Fenomenalny wir na powierzchni Słońca. Tysiące kilometrów splecionej plazmy na zdjęciu

Słońce widoczne na ziemskim nieboskłonie z odległości 150 milionów kilometrów jest jedynie oślepiającą swoim blaskiem okrągłą tarczą, która zasadniczo nie zmienia swojego wyglądu. Wraz ze zbliżaniem się do maksimum aktywności słonecznej na powierzchni Słońca coraz częściej pojawia się coraz więcej plam słonecznych, lokalnych obszarów charakteryzujących się niższą temperaturą. Gołym wzrokiem jednak żadnych zmian tego typu nie dostrzeżemy, bowiem co do zasady nie możemy bezpośrednio spoglądać na Słońce, nie ryzykując uszkodzenia lub utraty wzroku. Całe szczęście, że istnieją specjalne filtry i teleskopy, które pozwalają dokładnie przyjrzeć się wrzącej powierzchni Słońca.
Fenomenalny wir na powierzchni Słońca. Tysiące kilometrów splecionej plazmy na zdjęciu

Obserwacje Słońca pozwalają z jednej strony obserwować plamy słoneczne na samej tarczy naszej gwiazdy dziennej, a z drugiej strony także potężne erupcje plazmy koronalnej o niskiej temperaturze wmrożonej w pole magnetyczne, widoczne na samej krawędzi tarczy słonecznej. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, struktury te osiągają wprost gigantyczne rozmiary. Zazwyczaj protuberancje wydostają się z powierzchni gwiazdy na odległość kilku tysięcy kilometrów.

Jak protuberancja zamienia się w tornado

Jedna z takich protuberancji została zarejestrowana 20 kwietnia 2023 roku. Miguel Claro, astrofotograf z bogatym doświadczeniem także obserwował za pomocą swoich instrumentów ewolucję tejże protuberancji. Z uwagi na to, że protuberancja stopniowo rosła i istniała możliwość, że przerodzi się w jakąś większą strukturę, Claro postanowił rejestrować jej rozwój na wypadek, gdyby protuberancja przekształciła się w słoneczne tornado. Owo tornado jest efektem splątania się w spiralę linii pola magnetycznego, wzdłuż których przemieszcza się plazma z protuberancji.

Czytaj także: Tornado na Słońcu uwiecznione na nagraniu. Niezwykłe zjawisko w obrębie naszej gwiazdy

Obserwacje choć krótkotrwałe (od momentu ich rozpoczęcia, do zachodu Słońca było tylko 80 minut) pozwoliły fotografowi wykonać 290 zdjęć, które następnie posłużyły do wykonania nagrania w rozdzielczości 4K widocznego poniżej.

Nie wierzę, że istnieje ktoś, kogo powyższa animacja nie zachwyci. Oglądając ją, warto pamiętać, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Słońce ma średnicę około 1,4 miliona kilometrów. Każda struktura widoczna na jego krawędzi automatycznie ma wysokość rzędu tysięcy czy dziesiątek tysięcy kilometrów. Ziemia przystawiona do takiej struktury jest niewielką kropką.

Erupcję na Słońcu widoczną na nagraniu Miguela Claro zarejestrowało także kosmiczne obserwatorium Solar Dynamics Observatory (SDO), które od lat bezustannie spogląda w kierunku centrum Układu Słonecznego, monitorując aktywność na powierzchni Słońca.

Choć teraz jeszcze wspominamy erupcję kwietniową, to warto pamiętać, że w nadchodzących tygodniach, miesiącach i latach szansa na takie, lub nawet bardziej spektakularne erupcje będzie tylko rosła. Słońce bowiem powoli, ale stale zbliża się do maksimum aktywności w swoim już 25. obserwowanym 11-letnim cyklu aktywności. Szczyt aktywności przewidywany jest na początek 2025 roku. Do tego czasu możemy się spodziewać wszelakich fajerwerków na powierzchni Słońca, włącznie z rozbłyskami, koronalnymi wyrzutami masy oraz właśnie tornadami słonecznymi. Nudno z pewnością nie będzie.