Zakaz TikToka staje się faktem. Ten kamyk może spowodować lawinę, ale mam wątpliwości

Jak to mawiają w niektórych środowiskach: albo grubo, albo wcale. TikTok wkrótce doczeka się pierwszej całkowitej blokady w tzw. świecie zachodnim. Całkowitej, a zatem nie tylko zakazu używania na urządzeniach służbowych, ale zakazu korzystania z tej aplikacji w ogóle. Dobrze czytacie, według obowiązującego na konkretnym terenie nowego prawa, nawet zwykły obywatel nie będzie mógł używać TikToka do celów prywatnych. Rzecz jasna na reakcję samych użytkowników nie trzeba było czekać długo, a ja się tylko zastanawiam, jaki jest sens zakazu, który jest tak prosty do obejścia.
Zakaz TikToka staje się faktem. Ten kamyk może spowodować lawinę, ale mam wątpliwości

Nie ulega wątpliwości, że TikTok przez ostatnie lata zapracował sobie na nieufność i brak przychylności ze strony rządów wielu państw szeroko rozumianego zachodniego świata. Niejednoznaczny system zależności ByteDance, który w sposób pośredni zahacza o kręgi chińskiego rządu, ale przede wszystkim niesławny przypadek szpiegowania przez pracowników TikToka dziennikarzy Forbesa odbił się szczególnie szerokim echem w branży i przypuszczalnie zmotywował do podjęcia zdecydowanych działań administracyjnych.

Reakcji na to “obce ciało” (trafny termin ukuty przez Michała, którego znakomity tekst o TikToku wrzucam poniżej) widać coraz więcej w różnych częściach świata. W USA ofensywę przeciwko TikTokowi rozpoczął już kilka lat temu ówczesny prezydent, Donald Trump. Na Starym Kontynencie wśród unijnych urzędników mamy obecnie zdecydowanie więcej tych sceptycznie nastawionych, a aplikacja już jest formalnie zakazana na ich na służbowych telefonach. Sytuacji nie był w stanie poprawić sam szef platformy, który pojawił się jakiś czas temu na wysłuchaniu przed amerykańskim Senatem.

A przy okazji – subskrybuj kanał Focus Technologie na YouTubie:

TikTok ma zniknąć z telefonów zwykłych obywateli

PIerwszym stanem w USA, który zamierza wprowadzić całkowity ban na TikToka, okazuje się Montana. Greg Gianforte, pełniący obowiązki gubernatora, napisał na swoim profilu na Twitterze, że podpisana przez niego ustawa ma chronić prywatne dane mieszkańców stanu Montana przed Komunistyczną Partią Chin. W kolejnym wpisie zaznaczył też, że zakaz obejmie każdą inną aplikację, która będzie przekazywać dane obcym adwersarzom. Na cenzurowanym znalazły się więc także WeChat oraz Telegram. Nowe prawo ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2024 roku. 

Co ciekawe, ustawa nie penalizuje samych użytkowników, a raczej oferentów, czyli popularne sklepy z aplikacjami (App Store dla iOS czy Google Play dla Androida). Podmioty, które nie dostosują się do zakazu udostępniania TikToka na terenie Montany, będą musiały liczyć się z karą finansową w wysokości 10 tys. dolarów za każdy przypadek naruszenia prawa oraz kolejnych 10 tys. dolarów za każdy dzień niedostosowania się do blokady.

Na reakcję ByteDance nie trzeba było długo czekać. Przedstawiciele platformy wystosowali oświadczenie, w którym zwracają uwagę na naruszenie przez gubernatora treści 1. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Mieszane opinie o nowej inicjatywie gubernatora Montany mają również sami internauci, którzy w większości przypadków nie zostawiają suchej nitki na inicjatywie gubernatora Montany. Poniekąd słusznie zwracają też uwagę na niską skuteczność takiej blokady (dość często wypływa wątek używania VPN-a) i swoistą hipokryzję wynikającą z przekonania, że zbieranie danych przez TikToka niewiele różni się od działalności innych popularnych (ale amerykańskich) platform społecznościowych oraz tzw. Big Techu. 

Czytaj też: Zrozumieć TikToka. Aplikacja, która szturmem podbiła świat, dziś walczy o przetrwanie

Czy zakaz TikToka wejdzie w życie?

Szczerze wątpię. Już teraz budzi on sporo wątpliwości natury legislacyjnej. Czym innym jest bowiem ograniczenie używania takich aplikacji na telefonach służbowych, a czym innym ograniczanie dostępu do jakichkolwiek powszechnie dostępnych aplikacji dla zwykłych obywateli. Czy dajmy na to, będąc w jakimkolwiek sąsiednim stanie będę mógł już TikToka swobodnie pobrać, zainstalować i swobodnie wrócić z nim na telefonie do Montany? Gdzie tu sens?

Inną kwestię stanowi dla mnie podejście samych użytkowników i wspomniana hipokryzja w traktowaniu aplikacji społecznościowych w kategoriach świata pozbawionego odcieni szarości. Czyżbyśmy już zapomnieli o skandalu Facebooka z udziałem Cambridge Analytica? Nie dostajecie już reklam w wynikach Google powiązanych z treścią, o której niedawno rozmawialiście ze znajomymi? Oto cena rosnącego poczucia komfortu i dostępu za darmo do świata, w którym walutą są dane o nas i naszych preferencjach, którymi tak swobodnie dzielimy się ze światem.