Samsung zrobił kartę płatniczą z czytnikiem linii papilarnych. Po co, skoro mam w kieszeni telefon?

Mam nadzieję dożyć czasów, kiedy z potocznego języka zniknie bezpowrotnie słynne określenie PIN i zielony. Na dłuższą metę nie jest to przecież jakoś specjalnie wygodne (trzeba taki kod pamiętać) i przede wszystkim bezpieczne, szczególnie przy dokonywaniu płatności w miejscach publicznych (wystarczy rzut okiem na pinpad terminala w kolejce do kasy). Samsung obiecuje, że koniec z tym, za sprawą rozwiązania, które na ostatnich targach CES w Las Vegas znalazło się w gronie pomysłów wyróżnionych. A ja się tylko po cichu zastanawiam czy to ma jakiś sens, skoro na co dzień swobodnie płacimy już nie tylko telefonem, ale również zegarkiem. Nie za dużo tego dobrego?
Samsung zrobił kartę płatniczą z czytnikiem linii papilarnych. Po co, skoro mam w kieszeni telefon?

Pomysł Samsunga o nazwie Biometric Card IC zdobył na targach CES 2023 nagrodę Best of Innovation w kategorii Cybersecurity & Personal Privacy, więc coś musi być na rzeczy. A z czym tak naprawdę mamy do czynienia? Tak naprawdę to miniaturowy chip zintegrowany z czytnikiem linii papilarnych, który można zastosować w kartach debetowych i kredytowych. Nawet jeśli zdarzy nam się stracić taką kartę na skutek kradzieży lub zagubienia, teoretycznie nikt poza nami nie będzie w stanie z niej skorzystać.

O ile samo rozwiązanie nie jest niczym nowym (zarówno Visa, jak i Mastercard mają już karty ze skanerami odcisków palców), Samsung je w pewnym sensie udoskonalił: wszystkie trzy komponenty (skaner, procesor autoryzujący oraz chip przechowujący dane biometryczne, tzw. Secure Element) są ze sobą zintegrowane w jednym układzie. Dodatkowo na pokładzie mamy też zabezpieczenie przed spoofingiem, czyli podszywaniem się pod właściciela karty za pomocą wszelkiej maści nakładek udających właściwy odcisk palca.

PIN i zielony musi w końcu odejść do lamusa

Jak tłumaczą przedstawiciele koreańskiego koncernu, główną przeszkodą techniczną stojącą na drodze do upowszechnienia się kart biometrycznych jest póki co wysoki koszt ich produkcji, przy jednoczesnym zachowaniu wszystkich zaawansowanych zabezpieczeń biometrycznych. Biometric Card IC zmniejsza liczbę wymaganych chipów, znacznie redukując koszty takiego rozwiązania dla instytucji finansowych. Ma to sens? Dla mnie jak najbardziej, a z punktu widzenia samego użytkownika całość jest dużo bezpieczniejsza – wszystkie operacje odbywają się wewnątrz chipa umieszczonego w karcie. Nie dostanie ich ani terminal, ani instytucja wydająca kartę. 

Kto może na tym skorzystać? Tak naprawdę największą ulgę odczują osoby, dla których zapamiętanie kilku cyfr kodu PIN (a przecież często bywa, że to nie jest jeden PIN) można porównać do tortury towarzyszącej łamaniu na kole. To samo z osobami borykającymi się z wadą wzroku, trudnościami w przyswajaniu informacji, czytaniu oraz pisaniu. Skoro nowoczesna bankowość ma być z założenia inkluzywna, dotychczasowe rozwiązania nie sprostają wymaganiom takich ludzi. A co z tymi, którzy płacą telefonami i zegarkami? Czy taka karta w ogóle jest nam potrzebna?

Czytaj też: Samsung prezentuje wyświetlacz Sensor OLED. To jeden wielki czytnik linii papilarnych

Podejrzewam, że to nie będzie do końca produkt substytucyjny (zastępujący), a raczej komplementarny (uzupełniający), pewnego rodzaju dodatkowa warstwa zabezpieczenia, przynajmniej na etapie początkowym. Dla konsumentów, którzy nie boją się obcowania z nowoczesnymi technologiami nie wydaje się specjalnie potrzebny. Co innego ludzie nieco mniej technicznie wprawieni – np. mojej mamie taką kartę chętnie bym załatwił. Bo to oznacza koniec z zapamiętywaniem kodów PIN i wystukiwaniem ich publicznie. Obecne regulacje dotyczące płatności zbliżeniowych i tak wymuszają wpisywanie kodu co kilka transakcji. To nadal kompromis między wygodą i bezpieczeństwem.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!