Opłata reprograficzna – prawo nie nadąża za techniką
Na początek wypada krótko przypomnieć, co to w ogóle jest opłata reprograficzna. Reguluje ją Art. 20 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. 1994 Nr 24 poz. 83).
Art. 20. 1. Producenci i importerzy:
1) magnetofonów, magnetowidów i innych podobnych urządzeń,
2) kserokopiarek, skanerów i innych podobnych urządzeń reprograficznych
umożliwiających pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza
opublikowanego utworu,
3) czystych nośników służących do utrwalania, w zakresie własnego użytku
osobistego, utworów lub przedmiotów praw pokrewnych, przy użyciu
urządzeń wymienionych w pkt 1 i 2
– są obowiązani do uiszczania, określonym zgodnie z ust. 5, organizacjom
zbiorowego zarządzania, działającym na rzecz twórców, artystów wykonawców,
producentów fonogramów i wideogramów oraz wydawców, opłat w wysokości
nieprzekraczającej 3% kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń
i nośników
Jak wynika z powyższych przepisów, jest to zatem opłata uiszczana na rzecz podmiotów praw autorskich w ramach „godziwej rekompensaty” za straty, które ponoszą z powodu legalnego kopiowania utworów na dozwolony użytek prywatny.
Przepisy ustawy są oczywiście dość ogólne, a katalog urządzeń raczej szkicowy, dlatego ustawa zawiera delegację dla właściwego ministra do szczegółowego uregulowania zarówno katalogu urządzeń objętych opłatą jak i jej wysokości. Rozporządzenie takie istotnie zostało wydane – w 2003 roku. Lista urządzeń objętych opłatą jest zatem mocno przestarzała i z jednej strony są tam nośniki takie jak kaseta magnetofonowa, niemal już nieobecna na rynku, a brak współczesnych urządzeń, takich jak smartfony czy tablety.
W sprawie jaką wytoczyło Stowarzyszenie Artystów Wykonawców przeciwko firmie Sony OZZ był to jeden z kluczowych argumentów, wskazywano przy tym także na niezgodność ww. rozporządzenia z dyrektywą unijną regulującą kwestię opłat reprograficznych. Wyrok w sprawie zapadł 31 maja 2023 r i uwzględnił powództwo, zasądzając na rzecz Stowarzyszenia 576517,03 zł zaległej opłaty reprograficznej (Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie – XXV Wydział Cywilny z dnia 31 maja 2023 r, XXV C 1487/12). W uzasadnieniu Sąd podniósł między innymi:
W czasie przygotowywania ustawy sferę urządzeń kopiujących utwory w ramach własnego użytku osobistego oferowane w handlu dominowały urządzenia jednofunkcyjne, tj. magnetofony, magnetowidy, kopiarki, taśmy oraz kasety, a dopiero zaczynały pojawiać się urządzenia wielofunkcyjne, współpracujące z komputerami osobistymi stanowiącymi jednostki centralne. W chwili obecnej rynek urządzeń kopiujących wykorzystywanych w ramach własnego użytku osobistego zdominowany został przez urządzenia wielofunkcyjne, w szczególności komputery osobiste, laptopy, IPady, IPody, telefony komórkowe i smartfony. W konsekwencji powyższego sfera zastosowania art. 23 Prawa autorskiego, czyli własnego użytku osobistego, stanowiąca odniesienie dla opłat mających za zadanie kompensowanie skutków kopiowania w ramach własnego użytku osobistego niepomiernie wzrosła, z ogromną stratą dla destynatariuszy opłat. Rolą rozporządzenia jest zatem nie tylko odniesienie wysokości stawek opłat od tych urządzeń i nośników, które zostały objęte załącznikami do tego rozporządzenia. Jednocześnie bowiem, wobec świadomości ustawodawcy, że istota opłat ustanowionych w art. 20 ust. 1 Prawa autorskiego polega na odnoszeniu ich do wszystkich urządzeń zdolnych do pozyskiwania kopii w ramach własnego użytku osobistego i że będzie ona realizowana przez coraz nowsze i bardziej funkcjonalne stale zmieniające się kategorie nowych generacji urządzeń o coraz bogatszych możliwościach funkcjonalnych, ustawodawca wprowadził do rozporządzenia § 2 ust. 2 formułujący zasadę dotyczącą opłat, precyzującą wysokości proporcjonalnych opłat z odniesieniu do urządzeń wielofunkcyjnych, zdolnych do wspomnianego pozyskiwania kopii egzemplarzy utworów w ramach własnego użytku osobistego.
Zgodnie z powyższym, rozporządzenie niesłusznie zawęża katalog urządzeń tylko do wymienionych w nim urządzeń, a zgodnie z prawem opłatę należy odprowadzić od „wszystkich urządzeń zdolnych do pozyskiwania kopii w ramach własnego użytku osobistego”, zatem także od urządzeń nie uwzględnionych w rozporządzeniu z powodu nieuchronnego postępu technicznego – argumenty Sony opierające się na zamkniętości katalogu Sąd zdecydowanie odrzucił:
Nie ma racji pozwany również, jeżeli chodzi o jego ocenę, że opłatami nie są objęte komputery, gdyż żaden z załączników nie wymienia takiej kategorii. Należy zgodzić się ze stroną powodową, iż wszystkie współczesne np. smartfony lub telefony komórkowe, iPady itp. stanowią rodzaje komputerów osobistych, tyle że o ograniczonym (wyspecjalizowanym) zakresie funkcji.
Zgodnie z informacjami DGP, Sony zapowiedziało złożenie apelacji od wyroku, z orzeczeniem nie zgadza się w oczywisty sposób także większość branży – zarówno producentów jak i importerów, ostrzegając przy tym, że taka regulacja oznaczać będzie wzrost cen urządzeń.
Co to oznacza dla nas, klientów?
Póki co niewiele, po pierwsze bowiem wyrok nie jest prawomocny, a po drugie nie kształtuje on przepisów materialnych, dotycząc jednej, konkretnej sprawy. Jeśli jednak Sąd Apelacyjny podzieli stanowisko wyrażone w wyroku Sądu Okręgowego może to doprowadzić do ukształtowania się wspólnej linii orzeczniczej w innych, podobnych sprawach, jakie niewątpliwie będą miały miejsce, a w konsekwencji zapewne także do odświeżenia obowiązujących przepisów i ujednolicenia kulejącej definicji urządzenia reprograficznego. Próby rozszerzenia katalogu sprzętu objętego opłatą zresztą były podejmowane także w ostatnich latach, za rządów PiS, lecz w 2020 roku sprawa poległa w kampanii wyborczej prezydenta walczącego o reelekcję. Póki co Polska pozostaje jednym z niewielu krajów UE, które nie obejmują formalnie opłatą urządzeń takich jak smartfony, tablety czy smart TV.
Z praktycznego punktu widzenia słuszność opłaty reprograficznej nie jest jednoznaczna i może oczywiście budzić wątpliwości, stanowi bowiem ona formę dość dziwnego podatku, którego nie pobiera jednak państwo, tylko organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Tymczasem zwłaszcza w przypadku najnowszych urządzeń sytuacje w których są one wykorzystywane do zwielokrotniania czegokolwiek stanowią raczej margines, niż regułę. Ilu użytkowników kopiuje na swój smartfon płytę CD lub film Blu-ray, zamiast skorzystać z serwisu z muzyką i filmami na żądanie? Sytuacja przypomina karanie mężczyzny za gwałt tylko dlatego, że narzędzie przestępstwa ma zawsze przy sobie. Warto jednak pamiętać, że w krajach niestosujących podobnych rekompensat (np. USA) zakres dozwolonego użytku jest dużo węższy niż ma to miejsce w Europie, summa summarum wydaje się zatem, że wychodzimy na tym na plus.