Zaczęło się. ChatGPT zabiera ludziom pracę – czy możemy coś z tym zrobić?

Narzekaliśmy na maszyny parowe i narzekaliśmy na elektryczność, więc nic dziwnego, że będziemy też narzekać na sztuczną inteligencję i związaną z nią rewolucję, która może zebrać krwawe żniwo na rynku pracy i ponoć już zaczęła to robić.
ChatGPT
ChatGPT

ChatGPT jednak zaczął zabierać nam pracę, ale czy jest się czym przejmować?

Odkąd interesuje się sztuczną inteligencją przez fascynację grami i tamtejszej SI, która w gruncie rzeczy jest tylko zestawem konkretnych algorytmów, przerobiłem już wiele jej dzieł. Sięgnąłem po książkę napisaną przez SI, posłuchałem skomponowanych przez nią utworów, zastąpiłem poradniki opracowane przez ludzi promptami do ChataGPT i regularnie zachęcam innych, żeby zamiast z usług grafików, skorzystali z Midjourney, jeśli potrzebują tylko jednej grafiki do swojego projektu, a nie kompleksowej szaty graficznej, która ma ręce i nogi, a do tego jest przemyślana pod kątem UX.

Czytaj też: ChatGPT nie wie nic o aktualnym świecie, ale Opera One zadbała o to, żeby się z nim skomunikował

Nie, nie zostałem stworzony z zamiarem odbierania ludziom pracy. Jako model językowy SI, moim celem jest pomaganie i dostarczanie informacji najlepiej jak potrafię. Jestem tutaj, aby rozszerzać ludzkie możliwości, wspierać użytkowników w różnych zadaniach i pomagać w generowaniu treści tekstowych. Sztuczna inteligencja ma potencjał do automatyzacji niektórych zadań, ale otwiera także nowe możliwości i może przyczynić się do zwiększenia produktywności i wydajności w wielu obszarach. Ostatecznie wpływ sztucznej inteligencji na miejsca pracy i siłę roboczą zależy od tego, w jaki sposób jest ona rozwijana, wdrażana i integrowana z różnymi branżami i sektorami. Ważne jest, aby społeczeństwo ostrożnie poruszało się po etycznych i społecznych implikacjach sztucznej inteligencji, aby zapewnić zrównoważoną i korzystną przyszłość dla wszystkich. – odpowiada ChatGPT na pytanie, czy powstał po to, aby zabrać ludziom pracę.

W swoich doświadczeniach odkryłem dwie rzeczy. Po pierwsze to, że sztuczna inteligencja nigdy nie zabije roli artystów w społeczeństwie, bo raczej większość z nas woli konsumować twory, za którymi kryje się mający swoje przemyślenia człowiek i że z całą pewnością zautomatyzuje wiele prac, zastępując ludzi tam, gdzie wkład ich twórczości jest praktycznie zerowy, a nieprzewidywalne sytuacje zwyczajnie się nie zdarzają. W każdym innym przypadku (osób, które nie są jedynie trybikami w wielkiej maszynie, same wychodzą z inicjatywą i od których wiele w firmie zależy), sztuczna inteligencja niewiele zdziała, choć jednocześnie będzie dla takich osób cennym narzędziem, ułatwiającym pewną część pracy.

Czytaj też: ChatGPT na iOS działa w Polsce. Sprawdziłem aplikację i rozumiem, dlaczego dostajemy ją właśnie teraz

Co tu bowiem dużo mówić, tak jak makra i skrypty zastąpiły w wielu przypadkach administratorów systemów na rzecz jednego “speca od wszystkiego”, tak sztuczna inteligencja, będąca pierwszym tak rewolucyjnym narzędziem do automatyzacji w świecie cyfrowym, zastąpi w pracy tych, którzy robią dokładnie to, co dawniej (przed rewolucją przemysłową) osoby w manufakturach. Jednocześnie SI nie zastąpi wszystkich… chyba że tuż za rogiem czają się już roboty, a np. budynki będziemy nie stawiać, a drukować.

Wspominam o tym nie bez powodu, a dlatego, że ChatGPT oraz inne narzędzia związane z generatywną sztuczną inteligencją, rzeczywiście zaczęły przejmować pracę ludzi. Wedle raportu przygotowanego przez Washington Post, pewna 25-letnia copywriterka z San Francisco straciła pracę w start-upie właśnie przez zastąpienie jej ChatemGPT, a więc narzędziem realizującym daną pracę najpewniej szybciej, za które w środowisku profesjonalnym płaci się znacznie mniej, niż za utrzymanie pracownika na stanowisku. Patrząc na to obiektywnie, nie sposób nie uznać tej decyzji za logiczną. Zwłaszcza w biznesie, a więc miejscu, w którym to koszty są nieustannie brane pod uwagę, ale spróbujmy ocenić to z perspektywy osoby pozbawionej pracy i… nieco się to pokomplikuje, bo przecież nie można powiedzieć każdemu “hej, zmień pracę”.

Ludzi narzekających na narzędzie, jakim jest ChatGPT (oraz inne chatboty pokroju Binga) i ostrzegających innych, że zmienią one świat, mam w zwyczaju porównywać do tych, którzy niegdyś protestowali przed rozprzestrzenianiem się elektryczności i aktualnie walczą z rozwijającymi się sieciami telekomunikacyjnymi. Tyle tylko, że kiedy ludzie zaczną masowo tracić pracę, to nie jednostki, a całe społeczeństwo odczuje problem, do którego doprowadzi rozwój SI. Oczywiście zwyczajnie są rzeczy na świecie, przed którymi jako ludzkość nie uciekniemy i rozwój technologiczny jest jedną z nich, ale musimy jednocześnie zadbać o to, aby rewolucja przechodziła możliwie najmniej krwawo.

Czytaj też: Bing to ChatGPT, ChatGPT to Bing. Integracji Microsoftu z OpenAI nie ma końca

Zamiast narzekać na to, że ChatGPT może zabrać komuś pracę, powinniśmy (jako społeczeństwo) zwracać większą uwagę na to, jak z tego narzędzia skorzystać i jak zwiększyć wartość “zagrożonego pracownika” właśnie tym narzędziem, a nie całkowicie go zastępować. Jeśli nie odgórnie, to przynajmniej kampaniami informacyjnymi, które udowodnią ludziom, że życie i praca z SI przyniesie korzyści zarówno im, jak i ich pracodawcy.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!