Amazfit T-Rex Ultra – niezniszczalny kompan każdej aktywności

Tak jak pierwotny T-Rex był trudną do pokonania bestią, tak Amazfit T-Rex Ultra w czasach współczesnych podąża tą samą drogą. Po prawie dwóch miesiącach sprawdzania go w przeróżnych warunkach, opowiem Wam o jego możliwościach.
Amazfit T-Rex Ultra – niezniszczalny kompan każdej aktywności

Amazfit T-Rex Ultra to prawdziwy mocarz

Zacznijmy od kwestii praktycznych. Widoczne w tej sekcji zdjęcia zostały zrobione w trakcie szlifowania desek do blatu, na którym zostały zrobione zdjęcia z dalszej części materiału. Wcześniej zegarek spędził ze mną kilka godzin w lesie na piłowaniu drewna (nie, nie tego do blatu) i wyciąganiu powalonych w wyniku burz drzew z gęstych krzaków.

Po całym dniu zegarek trzeba było wyczyścić, więc… poszedłem z nim pod prysznic. Później wystarczyło tylko przetrzeć lekki osad z mydła na ekranie i wyglądał jak wyjęty prosto z pudełka. Wyglądałby tak dalej, ale przez nieuwagę przydzwoniłem nim w betonową futrynę tworząc mikroskopijny odprysk na obramowaniu tarczy.

Oprócz tego Amazfit T-Rex Ultra był ze mną w basenowej wodzie, różnych saunach i ogółem od dawna żaden zegarek nie spędzał ze mną czasu w tak aktywny sposób. Myślę, że dalsze reklamowanie jego solidności nie ma większego sensu.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że zegarek jest wodoszczelny do 30 metrów, ma certyfikaty nurkowania EN13319 i ISO6245, certyfikat odporności MIL-STD 810G, działa w temperaturze do -40 stopni Celsjusza i ma do tego specjalny tryb, a do tego jest odporny na błoto. Po tym co widziałem – wierzę!

Amazfit T-Rex Ultra wygląda bardzo solidnie, ale nie skrajnie pancernie

Zegarki przedstawiane jako ultra-wytrzymałe zazwyczaj na takie wyglądają. Są ogromne, ciężkie i w zasadzie to takie czołgi na nadgarstku. T-Rex Ultra na takiego nie wygląda. Na pierwszy rzut oka to zwykły, mądry zegarek sportowy i jest to jego ogromną zaletą.

Konstrukcja zegarka jest 3-częściowa i mamy tu stal nierdzewną (316L) wokół ekranu oraz na bezelu, przedzieloną bardzo solidnym tworzywem sztucznym. Przyciski są duże i stworzone tak, aby można było je wygonie wciskać w rękawiczkach. Bo choć ekran jest dotykowy, w razie potrzeby można go obsługiwać również przyciskami. Koperta zegarka ma wymiary 47,3 x 47,3 x 14,45 mm.

Mamy tu do tego dwa charakterystyczne elementy. Pierwszy to taki… uchwyt na prawym boku? Pozwala w razie potrzeby zaczepić zegarek np. o smycz, ale też służy on za ochronę dla wbudowanego, znajdującego się pod nim głośnika. Drugim jest mocowanie paska. Opisanie tego jest trudne, więc zobaczcie sami:

Chodzi o to, że pasek jest mocowany na jednym teleskopie, a do zegarka przymocowany na drugim. Taki zabieg pozwala na szerszą zmianę pozycji, co jest przydatne kiedy nakładamy zegarek na jakieś ubranie, albo kombinezon do nurkowania. Poza tym jest to szalenie wygodne podczas zwykłego, codziennego użytkowania. Sam pasek jest silikonowy, dosyć mocno dziurawy, dzięki czemu zapewnia wzorowe oddychanie skóry. Jest miękki, elastyczny, ale bardzo solidny.

TEN ekran T-Rexa Ultra i prosty interfejs

Ekran T-Rexa Ultra może nieco uśpić czujność. To panel AMOLED o średnicy 1,39 cala i rozdzielczości 454 x 454 cala. Ekran… no jak ekran można powiedzieć. Na pierwszy rzut oka niezbyt się wyróżnia, tym bardziej że interfejs zegarka nie atakuje nas wyszukanymi animacjami i efektownymi grafikami. A jednak to nie jest byle ekran. Jego jasność sięga 1000 nitów i to coś, czy bardzo pozytywnie zaskakuje. Dzięki temu jest czytelny w dosłownie każdych warunkach. Bez względu na to, jak mocno świeci na niego słońce, wszystko na nim zobaczycie.

Prosty interfejs to duża zaleta zegarka. Amazfit T-Rex Ultra ma bardzo dużo różnych funkcji i niepotrzebne przeładowanie interfejsu bajerami graficznymi mogłoby bardzo skomplikować jego obsługę. A tak jest prosto, przejrzyście i intuicyjnie. Do tego praktycznie wszystkie ustawienia zegarka, dotyczące np. podświetlenia ekranu, możan wprowadzić z poziomu aplikacji mobilnej Zepp.

O możliwościach śledzenia aktywności można napisać kilka osobnych materiałów

Rzadko mi się zdarza, że nie wiem od czego zacząć pisanie, ale streszczenie możliwości śledzenia aktywności, bardzo szeroko rozumianej, jest w Amazfit T-Rex Ultra praktycznie niemożliwe. Zacznijmy może od… siłowni? A to od razu przeniesie nas do aplikacji Zepp.

Aplikacja mobilna to nieodzowna część dzisiejszych smartwatchy. Program Zepp to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat informacji zbieranych przez zegarek. Tutaj mamy informacje o treningach, śnie, tętnie, spalonych kaloriach czy poziomie stresu. Również tutaj możemy zaplanować nasze treningi. Aplikacja pozwala na importowanie szablonów treningowych dla 11 dyscyplin sportowych, zawierających bardzo dokładne informacje, takie jak etapy rozgrzewek, czas regeneracji i schłodzenia po treningu. Sam zegarek rozpoznaje 25 rodzajów ćwiczeń na siłowni i przyznam, że od czasu zegarków z Watch OS, żaden inny model tak sprawnie nie liczył mi wykonanych powtórzeń. Efekty naszych treningów możemy udostępniać w innych aplikacjach, takich jak np. Strava, Apple Health, Google Health czy Adidas Running.

Amazfit T-Rex Ultra śledzi naszą aktywność również w innych dyscyplinach sportowych. Podczas biegania stacjonarnego lub w terenie, jazdy na rowerze stacjonarnie w terenie, że o wspinaczkach górskich nie wspomnę. Tutaj zegarek dodatkowo poinformuje nas o poziomie SpO2 podczas wycieczek.

Amazfit T-Rex Ultra to z jednej strony zegarek dla zaawansowanych użytkowników, ale też jest w stanie zmotywować do ruchu… każdego. Choćby przez to, że automatycznie śledzi naszą aktywność i np. wystarczy, że gdzieś idziemy, a na ekranie dostaniemy komunikat z pytaniem, czy aktualną drogę zaliczyć jako trening w formie spaceru. Do tego pomiary natleniania krwi czy pulsu odbywają się w tle całkowicie nieinwazyjnie i póki zegarek nie wykryje nieprawidłowości, wszystko dzieje się praktycznie samo.

Zegarek oferuje też szereg funkcji przydatnych dla osób aktywnych, ale niezwiązanych ze śledzeniem aktywności, a poniższa grafika prezentuje tylko część z nich.

Amazfit T-Rex Ultra ma jeszcze jedną, ogromną zaletę i jest nią czas pracy

Amazfit T-Rex to nie tylko mocarz pod względem wykonania czy jasności ekranu, ale też czasu pracy na pojedynczym ładowaniu. Choć przy tak wyposażonym zegarku odpowiedź na to, ile działa, brzmi nie inaczej jak – to zależy.

Przy moim użytkowaniu po ładowarkę musiałem sięgać co 12-16 dni. W tym czasie zegarek śledził moją aktywność podczas treningów, miał aktywne stałe monitorowanie pulsu i natlenienia krwi oraz śledził sen wraz z rejestrowaniem dźwięku. Ograniczając np. częstotliwość treningów lub pomiarów, czas pracy można bez większego problemu wydłużyć do 20 dni, a w trybie oszczędzania energii nawet 25 dni. Idąc w drugą stronę i dodając do tego np. bieganie ze śledzeniem tras przez wbudowany GPS, czas pracy można skrócić do 7-9 dni. W trybie bardzo dokładnego śledzenia GPS zegarek działa ok 45 godzin i do 80 godzin w trybie GPS Endurance. A mówiłem, że to zależy? Niemniej nie zmienia to faktu, że Amazfit T-Rex Ultra to jeden z najdłużej działających, tak wyposażonych zegarków na rynku.

Amazfit T-Rex Ultra to zegarek dla… naprawdę różnych osób

Szukasz bardzo odpornego smartwatcha? Zegarka do codziennych ćwiczeń? Chodzenia po górach lub nurkowania? A może sportowego, dobrze wyglądającego i funkcjonalnego? Albo też takiego, który zmotywuje Cię do ruchu? Odpowiedzią na te, ale i wiele innych pytań jest Amazfit T-Rex Ultra.

Dawno już nie używałem tak wygodne, ale też napakowanego funkcjami smartwatcha. Co ważne, liczba dostępnych funkcji wbrew pozorom nie przytłacza. Ani skomplikowanym Menu, ani obsługą. W zasadzie jedyny problem, jaki z tym miałem to to, że trudno jest je wszystkie opisać i co chwilę sobie przypominam, o czym jeszcze mógłbym Wam odpowiedzieć. A pominąłem w sumie jedną z najważniejszych funkcji smartwatcha, czyli powiadomieniach. Spokojnie, są i działają bez najmniejszego problemu.

Dlatego też, jeśli szukasz odpowiedzi na chociaż jedno z wyżej postawionych pytań, odpowiadam – Amazfit T-Rex Ultra.

Lokowanie produktu: Amazfit