Test Canon EOS R8 – zwodniczo tania pełna klatka

Najnowszy Canon EOS R8 jest następcą niedrogiego modelu EOS RP i podobnie jak poprzednik, jest aparatem przeznaczonym raczej dla bardziej zaawansowanych amatorów, niż profesjonalistów. Niektóre cechy zdają się jednak pochodzić z nieco wyższej półki. Podczas testów EOS R8 dostarczył mi wielu niespodzianek – niektóre były przyjemne, inne nieco mniej.
Test Canon EOS R8 – zwodniczo tania pełna klatka

Canon EOS R8 – specyfikacja techniczna

MatrycaEfektywna rozdzielczość 24,2 Mpix, FF 36 x 24 mm, CMOS, 3:2, całkowita liczba pikseli: 25,6 Mpix, automatyczne czyszczenie za pomocą ultradźwięków
Procesor obrazuDIGIC X
Format zapisu– zdjęcia: RAW: 14-bit, JPEG 8 bit (2 opcje kompresji), HEIF 10 bit (2 opcje kompresji)
– filmy: MP4: H.264 (4:2:0 / 8-bit), H.265 (4:2:2 / 10-bit)
Zakres ISOAuto, 100-102400 w skoku co 1/3 lub 1 EV, rozszerzalne do 50-204800,
Migawka– szczelinowa z wyłącznie drugą kurtyną: 30 s – 1/4000 s, B
– elektroniczna 30 s – 1/16000 s, B
skok ustawień co 1/2, 1/3 lub 1 EV,
BagnetCanon RF
Stabilizacja obrazubrak
OgniskowanieDual Pixel CMOS AF II, piksele detekcji fazy wbudowane w matrycę
– 100 % pokrycia kadru
– 1053 strefy automatyczne, 4897 punktów
– Tryby AF: Auto, One-Shot AF, Servo AF, AI Focus AF, Tryb Manualny (MF)
– zakres pracy: -6,5 – 21 EV
– wykrywanie twarzy, wykrywanie oka, wykrywanie zwierząt, wykrywanie samochodów i motocykli
– asysta AF: wbudowana dioda LED, zewnętrzna lampa błyskowa
Pomiar światła384-strefowy TTL
Tryby pomiaru:
– matrycowy
– centralnie ważony uśredniony
– skupiony
– punktowy
Zakres pomiaru: od -3 do 20 EV
Ekspozycja– kompensacja: +/- 3.0 EV w skoku co 1/3 lub 1/2 EV
– bracketing: +/- 3.0 EV w skoku co 1/3 lub 1/2 EV (2, 3, 5 lub 7 zdjęć)
Programy– Tryby: inteligentna scena auto, elastyczna preselekcja AE, programowa AE, preselekcja czasu, preselekcja przysłony, ręczny, Bulb i własny (C1, C2)
– Style obrazów: automatyczny, standardowy, portrety, krajobrazy, szczegółowy, neutralny, dokładny, monochromatyczny, zdefiniowany przez użytkownika (x3)
Zdjęcia seryjne– Migawka mechaniczna: do 6 fps (bufor na ~1000 plików JPG lub RAW)
– Migawka elektroniczna: do 40 fps ze śledzeniem AF (bufor na ~56 plików RAW lub 120 plików JPEG)
– Seria obrazów RAW w tempie 30 fps z buforowaniem obejmującym 0,5 s przed wciśnięciem spustu migawki, maks. około 158 klatek
Lampa błyskowaBrak wbudowanej lampy błyskowej, gorąca stopka
– zgodność z lampami EX Speedlite, pomiar E-TTL II,
– Synchronizacja do 1/200 s z elektroniczną pierwszą kurtyną, brak synchronizacji błysku z migawką elektroniczną
– Korekcja siły błysku: +/-3 EV w krokach co 1/3 lub 1/2 EV
Samowyzwalacz10 lub 2 s
Karta pamięci1 x SD/SDHC/SDXC UHS-II
LCD3″, 3:2, 1,62 mln punktów, pokrycie ok. 100%, regulacja jasności: 7 poziomów
WizjerOLED, 0,39″, 2,36 mln punktów (1024 x 768), powiększenie x0,7, pokrycie kadru 100%, punkt oczny ok. 22 mm, korekta dioptrii od -4 do +1, 60 lub 120 Hz
Komunikacja i złącza– USB 3.2 Gen 2 (złącze USB-C),
– mikro HDMI (typu D),
– wejście mikrofonu mini-jack (3,5 mm) stereo,
– wyjście słuchawkowe 3,5 mm,
– złącze wężyka spustowego N3,
– moduł Wi-Fi (802.11 b/g/n, 2,4 GHz)
– Bluetooth 4.2
ZasilanieAkumulator Li-Ion LP-E17 1040 mAh
Wydajność ok. 370 zdjęć przy włączonym ekranie oraz ok. 220 zdjęć przy korzystaniu z wizjera
AkcesoriaZaślepka korpusu, pasek, ładowarka, akumulator, instrukcja
Waga414 g (korpus), 461 g (korpus z baterią i kartą pamięci)
Wymiary132,5 × 86,1 × 70 mm
Dodatkowe informacjeObsługiwane przestrzenie kolorów: sRGB, AdobeRGB.
Cena– body 7499 zł
– body + RF 24-50 f/4.5-6.3 – 7999 zł

Konstrukcja i wykonanie

Korpus Canona EOS R8 wykonany jest w przeważającej mierze z plastiku, ze wzmocnieniami z magnezu. Grip jest duży, dobrze wyprofilowany, pokryty gumową okładziną. Charakterystyczne dla Canona ścięcie z przodu uchwytu wykorzystane zostało do umieszczenia spustu migawki. Na górze po prawej stronie obudowy znalazł się przycisk M-Fn, wywołujący uproszczone menu szybkiego dostępu, pionowe koło nastaw, przycisk nagrywania filmu, koło wyboru trybu pracy oraz drugie, poziome koło nastaw, połączone z trójpozycyjnym włącznikiem zasilania: off, lock i on. Pozycja lock także włącza aparat, lecz blokuje wybrane elementy sterujące: pokrętła, dotykowy wyświetlacz i pierścień sterujący na obiektywie. Po lewej stronie wizjera jest jeszcze dwupozycyjny przełącznik między trybem foto i video.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Na tylnej ściance obok wizjera umieszczony został przycisk wywołujący menu ustawień aparatu. Po prawej stronie na górze są trzy przyciski – aktywacji AF (AF ON), blokady ekspozycji oraz wyboru obszaru działania AF, a w powiązaniu z M-Fb także trybu jego pracy. Obok wyświetlacza znalazł się wielokierunkowy krzyżak, wewnątrz którego umieszczony został przycisk Q/SET służący do wywoływania szybkiego podręcznego menu i zatwierdzania wyborów. Za wybór informacji wyświetlanych na wyświetlaczu i w wizjerze odpowiada przycisk INFO. Większość przycisków może być przeprogramowana wg własnych upodobań. Pod krzyżakiem znalazły się jeszcze dwa przyciski do przeglądania i kasowania zdjęć – ich działanie jest oczywiste.

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wyświetlacz jest umieszczony na przegubie, pozwalającym na odchylenie go w lewo i przekręcenie o 180°. Gniazda do akcesoriów umieszczone zostały na lewym boku aparatu, za gumowymi zaślepkami. Jedna z nich zakrywa gniazdo wężyka spustowego, druga słuchawek i zewnętrznego mikrofonu, a pod trzecią jest wyjście micro HDMI i port USB-C 3.2 Gen 2. Port USB można wykorzystać także do ładowania aparatu, a po podłączeniu do komputera dzięki zgodności z UVC można aparat wykorzystać jako wysokiej jakości kamerę internetową.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Dostęp do baterii i karty pamięci jest pod pojedynczą klapką od spodu aparatu. Aparat przeznaczony jest dla amatorów, bateria zatem nie powala pojemnością (7,5 Wh / 1040 mAh), a gniazdo na kartę jest tylko jedno.

Na przedniej ściance nie ma żadnych elementów sterujących. Obok metalowego bagnetu, po lewej stronie, jest przycisk zwalnia blokady bagnetu i to wszystko. Dostęp jest szybki i w miarę wygodny.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Jakość wykonania korpusu jest dobra, choć czuć wyraźnie, że nie jest to sprzęt premium. Plastik wygląda przyzwoicie, gumowe okładziny antypoślizgowe są dobrze przyklejone i robią co do nich należy – poprawiają uchwyt, zapobiegając ślizganiu się aparatu w rękach. Body wyposażone jest w podstawowe uszczelnienia – dobrze, ale nie ufałbym im zbytnio, choćby dlatego, że klapka baterii nie ma żadnych uszczelek.

Ergonomia

Body Canona EOS R8 jest dość duże, nieźle wyprofilowane i dobrze leży w dłoni. Rozłożenie przycisków i pokręteł jest zasadniczo wygodne, choć w porównaniu z podobnym rozmiarami EOS R7 przycisk AF ON niepotrzebnie został dosunięty do uchwytu. Zabrakło też wyróżnionego przycisku ISO – trzeba korzystać z menu M-Fn lub przeprogramować któryś z przycisków, a niestety nie ma ich zbyt wiele. Przy okazji recenzji R7 psioczyłem na umieszczone tuż przy wizjerze koło nastaw z joystickiem wewnątrz – koło zostało przeniesione na górę aparatu (i dobrze), jednak z punktu widzenia użyteczności joystick nie został niczym zastąpiony (źle). Brakuje go czasem, oj brakuje.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Skoro zaś o wizjerze mowa – za wyświetlanie obrazu odpowiada matryca OLED 2,36 mln punktów i do jakości wyświetlanego na obrazu nie mam zastrzeżeń. Wiadomo, ten wizjer to nie jest to element porównywalny z wyższą półką EOSów, ale nic mu specjalnie nie brakuje – może być odświeżany z częstotliwością 120 Hz, ma umiarkowaną ilość szumów, w oprogramowaniu znajdziemy też opcję redukcji smużenia przy małej ilości światła. Obok wizjera jest pokrętło dioptrażu, pozwalające na dostosowanie wizjera do wady wzroku użytkownika i czujnik zbliżeniowy, który czasem niestety jest zbyt czuły.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Największym problemem wizjera jest jego położenie – dlaczego do licha muszla oczna nie jest bardziej wysunięta do tyłu, jak to było w EOS R7? Aby dobrze widzieć wyświetlany w nim obraz muszę wcisnąć nos w korpus aparatu. Loterią natomiast jest czy przykładając do oka aparat wyświetlacz zdąży się wyłączyć, czy też nie zdąży i przy okazji nosem wskażę punkt ostrzenia, którego aparat później będzie się uparcie trzymał.

Canon EOS R8 w zastosowaniach praktycznych

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Do testów otrzymałem aparat Canon EOS R8 w zestawie z czterema obiektywami. Podstawowym był oczywiście kitowy RF 24-50 mm f/4.5-6.3 IS STM, stabilizowany zoom wyposażony w silnik STM. Chassis obiektywu wykonane jest całkowicie z plastiku, podobnie jak bagnet, w konstrukcji użyto 8 soczewek w 8 grupach, w tym 2 soczewki asferyczne wykonane z plastiku PMo. Obiektyw jest mały i w stanie złożonym dość zgrabny – do pracy należy wysunąć przednią część do pozycji roboczej – tylna soczewka także porusza się do położenia roboczego i przy zmianie zoomu. Ponieważ szkło nie ma żadnych uszczelnień, zasysanie kurzu do środka obiektywu i aparatu można uznać za pewne.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Użyteczność kitowego obiektywu jest mizerna. Szkło jest ciemne jak noc listopadowa, konstrukcja jest delikatna, wysunięty do położenia roboczego tubus lekko się chybocze. Dokładanie czegoś takiego do aparatu pełnoklatkowego to mało śmieszny żart.

Kolejnym z obiektywów był RF 24-105 mm f/4 L IS USM – właściwie to taki zoom powinien być dołączony na start do EOSa R8. Kawał solidnego szkła, 18 soczewek w 14 grupach, dobra stabilizacja, stała jasność, uszczelnienia i cicha praca – czego chcieć więcej? To właśnie ten obiektyw miałem zapięty do aparatu przez większość czasu.

Trzeci był RF 70-200 mm f/2.8 L IS USM, jasny teleobiektyw zoom. Generalnie wielkie i ciężkie bydlę, aczkolwiek z dodatkowym uchwytem do statywu nawet w miarę poręczny. W środku 17 soczewek w 13 grupach, dobra stabilizacja i cichy autofocus Dual Nano USM. Zamawiając go do testu wraz z aparatem nie byłem przekonany, czy będę miał okazję go wykorzystać – okazał się jednak nadzwyczajnym i bardzo przydatnym instrumentem. Zrobiłem nim w fatalnych warunkach oświetleniowych ogólnoszkolną część uroczystości zakończenia roku szkolnego klas 1-3 w podstawówce syna, ze znakomitymi efektami.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Ostatnim z wypożyczonych obiektywów był RF 50 mm f/1.2 L USM. Szkło ogromne, ciężkie, niesamowicie jasne. W konstrukcji użyto 15 soczewek w 9 grupach. Jakość obrazu jest doskonała, ostrość w pełni otwartego obiektywu powala, a dziesięciolistkowa przysłona kołowa daje niesamowity bokeh. Przy wszystkich zaletach wychodzi jednak, że nie mógłbym go używać na co dzień – AF działa bardzo wolno i straszliwie przy tym hałasuje. Wykończyłbym się nerwowo, gdyby to było podstawowe narzędzie mojej pracy. Pięćdziesiątka, ku memu zaskoczeniu, okazała się najmniej przydatnym obiektywem podczas testów.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Sięgając po Canona EOS R8 trzeba niestety się liczyć z tym, że niska cena korpusu jest zwodnicza – bez dokupienia dobrych szkieł potencjał tego aparatu pozostanie niewykorzystany. Canon do zestawu nie dodaje też adaptera RF-EF, jeśli więc chcemy użyć starszej optyki z lustrzanek trzeba ponownie sięgnąć do kieszeni. Zakup Canona EOS R8 jest jak zakup taniej drukarki – producent odbija sobie stratę na akcesoriach, a ceny dobrej optyki RF są mordercze. Pojawiają się wprawdzie obiektywy z bagnetem RF od innych producentów, są to jednak co do zasady konstrukcje manualne, pozbawione autofocusa – Canon zdusił w zarodku wszelkie próby wprowadzania alternatywnej optyki z AF ze strony Sigmy i Viltroxa, i jedynie chiński Yongnuo zdaje się mieć te ograniczenia gdzieś. Dla klienta taka sytuacja jest mało komfortowa, bardzo podwyższa próg wejścia w system i zniechęca (w moim przypadku bardzo skutecznie) do migracji. Canon ma największy udział w rynku aparatów fotograficznych i to widać w ich działaniach.

Fotografowanie Canonem EOS R8

Trzeba przyznać, że mimo drobnych uwag co do rozłożenia przycisków nie mam większych zastrzeżeń do ergonomii EOS R8. Aparat dobrze leży w ręku, grip pozwala na pewny chwyt, przyciski zasadniczo są rozmieszczone sensownie, może poza dość niefortunnie położonym AF ON. Obsługa korpusu jest dość oczywista, choć wymaga przyzwyczajenia.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Menu aparatu jest typowe dla Canona, wygodne i przejrzyste, pod warunkiem jednak, że wybierzemy język angielski. Potworki słowne i przedziwne skróty (na przykład Asyst.wid.sym.OVF) użyte w polskiej wersji są nieczytelne i często nie miałem pojęcia o co chodzi. Najczęściej potrzebne opcje można dodać do własnego menu, by były pod ręką, podobnie można przygotować dwa własne zestawy nastaw.

Ekran i wizjer w Canonie EOS R8 są dobrej jakości, choć jak pisałem, nie jest to top. W przypadku wizjera problemem było zbyt małe wysunięcie muszli ocznej za obrys aparatu. Nie mam natomiast żadnych zarzutów do wyświetlanych informacji – najbardziej przydatny jest ekran z elektroniczną poziomicą (o dobrej precyzji) i wariant, w którym jest widoczna poziomica i histogram jednocześnie.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Canon EOS R8 posiada matrycę 24,1 Mpix  Dual Pixel CMOS AF, która zdradza wyraźne pokrewieństwo z EOS R6 II, choć nie jest stabilizowana. Dlaczego na to zwracam uwagę? Ano dlatego, że wraz z matrycą przyszedł także autofocus z 4897 punktami aktywnymi. Rozpoznaje ludzi, zwierzęta, samochody, zachowując priorytety ważności (oko>twarz>tułów). AF jest w stanie rozpoznać i prawidłowo ustawić ostrość nawet jeśli oko jest widoczne z boku i zachować prawidłowe ustawienie, jeśli fotografowany cel się obróci. I jest w stanie śledzić fotografowany obiekt nawet w trybie seryjnym z elektroniczną migawką, w którym aparat rozpędzić się może nawet do 40 klatek na sekundę. Krótko mówiąc, AF jest doskonały. Przez większą część czasu.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

W praktyce AF ma bowiem swoje okazjonalne odpały. Z zapiętym obiektywem RF 24-105 mm f/4 przy zdjęciach z bliska zdarzało mu się potwierdzać ostrość, choć nijak nie potwierdziło się to później na zdjęciach i co kosztowało mnie dwie, na szczęście dość krótkie, sesje produktowe. Gdy w kadrze nie było nic, co rozpoznałyby algorytmy, AF potrafił się zapinać na mało istotnym celu gdzieś z boku kadru i uparcie przy tym trwał, choć naprawdę istotne miejsce było na pierwszym planie. Na szczęście poza irytacją, gdy zdarza się to po raz n-ty w ciągu kilku minut nic nie grozi, a poradzić sobie też z tym można łatwo, korzystając z dotykowego ekranu lub ograniczając pole działania AF do potrzebnej części kadru.

Co ciekawe, kłopoty wydają się nie dotyczyć AF jako takiego, tylko współpracy z konkretnymi obiektywami. Fotografując z większej odległości za pomocą wspomnianego RF 24-105 f/4 autofocus trafiał bezbłędnie, a po podłączeniu RF 70-200 f/2.8 praca autofocusu była wzorowa w całym zakresie odległości, nawet gdy światła było bardzo mało. Z kolei RF 50 mm f/1.2 cały czas pracował dość kapryśnie, głośno i długo szukając ostrości w przód i w tył, nawet gdy oprogramowanie wykryło oko lub twarz.

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Chcąc wykorzystać zalety AF trzeba zatem przede wszystkim zaopatrzyć się w dobrze pracującą optykę no i przyzwyczaić się do sposobu pracy EOS R8. Zdaję sobie sprawę, że moje przyzwyczajenia z aparatów Sony tu nie pomagały, ostatecznie jednak rezultaty mówią same za siebie – doszedłem do porozumienia z aparatem całkiem nieźle.

Canon EOS R8 wypadł niestety przeciętnie, jeśli chodzi o czas pracy. Akumulator LP-E17 ma pojemność zaledwie 1040 mAh, co wystarcza wg danych producenta na 220 zdjęć z użyciem wizjera. W praktyce o rozładowanie akumulatora jest dość łatwo i warto pamiętać o sprawdzeniu i doładowywaniu akumulatora lub posiadaniu dodatkowego na wymianę. W komplecie z aparatem dołączona jest ładowarka sieciowa, jednak aparat można także podłączyć do ładowarki USB i doładowywać akumulator choćby w terenie z power banku. Zarządzanie energią wygląda nieźle, zdarzało mi się zapomnieć wyłączyć aparat po skończonych zdjęciach bez specjalnie widocznego negatywnego efektu na stan akumulatora.

Jakość zdjęć

Canon EOS R8
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Trzeba przyznać, że pod tym względem Canon EOS R8 zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jakość zdjęć jest znakomita. Kolorystyka plików JPEG jest charakterystyczna dla Canona, czyli bardzo przyjemna, profile barwne w Lightroomie także są na dobrym poziomie. Automatyczny balans bieli działa dobrze w dzień, przy świetle sztucznym ma tendencję do zbytniego ocieplania sceny i ta tendencja jest widoczna jakby bardziej w miarę podnoszenia czułości matrycy. Oczywiście korekcja tego w plikach RAW nie stanowi najmniejszego problemu.

Aparat po podłączeniu dobrej jasnej optyki gwarantuje świetną plastykę. Matryca ma doskonałą dynamikę i bardzo niski poziom szumów, do ISO 6400 można w zasadzie nie bawić się w specjalne odszumianie, a ISO 12800 wciąż jest w pełni użyteczne, nawet jeśli przyjdzie wyciągać cienie z RAW. Mając pod ręką Adobe Lighroom Classic z nowym algorytmem Denoise AI mogłem bez obaw korzystać z ISO 25600 nie obawiając się zbytnio o rezultaty.

Czego mi brakuje w Canonie EOS R8?

Canon EOS R8

Przede wszystkim stabilizacji matrycy. Znakomite efekty połączenia IBIS i OIS widziałem w EOS R7 i trochę szkoda, że R8 z powodów oszczędnościowych został tego pozbawiony.

Pozostając przy porównaniach z R7 muszę też przyznać, że bardzo brakuje mi mechanizmu zasłaniania matrycy lamelkami migawki po wyłączeniu aparatu. Pozwala to na zmianę obiektywów bez obawiania się o dostanie się na sensor uciążliwego kurzu – niestety w przypadku EOS R8 gruszkę fotograficzną należało mieć zawsze pod ręką, co swoją drogą nie wystawia najlepszego świadectwa mechanizmowi automatycznego ultradźwiękowego oczyszczania matrycy.

Nie cieszy także rezygnacja z joysticka. W modelach weń wyposażonych sprawdza się znakomicie podczas wyboru aktywnego punktu ostrości – działa intuicyjnie, jest bardzo szybki i wygodny. W Canonie EOS R8 służy do tego krzyżak wielofunkcyjny, który sprawdza się znacznie gorzej, działa wolniej a przede wszystkim jest trudniej dostępny w czasie, gdy patrzymy w wizjer.

Na zakończenie bolączka największa. Taka, o której już wspominałem wyżej i przez którą nie kupię R8. Alternatywna optyka. Dobre obiektywy RF w większości są morderczo wycenione. W systemach Sony E, Fujifilm X a ostatnio nawet Nikon Z lukę między „chcę” a „mogę sobie pozwolić” wypełniają producenci tacy jak Sigma, Tamron, Samyang czy Viltrox, oferując trochę gorsze obiektywy za dużo bardziej atrakcyjną cenę.

Jak się okazuje, wcale nie zmniejsza to zapotrzebowania na oryginalną optykę, kto bowiem jej potrzebuje do pracy i tak po nią sięgnie, a brak alternatyw uderza przede wszystkim w gorzej sytuowanych amatorów, którzy na fotografowaniu nie zarabiają i traktują to jako hobby, a chcieliby jednak używać trochę bardziej udanego instrumentu niż ciemny kitowy plastik-fantastik potworek dołączony do zestawu. Canon jednak woli zamknąć klientów w swoim ekosystemie niż broń bogowie pozwolić sobie na stracenie paru dodatkowych dolarów.

Sam Canon EOS R8 jest naprawdę bardzo dobrze wyceniony. W istocie jest tańszy niż niektóre korpusy APS-C, oferując kosztem paru kompromisów potencjalnie lepszą jakość. Tylko by po tę jakość rzeczywiście sięgnąć trzeba wyłożyć drugie tyle na JEDEN porządny obiektyw. Płacz, kliencie i płać. Szczerze mówiąc liczę na to, że taka polityka odbije się w końcu Canonowi czkawką. Jest największy, ale nie jest niezastąpiony.

Podsumowanie

Canon EOS R8 był moim pierwszym kontaktem z nowoczesnym aparatem pełnoklatkowym. Do tej pory trochę z konieczności, a trochę z wyboru używałem aparatów APS-C, mam też zaspokający moje potrzeby zestaw dostosowanych do tego szkieł. Canon EOS R8 okazał się bardzo przyjemny w użyciu – przekonał ergonomią, zachwycił jakością zdjęć, trochę przeraził wagą ceną gotowego do pracy kompletu. Z przyjemnością daję mu rekomendację, także za stosunek możliwości do ceny i ostrzegam, że ewentualny zakup R8 to dopiero początek dużych wydatków.

Zdjęcia przykładowe