Firewall Ultra – recenzja. Dowód na to, że na PlayStation powstają także złe gry

Firewall Ultra to jedno z moich największych rozczarowań ostatnich miesięcy. Produkcja PlayStation Studios to przykład, jak nie powinno tworzyć się gier na własną platformę.
firewall ultra
firewall ultra

Firewall Ultra nie zachwyca

Bardzo ciężko jest mi pojąć, co takiego się tutaj wydarzyło? FPS przeznaczony na wirtualną rzeczywistość od studia, które ma doświadczenie w tej kwestii powinien być pewnym hitem. Co więcej, za produkcję Firewall Ultra odpowiada First Contact Entertainment, czyli ekipa należąca już do PlayStation Studios. To dziś wewnętrzne studio Japończyków, a jak wiadomo w kwestii ekskluzywnych gier, Sony zawsze stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Najwyraźniej dotyczy to tylko płaskich gier, ponieważ o nowych produkcjach od Sony na PS VR2 się nie słyszy, a o tych co pojawiły się na rynku w ostatnim czasie, nie można powiedzieć zbyt wielu pozytywnych rzeczy.

Tym razem znów dostajemy coś, co jest antyreklamą wirtualnej rzeczywistości. Chciałbym żebyście mieli świadomość tego, że gier PS VR2 wyszło już ponad sto i jeśli tylko przejrzymy PlayStation Store to na pewno odnajdziemy coś dla siebie. Tego typu produkcje wciąż mają problem z przebiciem się do miejsc, gdzie mogliby o nich dowiedzieć się gracze, a tymczasem premier jest cała masa. Jeśli myśleliście, że od premiery headsetu nie pojawiały się żadne duże gry to polecam Wam sprawdzenie Crossfire: Sierra Squad, The Walking Dead Saints & Sinners 2, Pavlov, Synapse, Red Matter 2 (koniecznie!) czy VR Skater. W przyszłości miejcie za to oko na: Wanderer: The Fragments of Fate, Vertigo 2, Vampire: The Masquerade czy Toss. Dobrych i potencjalnie wspaniałych produkcji jest sporo – dlaczego zatem autorska produkcja Sony jest tak słaba?

Pudło Firewall Ultra

Firewall Ultra to po części remake gry z pierwszego PlayStation VR. Oryginalnie gra nazywała się Firewall Zero Hour i skradła serce graczy umożliwiając im rozgrywkę w coś a’la Counter-Strike połączony z Rainbow Six Siege, za pomocą kontrolera PlayStation Aim oraz DualShock 4. Tytuł został dostosowany do nowej generacji sprzętu, dorzucono nowe lokacje, a całość spięto systemem rankingowym. Jedyną poważną konkurencją produkcji jest Pavlov od niezależnego studia i jest to gra oferująca zabawę w stylu Counter-Strike/Call of Duty. Można było się zatem spodziewać, że Sony pokaże kto tu rządzi i wyda jeszcze lepszy tytuł. Tymczasem… w tej grze niemalże wszystko jest źle zaprojektowane!

Podczas „zabawy” w Firewall Ultra dosłownie co kilka minut oddalałem od twarzy PS VR2, aby zanotować na telefonie, co znów mi przeszkadza i wygląda przez to, jak amatorskie dzieło ludzi, którzy nie rozumieją VR. Zapnijcie pasy, bo rozpoczynamy zjazd z górki. Co przeszkadza w zabawie w Firewall Ultra?

Grę z miejsca dyskwalifikuje fatalne sterowanie. Tytuł wygląda jakby był projektowany pod płaską rozgrywkę, a nie w wirtualnej rzeczywistości. VR potrafi sprawić, że zatracamy się w innym świecie, mogąc wszystkiego dotknąć, czy wykonać dane czynności, jak w rzeczywistości. Co zrobiono w tej ekskluzywnej produkcji? Przeładowanie broni jest na przycisk, wejście w interakcję z jakimkolwiek przedmiotem wymaga przytrzymania przy nim lewej ręki (tylko lewej, bo do prawej mamy przyklejoną broń) i przytrzymanie L1. Rzut granatem? Bierzemy granat w rękę i za pomocą wzroku wybieramy miejsce, w które go rzucimy, a następnie puszczamy przycisk. Niewiarygodne, jak można było to tak zepsuć! Przecież w VR to jest sama przyjemność z ręcznego przeładowania broni czy rzucania przedmiotami. Ręce mi już opadły zupełnie, gdy odkryłem, że celowanie wymaga od nas wciśnięcia L2, jakbyśmy grali na padzie… Przecież w VR powinienem móc przyłożyć broń do oka samemu! Cóż, tutaj powinno też zadziałać wykrywanie wzroku, uruchamiające tryb celowania po zamknięciu jednego oka – niestety w moim przypadku funkcja ta zupełnie nie działała.

Teraz kilka słów o rzeczach, które działy się przed aktualizacją, która to jednak mało pomogła. Matchmaking w produkcji do niedawna trwał dwie minuty. Dwie ciągnące się minuty stojąc w pomieszczeniu z innymi poirytowanymi ludźmi, którzy nie mogą zaznaczyć żadnej opcji informującej grę, że są gotowi do zabawy. A nie daj boże, ktoś by wyszedł – zegar się resetował. Teraz zegar odlicza tylko 30 sekund, ale problemów jest więcej. Bo podczas samej gry moja broń lubiła po prostu zmieniać się na zupełnie inną niż wybrałem, ekran ze statystykami podczas rozgrywki wyświetlał się nad moją głową, a każda zakończona runda to uczucie bezsensowności zabawy. Problem jest bowiem również w tym, że w Firewall Ultra, aby kupić jakąkolwiek broń musimy zbierać walutę i zdobywać poziomy. Gracze do dziś są wściekli, bo wiele godzin zabawy nie pozwala na zakup nowego uzbrojenia! Wiecie jak szybko kupić coś nowego, jeśli mamy odpowiedni poziom? Za pomocą mikrotransakcji! Nie wiem, jak Wy, ale ja mam już serdecznie dość takich opłat w płatnych grach,a tytuł kosztuje przecież 169 złotych!

Ostatnia aktualizacja sprawiła, że gracze otrzymali odpowiednią ilość waluty wewnątrz gry, aby kupić sobie jedną broń, ale to wszystko. Twórcy obiecują system wyzwań, który pozwoli na szybsze zdobywanie zasobów, ale dopytywani przez niezadowolonych graczy na Discordzie, kiedy można się ich spodziewać, odpowiadają – nie wiadomo.

Patrzę w swoje notatki i mógłbym tak jeszcze długo, a tekst i tak robi się długi. Przejdźmy zatem do tego, co mogło sprawić, że Firewall Ultra jest tak złe?

Wytyczne zabijają Firewall Ultra?

Za porażką Firewall Ultra stoją moim zdaniem dwie sprawy. Pierwsza to moja mała teoria spiskowa. Ptaszki ćwierkają, że wytyczne Sony dotyczące produkcji gier są czasem absurdalne i wiążą twórcom ręce. Zasady stworzone przez kogoś, kto nie zna się na VR ewidentnie sprawiły, że w grze mamy takie kwiatki, jak przeładowanie broni czy wykonanie wszystkich czynności na przycisk.

Druga sprawa to nieodparte wrażenie, iż Sony kazało swojej ekipie wykorzystać, jak najwięcej funkcji PS VR2 i ci zamiast używać ich tam, gdzie naprawdę pasują, wymyślali na siłę takie rzeczy jak celowanie grantem za pomocą wzroku. Już nawet nie zaczynam pisać o fatalnie wykonanym menu głównym, które też obsługujemy wzrokiem. Coś co w Horizon Call of the Mountain działało świetnie, tutaj po prostu nie działa. Ogromny spadek formy Sony w ekskluzywnych grach na PS VR2, w których mali twórcy są po prostu o wiele lepsi od gigantów.