Szybki Internet w Europie? Na papierze, bo zderzenie z rzeczywistością boli jak cios Tysona

Do końca obecnej dekady wszystkie gospodarstwa domowe w Europie mają mieć dostęp do szerokopasmowego łącza internetowego. Komisja Europejska stawia sprawę jasno: do 2025 roku w każdym domu na terenie UE ma być minimum 100 Mb/s, a pięć lat później co najmniej 1 Gb/s. To tyle teorii, bo jak pokazują dane platformy Ookla odpowiedzialnej za popularny Speedtest, Europa pozostaje w tyle, jeśli chodzi o realizację tej ambitnej strategii. Jak bardzo? Dysproporcję między oczekiwaniami, a rzeczywistością doskonale podsumował kiedyś Mike Tyson, a jego cytat pasuje tu doskonale. Różnica między “tak ma być”, a “tak jest” daje po oczach niczym wielka rozpadlina, której raczej nie da się zasypać do końca tej dekady.
Internet
Internet

Rzućmy najpierw okiem na obiecane do 2025 roku 100 Mb/s. Pod tym względem w unijnej wspólnocie według raportu Ookla, najlepiej wypada Hiszpania. Tam już ponad 87% gospodarstw domowych może się pochwalić możliwością podłączenia internetu oferującego transfer danych o prędkości powyżej 100 Mb/s. Na szarym końcu widać naszych zachodnich sąsiadów na poziomie wynoszącym nieco ponad 38%. Polska jest w tym rankingu gdzieś po środku (okolice 65%). To jednak tylko połowa tej historii, bo wystarczy spojrzeć na to, ile procent z danej grupy realnie doświadczyło kiedykolwiek transferów bliskich obiecanej wartości powyżej 100 Mb/s. Rozdźwięk między obiecanym, a dostarczonym bywa miejscami gigantyczny. Wystarczy spojrzeć na poniższy wykres (na brązowo zaznaczony procent tych, którym udało się osiągnąć zakładane parametry łącza).

Szybki internet w Europie nie jest taki szybki

Sami przyznacie, że to nieco niepokojące, a podobna tendencja dodatkowo przybiera na wadze, jeśli spojrzymy na procent tych, którym udało się wycisnąć chociażby namiastkę szerokopasmowego łącza ze swoich gigabitowych instalacji internetowych. Nie sądzę, że byłbym zadowolony z takiej inwestycji, gdyby nigdy nie udało mi się osiągnąć choć chwilowo zakładanych maksymalnych parametrów. Być może sporą część tych doświadczeń psują światłowody w technologii FTTP (Fiber to the Premise), których w samej Polsce według danych z 2022 roku było ponad 63%. Ostatnie metry takiego połączenia odbywają się bowiem za pośrednictwem istniejącej już infrastruktury budynkowej, czyli miedzianych koncentryków, których skuteczność bywa co najmniej dyskusyjna.

Pod względem liczby gospodarstw domowych, które mają dostęp do szerokopasmowego łącza światłowodowego o prędkości przekraczającej 1 Gb/s, najlepiej wypada Francja z wynikiem ponad 39%. Polska jest pod tym względem na szarym końcu (3,42%), a za nami już tylko Finlandia. Co jednak z tego, skoro ledwie 1,42% francuskich posiadaczy szybkiego łącza osiągnęło kiedykolwiek obiecany transfer danych na poziomie co najmniej 1 Gb/s? I nie jest to jakiś wyjątek, bo reszta danych od Ookla jest wręcz porażająca. Co ciekawe, może to być kwestia przestarzałego sprzętu sieciowego w domach użytkowników (np. routerów Wi-Fi lub samego okablowania) niedostosowanych do transmisji danych w wyższych prędkościach.

Czytaj też: Koniec aukcji 5G! Szybko poszło, więc teraz czas na szybki Internet?

Im dalej brnąłem w raport Ookla (swoją drogą mocno polecam jego lekturę, ale lepiej wziąć najpierw jakieś leki na uspokojenie), tym mniejszą miałem pewność, na ile zakładany przez unijnych włodarzy ambitny cel uda się faktycznie osiągnąć w zakładanym czasie. Oczywiście daleki jestem od traktowania platformy jako ostatecznej wyroczni, ale to z pewnością ważny sygnał dla urzędników Komisji Europejskiej, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Specyfika każdego kraju, lokalne ograniczenia infrastrukturalne i finansowe, a do tego oczekiwania samych konsumentów – sporo tego do pogodzenia ze sobą.