Jednocześnie eksperci uspokajają, że wielkiego zagrożenia nie ma, a obiekt ten brzmi groźnie wyłącznie z nazwy. Skąd w ogóle się ona wzięła? Wszystko za sprawą wyglądu przywodzącego na myśl piekielne rogi. Być może lepiej jest więc używać naukowej nazwy w postaci 12P/Pons-Brooks. Z drugiej strony, wkrótce będziemy mieli Halloween…
Czytaj też: Wyjątkowe nagranie pokazuje starcie komety ze Słońcem. Wygląda niczym surfer sunący po oceanicznej fali
Poprzedni przelot tej komety w naszym sąsiedztwie miał miejsce ponad 70 lat temu. Z ostatnich obserwacji wynika, iż mowa o obiekcie mającym około 33 kilometrów średnicy. Jak w ogóle określić jego rozmiary? W tym przypadku było to możliwe w oparciu o zmierzoną jasność.
Diabelska kometa, znana również jako 12P/Pons-Brooks, wciąż zyskuje na jasności, której szczyt powinien przypaść na kwiecień przyszłego roku
Gdy diabelska kometa zbliża się do naszej gwiazdy, zaczyna w coraz większym stopniu podlegać wytwarzanym przez nią temperaturom. Wtedy też zmienia się jej jasność i może dochodzić do rozpadu. Jednocześnie nie da się ukryć, że mówimy o bardzo dużym obiekcie, ponieważ większość komet odwiedzających okolice Ziemi ma mniej niż 30 kilometrów średnicy.
Jeśli nastawiacie się na obserwacje 12P/Pons-Brooks, to będzie ona najbardziej widoczna wiosną. Paradoksalnie, nie będzie to konsekwencją zbliżenia się do naszej planety. Jej widoczność zwiększy się natomiast za sprawą rosnącej jasności. W takich okolicznościach diabelska kometa stanie się widoczna gołym okiem, nie wspominając o jakimkolwiek sprzęcie służącym do obserwacji nieba.
Gdy komety zbliżają się w stronę Słońca, emitują po drodze tony gazu i pyłu. Jako że dzieje się to w krótkim czasie, to taki obiekt bardzo gwałtownie zyskuje na jasności. W tym przypadku te wahania są na tyle błyskawiczne, że przyciągają szczególną uwagę astronomów. Obecnie diabelska kometa znajduje się dalej od Słońca niż Mars, a mimo to podlega regularnym wybuchom. To z kolei prowadzi do pytania: co generuje eksplozje zachodzące w jej obrębie?
Czytaj też: Ze Słońcem dzieje się coś dziwnego. Potwierdziły to zapiski sprzed setek lat
Tego jeszcze nie wiemy, lecz eksperci spodziewają się, że w kwietniu przyszłego roku 12P/Pons-Brooks osiągnie maksymalną jasność jeśli chodzi o obecny przelot. Później zniknie natomiast w odleglejszych częściach Układu Słonecznego, zapewne wracając w nasze okolice za wiele lat. Komety zazwyczaj zostawiają za sobą charakterystyczne warkocze, składające się z pyłu i gazu zrzucanych w czasie przemieszczania się. Prawdopodobnie najsłynniejszym tego typu obiektem jest kometa Halleya, która była pierwszą z tzw. krótkookresowych znanych nauce.