Wielkie zmiany w Spotify. Nie poznasz, czy to człowiek, czy roboty

Spotify idzie z duchem czasu. Szwedzka platforma nie tylko nie obawia się sztucznej inteligencji, ale nawet ma zamiar wykorzystać ją w celu pozyskania nowych użytkowników oraz rozpowszechnienia podcastów. W tym celu nawiązała współpracę z OpenAI. Co to oznacza dla słuchaczy?
Wielkie zmiany w Spotify. Nie poznasz, czy to człowiek, czy roboty

Daniel Ek, szef Spotify, udzielił wywiadu BBC News. W rozmowie jednym z często poruszanych tematów była sztuczna inteligencja w muzyce oraz ogólnie – mediach cyfrowych. Ek wymienił trzy obszary, w których będzie użyta na jego platformie streamingowej. Ponieważ jej wdrażanie będzie miało na uwadze błędy popełnione przez inne serwisy – jak choćby Amazon – wszystko powinno działać sprawnie i otwierać nowe obszary dla miłośników muzyki oraz… podcastów.

Sztuczna inteligencja na szczytach list przebojów? To możliwe

Daniel Ek zdradził, że Spotify jest chętne na przyjmowanie do swoich zasobów muzyki stworzonej przez sztuczną inteligencję. Pojawią się jednak pewne obostrzenia. Dopuszczalne będzie używanie SI do tego, aby ulepszać brzmienie utworów, jednak zakazane jest korzystanie z niej do naśladowania lub dosłownego kopiowania istniejących nagrań. Wcześniej w tym roku z platformy usunięto utwór “”Heart On My Sleeve” Drake and The Weeknd, który został w całości wykonany przez sztuczną inteligencję, a głosy wokalistów zostały po prostu sklonowane.

Takie podróbki będą usuwane bez litości. Jednak dopuszczalne jest publikowanie utworów “inspirowanych” istniejącymi nagraniami lub artystami, ale nie mogą one bezpośrednio ich kopiować. W przypadku tekstów pisanych widzę to analogicznie do sytuacji, w której mamy plagiat (czyli rzecz zakazaną) oraz gdy mamy fanfiction (dopuszczalne).

SI w Spotify

Czytaj też: Spotify testuje kolejną nowość. Przyda się podczas wakacyjnych wycieczek

Jeśli sztucznej inteligencji uda się stworzyć chwytliwe utwory, które podbiją serca słuchaczy, muzycy mogą mieć spory problem. Do tworzenia muzyki przy użyciu sztucznej inteligencji nie jest potrzebne żadne wykształcenie muzyczne ani nawet znajomość gry na jakimkolwiek instrumencie. Nie chcę być złym prorokiem, ale podejrzewam, że jeśli tak się stanie, wybuchnie fala protestów osób, które żyją z muzyki.

Mówisz po polsku, na Spotify słuchają Cię po hiszpańsku

Ale oprócz akceptowania SI Spotify ma zamiar także ją wykorzystać. W tym celu nawiązało współpracę z OpenAI, czyli firmą odpowiedzialną za ChatGPT, który stał się iskrą do wybuchu prawdziwej rewolucji związanej z wykorzystaniem sztucznej inteligencji na masową skalę. A OpenAI wprowadziło właśnie możliwość zmiany tekstu na ludzką mowę. Co jednak zainteresowało Spotify, to także opcja klonowania głosu oraz dokonywania jego tłumaczenia na inny język.

Przeprowadzono kilka testów z chętnymi anglojęzycznymi podcasterami. SI nie tylko perfekcyjnie przetłumaczyła ich wypowiedzi na język hiszpański, ale także sklonowała głosy i dzięki temu mogła zaproponować te same podcasty w języku hiszpańskim. Wykorzystano do tego narzędzie Whisper – może ono dokonać transkrypcji głosu mówiącego w języku angielskim i automatyczne dokonać jego przekładu na inny. Mówiąc obrazowo – taki Tłumacz Google, tylko że obsługuje głos. A działa to tak:

źródło: OpenAI

Czytaj też: Bing to ChatGPT, ChatGPT to Bing. Integracji Microsoftu z OpenAI nie ma końca

Ziad Sultan, wiceprezes Spotify, wskazuje, że ta możliwość pozwoli każdemu nadającemu na zdobycie nowych słuchaczy oraz znaczne zwiększenie zasięgu. Oczywiście platforma nie będzie tłumaczyć wszystkiego jak leci – każdy autor podcastu ma wyrazić zgodę na podobne zabiegi. W chwili obecnej trwają zaawansowane testy z wybraną grupą twórców, wypada zatem zaczekać na efekty.

Zarówno w przypadku muzyki tworzonej przez SI, jak i podcastów, konieczne będą regulacje prawne dotyczące nie tylko samego Spotify, ale również praw autorskich i majątkowych. A to wciąż otwarty temat. Muszą zostać także wprowadzone niezbędne regulacje co do samych treści – aby nie powtórzyła się sytuacja z Amazonu, który został zalany mnóstwem “pustych” treści wygenerowanych przez SI oraz książek stworzonych przy jej pomocy, ale podpisanych przez prawdziwych autorów – którzy o niczym nie mieli pojęcia. Jedną z autorek była Jane Friedman, której przypisano aż pięć pozycji.

Oczywiście Amazon przeprowadził “czyszczenie magazynów”, zmienił także zasady akceptowania książek oraz ich weryfikacji. Podoba sytuacja dotyczyła również podcastów w serwisie Amazon Music, gdzie pojawiło się sporo audycji zawierających jedynie “biały szum”. Nowy gracz na rynku – czyli SI – wymusza na wszystkich zmianę reguł.