Początek całej historii miał miejsce w 2021 roku, kiedy to naukowcy zwrócili swoje teleskopy w stronę gwiazdy ASASSN-21qj oddalonej o około 1800 lat świetlnych od Ziemi. Ich uwagę szybko przykuła zmienna jasność tego obiektu. Jak zauważyli, światło emitowane przez podobną do Słońca gwiazdę było bardzo zmienne: czasami niemal całkowicie gasło, by później wracać do stanu pierwotnego.
Czytaj też: Gwiazdy rodzą się tam jak szalone. Teleskop Webba uwiecznił ten efektowny widok
W pewnym momencie astronom-hobbysta, Arttu Sainio, doszedł do wniosku, że około dwa i pół roku przed spadkiem jasności emisje światła podczerwonego powiązane z ASASSN-21qj zwiększyły się o około 4%. Tego typu sygnały są zazwyczaj kojarzone z rozgrzanymi obiektami, których temperatury osiągają kilkaset stopni Celsjusza. Pytań zaczęło więc przybywać.
Kosmiczne śledztwo w tej sprawie, którego wyniki zaprezentowano na łamach Nature, sugeruje, jakoby sprawcami całego zamieszania były dwie planety. To właśnie one, a w zasadzie ich zderzenie, miałoby odegrać kluczową rolę w pojawieniu się dziwnej poświaty. Oczywiście takie kolizje zdarzały się nawet w Układzie Słonecznym: to właśnie na ich konto przypisuje się nietypowe nachylenie Urana, wysoką gęstość Merkurego czy samo istnienie Księżyca.
Czym innym jest jednak świadomość występowania zderzeń, a czym innym ich śledzenie. Członkowie zespołu badawczego sugerują, iż w tym przypadku emisja energii wygenerowana w związku z kolizją była setki raz silniejsza niż wytwarzana przez obie planety z osobna. Co ciekawe, jako że obserwacje były prowadzone z wykorzystaniem teleskopu, który spogląda w kierunku ASASSN-21qj mniej więcej raz na 300 dni, to początkowy wzrost jasności został pominięty.
Zdaniem astronomów dwa obiekty, których kolizja doprowadziła do spadku jasności gwiazdy ASASSN-21qj były masywnymi planetami
Jeśli chodzi o dokładne okoliczności wydarzeń, które rozegrały się około 1800 lat świetlnych od Ziemi, to wydaje się, że spadek jasności gwiazdy stanowił pokłosie pojawienia się chmury pyłu i gazów pomiędzy Ziemią, a tym obiektem. Materia ta powstała rzecz jasna na skutek zderzenia obu wspomnianych planet. Utworzony obłok co jakiś czas ograniczał emisje światła gwiazdy, wpływając na spadki jej jasności.
Czytaj też: Czas płynie tylko w jedną stronę. Splątanie kwantowe umożliwia testowanie podróży w przeszłość
Astronomowie zakładają, że tak poważny wpływ na swojego gospodarza mogły mieć tylko duże planety, znacznie masywniejsze od naszej. Ich temperatury wygenerowane na skutek kolizji były natomiast stosunkowo niskie i wynosiły około 700 stopni Celsjusza. To relatywnie niskie wartości, sugerujące, że nie mogło być mowy o obiektach skalistych czy metalicznych, a raczej bogatych w zamarzniętą wodę. Z kolei przesunięcie między emisją światła podczerwonego a spadkiem jasności gwiazdy pozwala sądzić, że kolizja miała miejsce w stosunkowo dużej odległości od ASASSN-21qj. Dzięki dalszym obserwacjom naukowcy będą w stanie jeszcze lepiej zrozumieć okoliczności zderzenia, a także wyciągnąć wnioski na temat ewolucji układów planetarnych i tego, jak mogła wyglądać przeszłość Ziemi.