Telewizor Sharp sam przeszuka serwisy streamingowe w poszukiwaniu filmu. A to tylko jedna z wielu nowości

Stoisko Sharpa na targach IFA 2023 pełne było telewizorów o bardzo szerokim zakresie przekątnych oraz możliwości. Nie zabrakło małych propozycji o rozdzielczości 2K, jak i największych, 75-calowych paneli Aquos XLED. Wśród nich znaleźliśmy kilka serii, które trafią do Polski.
Telewizor Sharp sam przeszuka serwisy streamingowe w poszukiwaniu filmu. A to tylko jedna z wielu nowości

Kwantowa kropka dla każdego – serie GP i FP

Michał Mielnik

Sharp polubił się z technologią kwantowej kropki i są ku temu dobre powody. Z reguły jej zastosowanie w panelach VA czy IPS poprawia reprodukcję kolorów i zwiększa współczynnik pokrycia palety DCI-P3. Nie dziwi więc, że takie rozwiązanie zostanie umieszczone w seriach GP i FP, które będą celowały w dobry stosunek ceny do jakości.

Te ambicje nie oznaczają kompromisów w jakości wykonania i wyglądzie – Sharp stawia w obydwu przypadkach na wąskie ramki oraz na charakterystyczne, srebrne wykończenie podstawy. Nowoczesny design nie oznacza jednocześnie, że producent zapomina o tych, którzy konsumują treści w bardziej staroświecki sposób. Na telewizorach Sharpa bez problemów uruchomimy treści z USB w 4K i odsłuchamy przez złącze 3,5 milimetra, nie zabraknie też wszystkich standardów łączności satelitarnej w Europie.

Różnice między serią GP i FP nie są ogromne, ale z pewnością przełożą się na cenę. Przede wszystkim w serii GP znajdziemy dwa 10-watowe głośniki obsługujące dźwięk przestrzenny Dolby Atmos, a w serii FP – dwa 12-watowe głośniki strojone przez Harman Kardon, obsługujące nie tylko Dolby Atmos, ale i DTS:X oraz wirtualizację przestrzennego dźwięku DTS: Virtual X. Różnice wynikają też z zastosowanego systemu – w serii GP to Google TV, zaś w FP – Android TV. W obydwu nie musicie się martwić o dostęp do aplikacji.

Telewizory z serii GP i FP zaoferują obraz 4K z kontrastem 1 000 000:1 oraz obsługą HDR 10, HLG i Dolby Vision. Nie zabraknie też optymalizacji, by zachować ostrość obrazu w płynnych sytuacjach. Telewizory analizują treści i dopasowują do nich obraz. W serii FP pojawi się też obsługa trybu dla graczy, który ma zmniejszać opóźnienia między naszą reakcją a treścią wyświetlaną na ekranie.

Seria FP pojawi się na rynku z ekranami o przekątnej 50, 55 i 65 cali, z kolei telewizory z serii GP trafią na rynek w wersji 43, 50, 55, 65 oraz 70 cali. Sharp chce zaatakować konkurencję między innymi niską ceną 70-calowego telewizora z serii GP, choć na razie nie znamy detali.

Tanie 144 Hz oraz przyszłość w Mini LEDach

Sharp ma też coś dla tych, którzy poszukują jeszcze lepszych doświadczeń z obrazem i dźwiękiem. Dla takich osób producent ma telewizory z serii FQ, w których podkręcono wrażenia dźwiękowe i wizualne. Panel z odświeżaniem do 144 Hz wykorzysta w pełni potencjał urządzeń połączonych przez HDMI 2.1. Nie mogło zabraknąć VRR, niskich opóźnień w przesyle sygnału oraz trybu rozgrywki.

Telewizor ma zauważalnie wyraźniejszą dolną ramę, a wynika to z zastosowania ulepszonego system głośników stworzonego przez Harman-Kardon. Dwa głośniki wysokotonowe celują bezpośrednio w odbiorcę, a niskotonowe skierowano ku dołowi. W połączeniu z DTS:Virtual X oraz Dolby Atmos całość ma zapewnić bardziej donośny, przestrzenny dźwięk.

Seria FQ to także więcej możliwości wyboru. Producent sięgnął po 75-calowy ekran, a żeby obraz wyglądał na nim dobrze, zaimplementował mocniejszy procesor. Nie zabraknie zarówno interpolowania klatek, obsługi FreeSync oraz poprawiania jakości obrazu w ramach Aquos AI UltraClear Video, która wykorzystuje sztuczną inteligencję do samej obróbki obrazu jak i upskalinigu 2K na 4K. Całość pracuje pod kontrolą systemu Google TV z unowocześnionym interfejsem. Telewizory z serii FQ kupimy w wersjach z ekranami o przekątnej 50, 55, 65 i 75 cali.

To jeszcze nie koniec, bowiem Sharp podnosi poprzeczkę telewizorem XLED 2000. Nazwa zdradza najważniejszą cechę telewizora, czyli liczbę stref podświetlenia, których umieszczono aż dwa tysiące. Przy oglądaniu treści z dużymi różnicami kontrastu między obiektami takie rozwiązanie zapewnia lepsze przejścia tonalne. 2000 to także przybliżony parametr maksymalnej jasności w trybie HDR wyrażony w nitach.

Telewizor Sharpa będzie mierzył się z mocną konkurencją, ale dla wielu argumentem do niego przekonującym może być platforma Google TV. Obecnie kilku producentów zmierza ku swoim rozwiązaniom i większa konkurencja w kategorii telewizorów Mini LED jest pożądana. Mocy do walki nie zabraknie także ze strony systemu audio w układzie 2.1.2 i o łącznej mocy 85W. Na horyzoncie czai się także miniLED dla mas, którego specyfikacja będzie interesująca dla większości klientów (300 stref wygaszania, jasność około 700 nitów, QLED Quantum Dot, Dolby Vision/Atmos). Dzięki zastosowaniu 60 Hz, a nie 120 Hz matrycy, jego cena za model 65” będzie oscylowała w okolicach 4000-4500 złotych.

TiVo zmieni rynek systemów smart TV?

Ciekawostką jest zaprezentowany system operacyjny TiVo, który ma być jeszcze wygodniejszy niż to, co dotychczas serwowały nam telewizory Smart TV. Nie chodzi jednak o drastyczną zmianę interfejsu – ten prezentuje się dość standardowo i opiera na okienkach z tytułami filmów i seriali. Te podzielono nie tylko według serwisów, ale i ze względu na preferencje, których TiVo ciągle ma się uczyć. Ponadto ma rozumieć kontekst i na przykład wyszukiwać głosowo film Terminator po tym, jak powiemy do mikrofonu: Hasta la vista, baby.

Wygląd TiVo przypomina inne systemy, ale funkcjonalność może być przełomem

Na stoisku zadziałało to przy trzeciej próbie, więc z pewnością da się to jeszcze ulepszyć. Nie trzeba za to poprawiać szybkości działania – wszystko wyglądało tu na responsywne i nie widziałem długich czasów oczekiwania. System pojawi się w przyszłym roku w telewizorach z obsługą języka polskiego. Jeśli big data zadziała tu skutecznie, możemy doczekać się miłej odmiany w korzystaniu z telewizorów. Warto się temu przyglądać.

A wiecie, że Sharp robi rowery?

Sam byłem tym nieco zaskoczony, ale producent oferuje szeroką linię hulajnóg oraz rowerów. Wśród tych drugich szczególnie interesujące zdają się rozwiązania z serii Milano. Trzeba im oddać, że na pierwszy rzut oka nie przypominają rowerów elektrycznych.

Zaprezentowano dwie wersje – srebrną, nawiązującą akcentami kolorystycznymi do starszych rowerów oraz czarną. Ta pierwsza (BK-RS08ES) będzie kosztowała 2599, o 100 euro więcej od matowo czarnej (BK-RS08EB).

Rowery te wyróżnia też modułowość. Wystarczy jeden klucz, by rozebrać ramę oraz wymienić baterię. Tę naładujemy bezpośrednio przy rowerze. Potencjał akumulatora wykorzysta silnik o mocy do 250W. Ze wspomaganiem przejedziemy do 80 kilometrów, a rower może pracować także i bez niego. Maksymalna prędkość przy asyście wyniesie do 25 km/h. Rower połączymy z aplikacją mobilną Sharp Life, która pozwoli sprawdzić stan baterii oraz innych elementów pojazdu, a także włączyć cyfrową blokadę startu. Rowery trafią do sprzedaży pod koniec tego roku.

Oczyszczacze powietrza Sharp

Sharp ma doświadczenie w tworzeniu oczyszczaczy powietrza, a w tym roku firma postanowiła odświeżyć swoje portfolio o ważną funkcjonalność, której brakowało w poprzednich produktach. Chodzi oczywiście o zgodność z autorską aplikacją mobilną, dzięki której możemy kierować pracą sprzętów z dowolnego miejsca. Na ten moment aplikacja nie łączy się z innymi protokołami smart home jak Zigbee czy Matter, ale producent ma jeszcze jeden argument, by przekonać do siebie użytkowników.

Małe, duże, w różnych kształtach – Sharp ma pokaźne portfolio oczyszczaczy

Najnowsze oczyszczacze Sharp korzystają z technologii wyrzucania jonów Plasmacluster. Jony mają za zadanie eliminować smog, redukować wirusy, zabijać bakterie, neutralizować alergeny oraz pomagać w oczyszczaniu powietrza. Do tego miniaturyzują elektrostatyczność, co zmniejsza szanse, że przy dotknięciu swetra lub koca otrzymacie dawkę elektryczności. Najwydajniejsze oczyszczacze Plasmacluster wyrzucają nawet 50000 takich cząsteczek na metr sześcienny powietrza. Z doświadczenia wiem, że rozwiązanie to dość skutecznie zmniejsza ilość kurzu.

Sharp zaprezentował też na stoisku jeden z koncepcyjnych wariantów swojego oczyszczacza powietrza. Model wyróżnia się bardziej stonowanym wyglądem, który zdecydowanie odżegnuje się od statków kosmicznych i aparatury medycznej. Założeniem jest stworzenie oczyszczacza, który mocniej wpisuje się w estetykę upodabniającą go do mebli oraz innych, domowych sprzętów. Sami możecie ocenić końcowy rezultat prototypu, który powinien pojawić się na rynkach w przyszłym roku.

Sprytne odkurzacze dla mniej i bardziej wymagających

Arkadiusz Dziermański
Sharp dysponował podczas targów działającymi protypami i stąd wynikają np. pożółkłe elementy. Warianty sklepowe będą wyglądać znacznie lepiej

Sharp zaprezentował na swoim stoisku trzy modele odkurzaczy serii Power Duo. Każdy z nich jest wyposażony w specjalny uchwyt ścienny, który pozwala na jednoczesne ładowanie akumulatora zamontowanego w odkurzaczu oraz ogniwa zapasowego. Pełni też rolę wygodnego wieszaka dla wszystkich akcesoriów znajdujących się w zestawie. Może wygląda to trochę jak wymyślny transformers, ale jest szalenie praktyczne.

Cechą wspólną jest też możliwość postawienia odkurzacza pionowo, bez konieczności opierania go np. o ścianę oraz diody LED znajdujące się na przodzie głównej szczotki. Zawsze powtarzam, że to genialna funkcja i jak raz się z niej skorzysta, nie spojrzycie już na inny odkurzacz.

Ostatnią cechą wspólną jest obecność filtra HEPA 13, który znajduje się w prostym w opróżnianiu pojemniku na brud. Pojemnik otwiera się za pomocą jednego guzika, a sam filtr można bardzo łatwo zdemontować i w razie potrzeby wyczyścić.

Tańsze modele, czyli Comfort Power Duo SV12 (biały) oraz Max Power Duo SV13 (szary) oferują dwa poziomy mocy, a najmocniejszy Ultra Power Duo SV28 (czarny) dodatkowy, trzeci poziom. Ten model ma również bardziej rozbudowaną szczotkę z wałkiem miękkim i spiralnym oraz elastyczną i rozsuwaną rurkę do końcówki zbierającej kurz. Dzięki czemu jest on o wiele bardziej uniwersalny.

Czas pracy nowych odkurzaczy sięga do 50 minut, a na polskim rynku znajdziemy je w 2024 roku w dobrze wyglądających cenach od 899, przez 1099, do 1599 zł.

Głośniki SumoBox i przestrzennie grające soundbary

Michał pisał Wam już o obrazie, czyli telewizorach, więc czas na dźwięk. Sharp pokazał na targach IFA głośniki SumoBox. O modelu CP-LS100 nie będziemy się rozpisywać, od razu odeślę Was do testu, który niedawno przeprowadził Sebastian.

Obok niego firma pokazała wyższy model CP-LS200 o maksymalnej mocy 200 W, z którą dźwięk jest generowany przez dwa 10-calowe głośniki niskotonowe oraz dwa 3-calowe wysokotonowe. Maksymalne natężenie dźwięku ma sięgać 108 dB i potwierdzam, potrafi solidnie hałasować. Obok głośności nie brakuje też jakości, a to w dużej mierze zasługa odpowiedniej kalibracji przeprowadzonej przez francuską markę Devialet. Głośnik jest wyposażony w szereg złącz do podłączenia różnych urządzeń, możemy też skorzystać z połączenia bezprzewodowego. Na pojedynczym ładowaniu SumoBox CP-LS200 może pracować ok 8 godzin przy głośności ustawionej na 50%. Możemy też dokupić do niego wymienny akumulator, którego zmiana trwa dosłownie kilka sekund, a całość może też działać jako powerbank, albo korzystać z tradycyjnego zasilania sieciowego.

Sharp CP-LS200, czyli SumoBox Pro jest już dostępny w sprzedaży w cenie 2999 zł.

Podczas zamkniętego pokazu mogliśmy też zobaczyć, a raczej usłyszeć, prototypowe soundbary, a w zasadzie zestawy głośników z serii Sharp Q. W najbogatszym wariancie to połączenie bezprzewodowego soundbaru, przy którym również palce maczała firma Devialet z subwooferem oraz satelitami tylnymi. Przestrzenność dźwięku robiła ogromne wrażenie, choć na upartego można powiedzieć, że przy takim zestawie w zasadzie musiała.

Również same soundbary, bez satelitów, oferujące wielokanałowy dźwięk robią robotę i potrafią wytworzyć iluzję otaczającego nas dźwięku. Pozostaje więc czekać, aż nowe soundbary Sharp trafią do sklepów, bo naprawdę jest na co czekać.