Wszechświat robi wrażenie zarówno w kontekście czasu istnienia różnego rodzaju struktur, jak i dystansów pomiędzy nimi występujących. Gwiazda, której długość życia jest liczona w milionach lat to z perspektywy nauki odpowiednik ludzkiego dziecka, a dystans wynoszący na przykład 100 lat świetlnych jest niczym rzut kamieniem. Gdy zdamy sobie sprawę, dlaczego tak jest, to zrozumienie reguł rządzących wszystkim, co nas otacza stanie się zdecydowanie łatwiejsze.
Czytaj też: Zagadkowa struktura otacza tę galaktykę. Taki widok praktycznie się nie zdarza
Jak wyjaśniają przedstawiciele National Radio Astronomy Observatory, średnia odległość dzieląca dwie gwiazdy wchodzące w skład naszej galaktyki, czyli Drogi Mlecznej, wynosi mniej więcej 5 lat świetlnych. Innymi słowy, światło wyemitowane przed pierwszy obiekt potrzebowałoby około pięciu lat, aby dotrzeć do drugiego. W przeliczeniu na typowe dla Ziemi jednostki odległości mówimy natomiast o dystansie rzędu 47 bilionów kilometrów.
Z punktu widzenia przeciętnego człowieka, który nigdy nie trafi w przestrzeń kosmiczną, odległości te nie mają większego znaczenia. To w związku z faktem, że widzimy niebo w formie dwuwymiarowej: rozmieszczone na nim gwiazdy są niczym punkty na planszy. W efekcie nie jesteśmy w stanie określić czy dane obiekty w rzeczywistości znajdują się blisko siebie czy może dzielą je miliardy lat świetlnych.
Średnia odległość oddzielająca dwie gwiazdy w Drodze Mlecznej wynosi około 5 lat świetlnych, czyli 47 bilionów kilometrów
Jeśli chodzi o Słońce, to najbliższa mu gwiazda, Proxima Centauri, znajduje się w odległości około 4,25 lat świetlnych od niego, co daje mniej więcej 40 bilionów kilometrów. Nasza sąsiadka ma z kolei bardzo liczne i bliskie towarzystwo, ponieważ tworzy układ wraz z dwiema innymi gwiazdami. To kosmiczne trio krąży względem siebie na dystansie zaledwie ⅕ roku świetlnego.
Co ciekawe, wydaje się, że średnia odległość między gwiazdami wchodzącymi w skład Drogi Mlecznej jest podobna w przypadku innych galaktyk. Osobną historię piszą tzw. gwiazdy uciekające, które mogą wydostać się spod grawitacyjnego jarzma swoich galaktyk i zmierzać ku ich krańcom. Gdy już wylecą poza ich granice, niczym kule wystrzelone z procy, mogą rozpocząć dryfowanie po bezkresnej pustce przestrzeni międzygalaktycznej. To bardzo interesująca, ale zarazem nieco przerażająca wizja, która tylko pokazuje, jak gigantyczny i mimo wszystko pusty jest wszechświat.