Wrześniowa konferencja Apple to nie tylko iPhone 15. Oto czego możemy się jeszcze spodziewać

Dwa tygodnie – mniej więcej tyle dzieli nas od premiery nowych telefonów od Apple. O ile wydarzenie będzie się pewnie skupiać na prezentacji iPhone’a 15 w różnych wariantach, o tyle nie będzie to jedyna nowość, jaką zobaczymy na konferencji, która najprawdopodobniej odbędzie się już 12 albo 13 września. Z doniesień medialnych wynika, że światło dzienne ujrzy jeszcze kilka innych mniejszych i większych produktów, na które niecierpliwie czekają fani tej marki. Jedno nie ulega wątpliwości: to będzie wyjątkowa konferencja, zwiastująca jedną z dużych zmian w konstrukcji telefonów z systemem iOS.
Wrześniowa konferencja Apple to nie tylko iPhone 15. Oto czego możemy się jeszcze spodziewać

Sam kilka dni temu pisałem nieco szerzej o kablach USB-C przeznaczonych przypuszczalnie dla iPhone’a 15, bo jak zapewne wiecie (lub nie) Apple zostało zmuszone przez Komisję Europejską do porzucenia złącza Lightning w telefonach z iOS. To ogromna zmiana dla koncernu z Cupertino, ale nie ma od niej ucieczki, jeśli Apple chce sprzedawać dalej swoje telefony w Europie. Jako konsumenci mamy jednak powody do zadowolenia (w końcu będziemy mieć jeden spójny standard dla wszystkich przenośnych urządzeń). Nadal pozostaje zagadką obecność gniazda Thunderbolt w nowych smartfonach Apple (czy i w których modelach).

Od tego też będzie zależeć katalog akcesoriów jakie będzie trzeba do nowego telefonu Apple kupić. Kabel USB-C zgodny ze standardem Thunderbolt lub USB 4.0 (transfer danych do 40 Gb/s) sam w sobie nie jest tani i zapewne znajdzie się w tej puli. Z przecieków wynika, że może mieć długość zaledwie 0,8m (obecnie dostępny kabel Thunderbolt 4 ma 1,8m długości). Jeśli Thunderbolt zawędruje do iPhone’a 15 ograniczy się z dużą dozą prawdopodobieństwa do wariantów droższych (Pro i Pro Max). Nabywcom tańszych wersji pozostanie cieszyć się kablem USB-C w kolorze telefonu i prędkościami przesyłu danych zgodnymi ze standardem USB 2.0.

Nie tylko iPhone 15. Wrześniowe premiery Apple

Drobiazgi mamy za sobą, więc pora strzelić z nieco grubszego kalibru – Apple Watch Series 9 oraz Apple Watch Ultra 2. Jeśli jednak wydaje się wam, że będziemy świadkami zegarkowej rewolucji, muszę sprowadzić ten balon na ziemię. Już w połowie sierpnia Asia pisała, że według przecieków medialnych oba inteligentne zegarki przyniosą raczej skromne ulepszenia, takie jak szybsze procesory czy kilka nowych kolorów. Apple Watch Series 9 dostanie układ A15 znany z iPhone’a 13, iPhone’a 14 oraz innych urządzeń marki. Ten sam chipset dostanie też Apple Watch Ultra 2, a przy okazji nieco straci na wadze. Sami przyznacie, że to zdecydowanie nie zachęca do wydania pieniędzy już teraz.

Nieco inaczej sprawa ma się z samym etui do słuchawek AirPods Pro, które tym razem zostaną wyposażone w gniazdo USB typu C. Piszący o przeciekach z Apple Mark Gurman z Bloomberga potwierdza to z wysoką pewnością, podobnie jak jeden z analityków specjalizujący się w premierach Apple, Ming-Chi Kuo. Podejrzewam, że większym sensem byłoby kupienie sobie takiego dodatkowego etui z wbudowaną baterią, niż wydanie dużo większej sumy na nieznaczną aktualizację inteligentnego zegarka.

Czytaj też: Do nowego iPhone’a możemy dostać niepełnosprawne porty USB-C. Nie mogło być inaczej

Z doniesień 9to5Mac wynika, że iPhone 15 może przynieść ze sobą wzrost mocy ładowania baterii (do 35 W). Stanowiłoby to spory skok w stosunku do obecnie obsługiwanych prędkości i mocy ładowania. Apple trzyma się uparcie 20 W dla dwóch najtańszych iPhone’ów i maksymalnie 27 W dla wariantów Pro i Pro Max. Nadal jak słusznie zauważyła Asia, wygląda to bardzo żałośnie w porównaniu z konkurencją z Androidem na pokładzie. Nietrudno znaleźć tam smartfon za 1000 zł, który zaoferuje co najmniej 33 W mocy ładowania. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być co najmniej kilka, ale koncern z Cupertino robi to na pewno z myślą o żywotność samych akumulatorów.