Dzielenie się lokalizacją? Generacja Z nie widzi problemu.

Temat aplikacji służących lokalizowaniu dzieci budzi ogromne emocje – w mediach społecznościowych zwolennicy i przeciwnicy takich rozwiązań momentalnie idą w dyskusji „na noże”, obrzucając się niewybrednymi epitetami. Tymczasem z badań tzw. Generacji Z wynika, że osoby najbardziej zainteresowane podchodzą do tego tematu dużo spokojniej i rozsądniej.
Dzielenie się lokalizacją? Generacja Z nie widzi problemu.

Udostępnianie lokalizacji to nie tylko zagrożenie prywatności

Badania przeprowadzone zostały co prawda w USA, nie w Polsce, lecz trend wydaje się podobny. Popularne aplikacje lokalizacyjne zanotowały tam ogromny wzrost popularności – jedna z nich, Life360 używana jest już przez co 9 rodzinę. W Polsce zdecydowanego lidera co prawda chyba brak, lecz podobnych narzędzi także nie brakuje – poza systemowymi aplikacjami Family Link (Android) i Znajdź… (iOS) jest mnogość rozwiązań od innych dostawców.

Wracając jednak do badań – clou naszych wojenek dotyczy poszanowania prywatności dzieci i młodzieży zagrożonych „permanentną inwigilacją” rodziców. Amerykańskie badania wskazują jednak, że 94% badanych członków generacji Z dostrzega zalety udostępniania lokalizacji, a więcej niż połowa kojarzy to jednoznacznie ze wzrostem poziomu bezpieczeństwa, przy czym widać to szczególnie u kobiet – aż 72 % z nich czuje się lepiej, wiedząc że ktoś jeszcze je wie, gdzie się znajdują.

Ankieta przeprowadzona wśród 1200 dorosłych użytkowników aplikacji Life360 wykazała, że 54% respondentów uważa za konieczne i właściwe, aby rodzice prosili swoje dzieci o udostępnianie swojej lokalizacji przez cały czas. Reszta, jak z tego wynika, nie widzi problemu z wyłączaniem lokalizacji dla zachowania prywatności.

lokalizacja

Inne przyczyny, dla których młodzi ludzie chętnie korzystają z udostępniania lokalizacji (nie tylko rodzicom) jest zabezpieczanie się podczas dłuższych podróży lub wyjazdów w niebezpieczne miejsca, a także, coraz częściej, jako wyraz zaufania i przyjaźni w stosunku do rówieśników.

Lokalizacja, ale za zgodą

Jak już wspominałem w Polsce w zasadzie nie da się porozmawiać o temacie, nie doprowadzając rychło do awantury w komentarzach – emocje są silne, zwolennicy pilnowania dzieci są równie zajadli jak użytkownicy nazywający to niedozwoloną inwigilacją, gubiąc przy okazji sedno sprawy – a jest to narzędzie jak każde i tylko od nas zależy, czy użyjemy go właściwie, czy go nadużyjemy.

Narzędzia lokalizacyjne, używane świadomie, jawnie i za zgodą wszystkich zainteresowanych (także te młodsze dzieci należy zapytać o zgodę, nie tylko nastolatków) mogą być naprawdę przydatne i rzeczywiście podnoszą poziom bezpieczeństwa. Powinna obowiązywać też wzajemnośc – jeśli dorośli mają prawo sprawdzić gdzie podziewa się dziecko, to i dziecko powinno móc sprawdzić, gdzie są rodzice. I wtedy naprawdę nie ma powodu do złych emocji.