Połączyli panele słoneczne i kopalnię węgla. Jak to niby ma ze sobą działać?

Dobrze wiemy, że do tanga trzeba dwojga. Tak samo ma się rzecz z panelami słonecznymi, które w parze z magazynem energii mogłyby działać najbardziej wydajnie i bez marnowania wygenerowanych w pogodne dni nadwyżek. Indyjscy zaproponowali wyjątkowe połączenie. Panele słoneczne miałby ich zdaniem działać w pobliżu kopalni węgla, ale dlaczego?
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Na łamach Journal of Energy Storage pojawiły się wyniki analiz nad hipotetycznym połączeniem paneli słonecznych z elektrownią szczytowo-pompową na terenie dawnej kopalni węgla. Autorami pracy są naukowcy z Narodowego Instytutu Technologii Sardar Vallabhbhai w Indiach, którzy przeprowadzili prawdziwie studium wykonalności dla tego pomysłu.

Czytaj też: Zabezpieczyłeś panele słoneczne przed tym żywiołem? Nic nie szkodzi. I tak się rozpadną

Nie ukrywajmy, pomysł łączący panele słoneczne z jakimś magazynem energii nie jest niczym nowym w świecie nauki. Takie rozwiązania, choć wciąż za rzadko, praktykowane są już w wielu regionach, w tym nawet w Polsce. Niedawno zakończyły się testy prowadzone przez PGE na Górze Żar w Beskidzie Małym, gdzie zainstalowano panele słoneczne wraz z akumulatorowym magazynem energii.

Panele słoneczne i kopalnia węgla? Jak to ma ze sobą współgrać?

Indyjski przypadek jest jednak nieco inny, a przede wszystkim w zupełnie innej skali. Badacze wykorzystali żywy przykład wciąż działającej odkrywkowej kopalni węgla OCP-4 w dystrykcie Karimnagar. Przeanalizowali oni sytuację, w której kopalnia zostaje zamknięta, a następnie zalana wodami pochodzącymi z pobliskiej rzeki Godavari.

Kopalnia węgla w środkowej części zdjęcia, wyżej widoczna rzeka Godavari / źródło: Mapy Google, zrzut ekranu, domena publiczna

Na terenie odkrywki powstałby jeden zbiornik (dolny), a rolę górnego pełniłaby rzeka. Oba źródła działałyby w trybie elektrowni szczytowo-pompowej, gdzie nadwyżki energii z farmy fotowoltaicznej będą konsumowane w pompowaniu wody z dolnego zbiornika do rzeki, a przy zwiększonym zapotrzebowaniu na prąd nadmiar wód będzie spuszczany w dół, uruchamiając turbiny.

Koszty takiego przedsięwzięcia oszacowano na 188 milionów dolarów (772 miliony złotych). Na inwestycję w elektrownię fotowoltaiczna o mocy zainstalowanej 50 MW musiałoby być wydane 91 milionów, a pozostała część na elektrownię szczytowo-pompową w kopalni węgla.

Czytaj też: Panele słoneczne zawierają składnik, który może stwarzać zagrożenie. Teraz wiemy, jak go odzyskać 

Same kwoty mogą nam niewiele mówić, ponieważ rachunki zostały przeprowadzone z dostosowaniem ich do ekonomicznej rzeczywistości w Indiach. Niemniej niesztampowy pomysł z wtórnym wykorzystaniem olbrzymiego wyrobiska jest bardzo intrygujący. W Polsce funkcjonuje kilka kopalni na węgiel brunatny, które wydobywają surowiec drogą odkrywkową. Po kilku dekadach złoża się wyczerpią, a my pozostaniemy dosłownie z „wielkimi dziurami”. Może właśnie warto byłoby je ponownie wykorzystać w celach energetycznych jako ogromne magazyny energii?