Fotowoltaika zyska na wydajności dzięki pomocy z kosmosu. Szalony pomysł naukowców 

Inżynierowie związani z rozwojem technologii fotowoltaicznych imają się różnych rozwiązań, szukając sposobów na zapewnienie postępu. Na przykład Brytyjczycy proponują, by pomoc napływała z kosmosu.
Fotowoltaika zyska na wydajności dzięki pomocy z kosmosu. Szalony pomysł naukowców 

A dokładniej rzecz biorąc, z orbity okołoziemskiej. Właśnie tam miałyby zostać rozmieszczone reflektory słoneczne, które odpowiadałyby za wzmacnianie wiązek docierających do paneli w godzinach poza szczytem, tj. z rana i wieczorem. Właśnie wtedy (wyłączając noc, kiedy to dostęp do światła słonecznego jest niemożliwy) wydajność paneli fotowoltaicznych jest najniższa. 

Czytaj też: Nie USA, nie Niemcy. Prawdziwego zamachu na naszą fotowoltaikę dokonały Chiny

Za proponowaną ideą stoją przedstawiciele Uniwersytetu w Glasgow, twierdzący, że takie orbitujące reflektory również mogłyby być zasilane fotowoltaiką. Oczywiście pojawia się pytanie: czy przytoczone rozwiązanie będzie miało rację bytu, szczególnie pod kątem opłacalności ekonomicznej? Według autorów publikacji zamieszczonej na łamach Advances in Space Research – jak najbardziej.

Jeśli chodzi o wygląd takich systemów odbijających światło, to mówi się o wykorzystaniu trójkątnych elementów. W takiej konfiguracji, zdaniem pomysłodawców, możliwe będzie tworzenie struktur o dowolnych rozmiarach. Gdyby natomiast doszło do rozerwania membrany, to nie musiałoby to oznaczać awarii całego reflektora, lecz jedynie konkretnego trójkątnego modułu.

Fotowoltaika wspomagana przez reflektory rozmieszczone na orbicie okołoziemskiej mogłaby zyskać na wydajności z rana i wieczorem

W ostatecznej formie reflektory miałyby mieć sześciokątny kształt i średnicę wynoszącą około 1 kilometra. Takie konstrukcje powinny składać się z wielu zwierciadeł i wykorzystywać wirniki żyroskopu z momentem kontrolnym. Pułap, na którym miałyby utrzymywać się te obiekty to około 885 kilometrów, przy czym powinny one wykonywać 14 orbit w ciągu 24 godzin.

Pojedynczy trójkąt tworzący reflektory miałby mieć bok o długości 50 metrów. Łącząc wymagania dotyczące kształtu i ograniczeń siłownika naukowcy uznali, że w grę wchodziłoby wykorzystywanie sześciokątnej konstrukcji o długości boku wynoszącej 250 metrów. Jeśli zaś chodzi o farmy słoneczne, które mogłyby być beneficjentami takiej orbitalnej technologii, to badacze za przykład podają budowaną na terenie Australii elektrownię Sun Cable. Obsługując 9 różnych elektrowni, w ciągu jednego dnia takie podejście mogłoby zapewnić 283,8 MWh energii.

Czytaj też: Zamiast paneli zamontuj… polskie dachówki fotowoltaiczne. UE wypowiedziała się w tej sprawie

W przeszłości wielokrotnie mówiło się o nieco pokrewnej technologii. W tamtym przypadku również była mowa o rozmieszczaniu obiektów na orbicie, lecz chodziło o panele fotowoltaiczne, które mogłyby w ten sposób gromadzić energię przez całą dobę. Problemem okazało się jednak wydajne przesyłanie wyprodukowanej w ten sposób energii na powierzchnię naszej planety. Jak daleko sięgnie jeszcze kreatywność naszego gatunku w kontekście eksploatacji słońca?