A to niespodzianka! To chińska rakieta uderzyła w powierzchnię Księżyca. Coś było do niej doczepione

Na początku 2022 roku obserwatorzy przestrzeni kosmicznej poinformowali, że niezidentyfikowany obiekt (nie UFO) zdaje się zmierzać w kierunku Księżyca. Problem jednak w tym, że żadna agencja kosmiczna nic nie wysyłała świadomie w kierunku Księżyca. Powstało zatem pytanie, skąd się wziął ewidentnie sztuczny obiekt, który musiał zostać wyniesiony z Ziemi i niezauważony tak się zgubił w przestrzeni kosmicznej, że zmierzał w kierunku Księżyca. Podejrzenia padały na wiele różnych obiektów, jednak gdy obiekt faktycznie uderzył w powierzchnię naszego naturalnego satelity 4 marca 2022 roku, wciąż nie było pewności co do jego tożsamości.
ksiezyc
ksiezyc

Cała historia rozpoczęła się w styczniu 2022 roku, kiedy to astronom Bill Gray poinformował, że w trakcie obserwacji zauważył obiekt znajdujący się na kursie kolizyjnym z Księżycem. Według jego opinii wyrażonej podówczas w mediach społecznościowych mógł to być górny człon rakiety Falcon 9, która wyniosła w przestrzeń kosmiczną satelitę DSCOVR niemal dokładnie siedem lat wcześniej.

Stosunkowo szybko, bo już w połowie lutego pojawiły się pierwsze wątpliwości. Eksperci zaczęli podawać w wątpliwość takie wnioski. Większość z nich twierdziła, że nie ma żadnej szansy na to, aby ten konkretny człon rakiety tak zmienił swoją trajektorię lotu, aby dotrzeć do Księżyca. Niemal natychmiast rozpoczęto próby zidentyfikowania tego nietypowego obiektu, wszak nie często z Ziemi wysyłany jest na orbitę taki ładunek, który jest w stanie dolecieć aż do Księżyca.

Według jednego z badaczy dużo bardziej prawdopodobne było wyjaśnienie obejmujące komponent chińskiej rakiety Długi Marsz 3C, która wyniosła w kierunku Księżyca sondę Chang’e-5 T1. Sam problem polegał zresztą na tym, że na co dzień nikt nie zajmuje się monitorowaniem obiektów znajdujących się 340-400 tysięcy kilometrów od Ziemi, czyli w przedziale odległości od Ziemi, w którym porusza się Księżyc. Regularnym monitoringiem objęta jest orbita okołoziemska w przedziale 350-700 km od Ziemi.

Już pod koniec lutego pojawiło się jednak dementi ze strony Chin. Przedstawiciele chińskiego programu kosmicznego przekonywali, że tajemniczy obiekt nie pochodzi z Chin, bowiem rzeczona rakieta weszła w ziemską atmosferę w 2015 roku, więc z pewnością nie znajduje się w pobliżu Księżyca.

Tym samym inżynierowie powrócili do teorii, że tajemniczym obiektem jest jednak górny człon rakiety Falcon 9. Do momentu uderzenia w powierzchnię Księżyca 4 marca 2022 roku teoria ta nie uległa zmianie. Kilka miesięcy później sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) znajdująca się na orbicie wokół Księżyca znalazła i sfotografowała nawet miejsce uderzenia.

Teraz jednak temat powraca. Zespół ekspertów z Uniwersytetu w Arizonie, Kalifornijskiego Instytutu Technologii oraz Planetary Science Institute przekonuje, że udało mu się znaleźć dowody wskazujące na to, że obiekt WE0913A był chińską rakietą wspomagającą, do którego przymocowany był niezidentyfikowany obiekt.

W artykule naukowym opublikowanym w periodyku The Planetary Science Journal badacze wskazują, w jaki sposób prześledzili drogę obiektu aż do momentu uderzenia w Księżyc oraz wnioski płynące z tej analizy.

Wiadomo, że 4 marca 2022 roku obiekt nieznanego pochodzenia rozbił się na powierzchni Księżyca. Pierwotnie przypuszczano, że obiekt był górnym stopniem rakiety Falcon 9, następnie po zanegowaniu tej teorii uznano, że mogła to być chińska rakieta wspomagająca. Co ciekawe, dzięki zdjęciom z powierzchni Księżyca okazało się, że uderzenie pozostawiło po sobie podwójny krater na Księżycu, a więc obiekt musiał składać się z dwóch komponentów. Okazuje się jednak, że autorzy najnowszego artykułu śledzili ten obiekt przez siedem lat przed jego uderzeniem, a tym samym znają jego pochodzenie.

Odtwarzając wstecznie trajektorię lotu obiektu, naukowcy odkryli, że faktycznie była to rakieta wspomagająca misję Chang’e 5-T1 – jedną z kilku misji wystrzelonych przez Chiny w celu sprawdzenia możliwości wysłania sondy na Księżyc i pobranie próbki skał księżycowych.

Analizując dane dotyczące rakiety w trakcie jej lotu przez przestrzeń kosmiczną, naukowcy zwrócili uwagę na jeszcze jeden fakt. Okazało się bowiem, że krzywa blasku rakiety wskazuje wyraźnie, że nie obraca się on w przestrzeni kosmicznej tak jak wszystkie inne rakiety. W przeciwieństwie do nich rakieta leciała lotem zaskakująco ustabilizowanym. Co do zasady, taki wykorzystany człon rakiety to tylko metalowa skorupa, do której końca przymocowany jest silnik. Taka asymetria zazwyczaj prowadzi do obrotów w przestrzeni kosmicznej. Tutaj jednak takiego czegoś nie zarejestrowano. Możliwe zatem, że chińscy konstruktorzy przymocowali coś innego do korpusu rakiety po stronie przeciwnej od silnika. Taki element mógłby wyrównać rozkład masy i ustabilizować lot.

To właśnie ten tajemniczy drugi komponent rakiety miałby odpowiadać za część podwójnego krateru sfotografowanego na Księżycu. Jak na razie przedstawiciele chińskiego sektora kosmicznego nie skomentowali najnowszych ustaleń.