Zderzenie na orbicie. Sprawdź, w co uderzył śmieć kosmiczny

Ludzkość wysyła rakiety, sondy i satelity w przestrzeń kosmiczną już od siedmiu dekad. Wiele z tych obiektów już dawno nie działa, ale wciąż unosi się na orbicie bez jakiegokolwiek zasilania. Co więcej, oprócz satelitów na orbicie znajdziemy także szczątki sond kosmicznych, które eksplodowały wskutek awarii przed opuszczeniem orbity, fragmenty rakiet, które wynosiły je w przestrzeń kosmiczną, czy też odłamki po testach broni antysatelitarnej. Można zatem powiedzieć, że jest tam mnóstwo śmieci kosmicznej. Każde zderzenie na orbicie, przy prędkości orbitalnej powoduje powstanie ogromnej chmury odłamków i coraz częściej robi się tam po prostu niebezpiecznie. Tak było i teraz.
Zderzenie na orbicie. Sprawdź, w co uderzył śmieć kosmiczny

Oprócz śmieci kosmicznych dekadę temu na orbicie było około 2000 satelitów. Obecnie liczba ta zbliża się już do 10 000 satelitów, a w ciągu najbliższej dekady możemy już zahaczyć o 100 000 satelitów. To oznacza bardzo poważny problem, bowiem im więcej satelitów będzie, tym więcej mocy obliczeniowych trzeba będzie na Ziemi zużywać, aby kontrolować ruch i prawidłowo przewidywać potencjalne zderzenia i korygować trajektorię lotu satelitów, rakiet i śmieci kosmicznych. W przeciwnym razie może dojść do lawinowego zderzania się ze sobą satelitów, a następnie powstałych w tych zderzeniach odłamków z kolejnymi satelitami. Po przekroczeniu pewnego progu nie będzie już odwrotu. Orbita będzie tak zaśmiecona odłamkami, nad którymi nie mamy absolutnie żadnej kontroli, że pozostanie nam jedynie czekać, aż wszystkie te odłamki spadną w końcu w atmosferę, co będzie mogło trwać nawet 150 lat.

Nic zatem dziwnego, że w ostatnich latach wiele firm opracowuje sondy kosmiczne, których zadaniem po wystrzeleniu ich na orbitę miałoby być przechwytywanie śmieci kosmicznych i spychanie ich w ziemską atmosferę.

Jedną z takich sond ma być eksperymentalna sonda kosmiczna Clearspace-1 przygotowywana przez ekspertów z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Kiedy już zostanie ona wyniesiona na orbitę w 2026 roku, będzie miała jedno zadanie: sonda musi przechwycić VESPĘ, stożkowaty adapter wykorzystywany w przeszłości do mocowania ładunku do rakiety. VESPA odrzucona najpierw przez rakietę, a następnie przez ładunek, unosi się na orbicie okołoziemskiej już od dekady. Nikt nad nią nie ma kontroli i przydałoby się, aby po prostu zeszła w ziemską atmosferę, spłonęła tam i nie przeszkadzała innym satelitom.

Czytaj także: Jak poważny problem stanowią kosmiczne śmieci?

Clearspace-1 wyglądający jak swego rodzaju kosmiczny pająk, miałby podlecieć do VESPY, złapać ją swoimi szczypcami, a następnie razem z nią skierować się w stronę górnych warstw atmosfery. Zadanie wydaje się zatem proste, VESPA krąży na orbicie, sonda aktualnie jest już budowana.

Wtem!

Naukowcy zajmujący się monitorowaniem orbity okołoziemskiej w Siłach Kosmicznych Stanów Zjednoczonych poinformowali właśnie ESA, że 10 sierpnia 2023 roku VESPA, śmieć kosmiczny i cel misji Clearspace-1 zderzył się z innym śmieciem kosmicznym. Fakt ten odnotowano, gdy operatorzy zauważyli, że w pobliżu VESPY unoszą się odłamki z tego zderzenia.

W całym tym zdarzeniu mamy jednak szczęście. Wszystko wskazuje, że śmieć kosmiczny, który uderzył w VESPĘ nie był przesadnie duży, dzięki czemu adapter nie uległ dezintegracji. Clearspace-1 zatem wciąż może za 3 lata polecieć w jego kierunku i ściągnąć go na Ziemię.

Sam fakt zderzenia jednak pokazuje, jak pilnym zadaniem dla sektora kosmicznego jest posprzątanie orbity ze śmieci. Jeżeli chcemy latać w kosmos, wysyłać ludzi na Księżyc i na Marsa, to musimy posprzątać swoje podwórko, bo w przeciwnym razie nie przelecimy rakietą przez kosmiczny śmietnik. Przynajmniej nie w całości.