Projekt Manhattan, sygnowany nazwiskiem Roberta Oppenheimera, przeżywa ostatnimi czasy drugą młodość. To oczywiście w związku z premierą filmu w reżyserii Christophera Nolana poświęconego sylwetce słynnego naukowca. Dlaczego jednak sam Einstein nie wziął udziału w przedsięwzięciu zakończonym stworzeniem pierwszej w historii bomby atomowej?
Czytaj też: A było tak blisko rewolucji w fizyce. Czy ogólna teoria względności Einsteina jest poprawna?
Wbrew pozorom, wcale nie chodziło o stanowisko wybitnego fizyka. Niemiecki naukowiec już w latach 30., na długo przed wybuchem drugiej wojny światowej, zdał sobie sprawę z zagrożenia, jakim byłoby dla niego pozostanie w Niemczech. W związku z tym postanowił przeprowadzić się za ocean. Cały czas widział też niebezpieczeństwo płynące ze strony postaci Adolfa Hitlera. Nie bez powodu to właśnie Einstein oraz dwaj inni naukowcy: Leó Szilárd i Eugene Wigner, postanowili wysłać do ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych pewien list.
Był on rzecz jasna zaadresowany do Franklina Delano Roosevelta. Autorzy wiadomości zaapelowali do prezydenta o poświęcenie uwagi tematyce broni jądrowej. Jak zauważyli, w laboratoriach znajdujących się między innymi we Francji i Stanach Zjednoczonych doszło do istotnych postępów w zakresie badań nad rozszczepianiem uranu. To, zdaniem autorów listu, stwarzało ryzyko, że podobnym orężem zaczną dysponować także i Niemcy.
Einstein wystosował apel do ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, związany z obawami o prace niemieckich naukowców nad bronią jądrową
Prace nad bronią jądrową zostały zlecone przez Roosevelta w październiku 1941 roku, natomiast projekt Manhattan ruszył w 1942. Na jego czele stanął Oppenheimer, stając się najistotniejszą postacią całego przedsięwzięcia. 16 lipca 1945 roku doszło do kluczowego testu, nazwanego kryptonimem Trinity. W jego ramach odbyła się historyczna próba jądrowa. Trzy tygodnie później, odpowiednio 6 i 9 sierpnia, zrzucono z kolei bomby Little Boy (na Hiroszimę) oraz Fat Man (na Nagasaki).
Potężne straty wywołane wykorzystaniem nowego typu oręża skłoniły Japończyków do kapitulacji. I choć Oppenheimer twierdził, że ma krew na rękach w związku ze swoją rolą w pracach nad tą bronią, to z perspektywy czasu możemy stwierdzić, iż najprawdopodobniej ograniczył on liczbę ofiar, którą pochłonąłby trwający dłużej konflikt. Wróćmy jednak do głównego pytania: dlaczego Einstein nie brał udział w projekcie Manhattan, skoro sam pośrednio zachęcał do jego rozpoczęcia? Jak sam twierdził:
Nie brałem żadnego udziału w pracach [nad bombą atomową, przyp. red.], naprawdę żadnego. Interesuję się bombą w takim samym stopniu jak każdy inny człowiek, no, może trochę bardziej.
Czytaj też: To nie wymysł z gry wideo – wielkie działo do strzelania atomówkami istniało naprawdę
Co więcej, niemiecki naukowiec nie mógł nawet konsultować się z fizykami biorącymi udział w całym przedsięwzięciu. Powodem nie była narodowość Einsteina, lecz jego lewicowe poglądy. Właśnie dlatego amerykańscy urzędnicy uznali wybitnego fizyka za potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa projektu. Ostatecznie Einstein, wraz z dwoma pozostałymi autorami wspomnianego listu, wyraził żal wynikający z wykorzystania broni atomowej w Japonii. Był on tym większy, że Niemcom koniec końców nie udało się osiągnąć sukcesu w swoich badaniach. Jak stwierdził słynny naukowiec, gdyby wiedział, jak rozwinie się sytuacja, to nie wystosowałby rzeczonego apelu do Roosevelta.