaryzację. Pod koniec 11-letniego cyklu słonecznego polaryzacje między półkulami zamieniają się, a gdy nadchodzi kolejny cykl, sytuacja ponownie się odwraca. Obecnie jesteśmy świadkami zachodzenia podobnego procesu.