Druga Ziemia w Układzie Słonecznym. W rewelacje astronomów aż trudno uwierzyć

Od 2006 roku wiemy o ośmiu planetach tworzących oficjalnie Układ Słoneczny. Wcześniej do tego grona zaliczał się również Pluton, lecz przed 17 laty zdegradowano go do miana planety karłowatej. Naukowcy sądzą jednak, że wokół Słońca może krążyć jeszcze jeden obiekt i to podobny do Ziemi.
Druga Ziemia w Układzie Słonecznym. W rewelacje astronomów aż trudno uwierzyć

Opowieści o słynnej dziewiątej planecie towarzyszą nam od dawna, lecz znalezienie jakichkolwiek twardych dowodów w tej sprawie nie należy do łatwych zadań. To za sprawą faktu, że jeśli taki obiekt faktycznie istnieje, to musi czaić się gdzieś na obrzeżach naszego układu. A im dalej od Słońca, tym trudniej prowadzić obserwacje ze względu na ograniczony dopływ światła. 

Oficjalnie Układ Słoneczny liczy osiem planet. Do 2006 roku uznawano za nią także Plutona, lecz astronomowie podjęli decyzję o zdegradowaniu go do miana planety karłowatej

Z tego względu astronomowie muszą stosować nieco sztuczek, aby wyciągać wnioski na temat tego, co i gdzie krąży. W tym przypadku pomocne okazało się śledzenie tzw. obiektów transneptunowych, czyli orbitujących wokół Słońca poza orbitą Neptuna. Zachowanie tych ciał jest nietypowe, ponieważ poruszają się one zadziwiająco szybko. To z kolei wskazuje na scenariusz, w którym coś mogłoby wpływać na grawitację tego obszaru.

Jak wyjaśnia Patryk Sofia Lykawka z Kindai University oraz Takashi Ito z National Astronomical Observatory of Japan, istnienie skalistej planety nieco większej od Ziemi mogłoby w teorii wyjaśniać ten fenomen. O szczegółowych ustaleniach naukowcy piszą na łamach The Astronomical Journal.

Czytaj też: Na Neptunie widnieje tajemniczy obiekt. Właśnie dostrzeżono go z Ziemi

Ich zdaniem hipotetyczna dziewiąta planeta miałaby masę maksymalnie trzykrotnie wyższą od ziemskiej i mogłaby krążyć w odległości od 250 do 500 jednostek astronomicznych od Słońca. To wciąż gigantyczny dystans (jedna taka jednostka oznacza średnią odległość dzielącą Ziemię od naszej gwiazdy), ale jednocześnie znacznie mniejszy od zakładanego do tej pory, opiewającego na nawet 1000 jednostek astronomicznych. 

Jedna z najistotniejszych poszlak w prowadzonym śledztwie odnosi się od charakterystycznego grupowania obiektów transneptunowych. Takie zachowanie dość jednoznacznie wskazuje na istnienie masywnego ciała niebieskiego w relatywnie niewielkiej odległości. Gdyby skalista planeta o masie maksymalnie trzykrotnie wyższej od ziemskiej faktycznie krążyła daleko poza orbitą Neptuna, to wiele dotychczasowych obserwacji nagle nabrałoby sensu. 

Hipotetyczny obiekt krążący na obrzeżach Układu Słonecznego mógłby być skalisty jak Ziemia i mieć masę maksymalnie trzykrotnie wyższą od naszej planety

Jednym z takich dziwaków jeśli chodzi o nasz układ jest planeta karłowata Sedna. Jej orbita wokół Słońca jest bardzo długa, ponieważ obiekt ten potrzebuje 11 408 ziemskich lat, aby pokonać pełną ścieżkę orbitalną. Sedna jest przy tym nietypowo nachylona. Co więcej, modelowanie sugeruje, jakoby hipotetyczna dziewiąta planeta krążyła wokół Słońca pod kątem około 30 stopni.

I choć sami zainteresowani podkreślają, że będzie potrzeba dokładniejszych analiz, to bez wątpienia ich hipoteza jest jak najbardziej realna. Pomóc w jej potwierdzeniu bądź obaleniu powinny coraz bardziej zaawansowane teleskopy. Z drugiej strony, jeśli ten tajemniczy obiekt znajduje się w odległości 250-500 jednostek astronomicznych od Słońca, to potrzeba wiele cierpliwości, aby udało się go bezpośrednio dostrzec. Właśnie dlatego tak istotne jest dysponowanie innymi narzędziami badawczymi, wykorzystującymi na przykład śledzenie obiektów transneptunowych.

Czytaj też: Do oceanu wpadł tajemniczy obiekt. Jego skład nie pasuje do materiałów występujących w Układzie Słonecznym

Jednocześnie należy zauważyć, iż określenie druga Ziemia odnosi się przede wszystkim do spodziewanej struktury i masy takiej planety. Obiekt tak bardzo oddalony od naszej gwiazdy, o ile w ogóle istnieje, z pewnością będzie diametralnie różny od Ziemi pod względem panujących tam warunków. Co ciekawe, nie wszystko to, co krąży wokół Słońca za orbitą Marsa, musi być skrajnie nieprzyjazne dla życia. Na przykład księżyce takie jak Europa czy Enceladus, czyli naturalne satelity Jowisza i Saturna, mogą być ogrzewane za sprawą oddziaływań grawitacyjnych ze swoimi gospodarzami. Właśnie dlatego poszukiwania życia pozaziemskiego nie muszą ograniczać się do relatywnie “oczywistych” kandydatów, takich jak Wenus czy Mars. Europa i Enceladus najprawdopodobniej posiadają pod swoimi lodowymi skorupami całkiem spore ilości wody, a dotychczasowe analizy sugerowały, jakoby występowały w niej składniki potencjalnie sprzyjające narodzinom życia. Na rezultaty badań przyjdzie nam nieco poczekać: na przykład misje takie jak Juice (Jupiter Icy Moons Explorer) czy Europa Clipper powinny wejść w kluczową fazę dopiero w kolejnej dekadzie.