Teleskop Jamesa Webba odkrył bliźniaczkę Drogi Mlecznej w odległym wszechświecie. Ups, taka nie powinna w ogóle wtedy istnieć

Zaglądając w najdalsze zakątki widzialnego wszechświata, astronomowie starają się dowiedzieć, jak wyglądał wszechświat na wczesnym etapie ewolucji. Wyraźnie widać bowiem, że na przestrzeni eonów zmienia się zarówno skład chemiczny materii międzygwiezdnej, gazu i pyłu, z których powstają kolejne generacje gwiazd. To z kolei powinno mieć wpływ na kształt, budowę i ewolucję powstających z tych gwiazd galaktyk. Kosmiczny teleskop Jamesa Webba pokazuje jednak, że choć pod wieloma względami nasz wszechświat różni się od tego, który istniał dziesięć miliardów lat temu, to pod innymi jest podobny, choć teoretycznie nie powinno tak być.
Teleskop Jamesa Webba odkrył bliźniaczkę Drogi Mlecznej w odległym wszechświecie. Ups, taka nie powinna w ogóle wtedy istnieć

Obserwując odległe obszary wszechświata, analizując obiekty, które obecnie widoczne są dla nas takimi, jakie były, gdy wszechświat miał zaledwie dwa miliardy lat, astronomowie korzystający z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba dostrzegli galaktykę, która zupełnie tam nie pasuje. Mowa tutaj o galaktyce ceers-2112. Ten niezwykle odległy obiekt bowiem w obiektywie Jamesa Webba wygląda tak, jak współczesna Droga Mleczna. Jest to przede wszystkim galaktyka spiralna, której zgrubienie centralne ma kształt poprzeczki, dokładnie takiej, jaka obecnie istnieje w naszej galaktyce. Taka poprzeczka jest obszarem, który skutecznie przyciąga do centrum galaktyki olbrzymie ilości gazu i pyłu, co z kolei napędza intensywne procesy gwiazdotwórcze.

Czytaj także: Galaktyka z początków Wszechświata, a nawet dwie. Ale coś tu się nie zgadza…

Cały problem z tym odkryciem polega jednak na tym, że jak dotąd wszystkie modele ewolucji wszechświata wskazywały, że do osiągnięcia tego etapu ewolucji galaktyki potrzeba było znacznie więcej czasu. i teoretycznie 2 miliardy lat po Wielkim Wybuchu żadna galaktyka tak nie powinna wyglądać. Modele te zresztą wspierane były przez wcześniejsze obserwacje prowadzone przy pomocy legendarnego już Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Liczne analizy danych z Hubble’a wskazywały, że w odległym wszechświecie galaktyk spiralnych z wyraźnie widoczną poprzeczką po prostu nie było.

Odkrycie ceers-2112 za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a w odległości 11,7 miliarda lat świetlnych od Ziemi stanowi zatem spory problem. Jakby nie patrzeć, światło, które teraz wpadło w zwierciadło teleskopu JWST zostało wyemitowane, gdy wszechświat miał zaledwie 15 proc. swojego obecnego wieku. Dotychczas przyjmowano, że pierwsze obiekty tego typu i o takiej strukturze pojawiły się, dopiero gdy wszechświat miał 4 miliardy lat, czyli 30 proc. swojego obecnego wieku.

Czytaj także: Galaktyka z początków wszechświata zawiera wodę. To najodleglejsza detekcja w historii

Z jednej strony jest to tylko jedna galaktyka. Z drugiej strony jeżeli jest taka jedna, to z pewnością wkrótce znajdziemy inne, bowiem ta jedna dowodzi, że istnieją procesy, umożliwiające powstawanie takich galaktyk znacznie szybciej niż nam się wydawało. Warto tutaj zwrócić uwagę na jeden istotny fakt: trudno jest precyzyjnie ustalić właściwy proces ewolucji galaktyk, skoro wciąż nie wiemy niemal nic o zachowaniu ciemnej materii, która przecież stanowi większą część masy większości galaktyk.

Co prawda, wszystko wskazuje na to, że akurat ceers-2112 zdominowana jest przez materię zwyczajną i ma stosunkowo niewiele ciemnej materii, ale nie zmienia to faktu, że staramy się badać obiekty, posiadając ogromne luki w wiedzy o ich elementach składowych. Na szczęście misja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba dopiero się rozpoczęła. Możemy zatem się spodziewać, że w najbliższych latach uda się naukowcom odkryć więcej takich galaktyk. Być może większa próbka pozwoli ustalić jakieś cechy wyróżniające, które mogłyby tłumaczyć ten zaskakujący wygląd galaktyk we wczesnym wszechświecie. Kto wie, być może wiedza o galaktykach dostrzeżonych na granicach wszechświata powie nam coś więcej o naszym własnym kosmicznym domu.