Dziadku, a co to HDD? Kłopoty tej firmy kolejnym gwoździem do trumny rynku dysków talerzowych

Obecna sytuacja na rynku talerzowych dysków twardych, potocznie znanych pod skrótem HDD jest nie do pozazdroszczenia. Wolumeny dostaw spadają i to solidnie, bo według danych analityków Trendfocus, kolektywny spadek rok do roku u dwóch największych producentów (Seagate i Western Digital) o aż 43%. Jakby tego było mało, na horyzoncie mamy kolejne kłopoty, tym razem po stronie firmy odpowiedzialnej za dostarczanie jednego z kluczowych komponentów do talerzowych dysków twardych. Jedno w tym całym zamieszaniu wydaje się pewne: taniej to już było, a branża dysków SSD z całą pewnością na tym skorzysta. Być może jesteśmy właśnie świadkami epokowej zmiany w świecie technologii.
Dziadku, a co to HDD? Kłopoty tej firmy kolejnym gwoździem do trumny rynku dysków talerzowych

Zaczęło się od doniesień z chińskiego rynku dotyczących niezidentyfikowanego dostawcy komponentów dla talerzowych dysków twardych, który masowo zwalnia pracowników na Tajwanie, szykując się rzekomo do rychłego zamknięcia działalności. Serwisy branżowe szybko ustaliły, że może chodzić o japońską firmę Resonac, która jako jedna z nielicznych zajmuje się produkcją cienkich warstw stosowanych na powierzchni talerzy dysków twardych. Można powiedzieć, że to cios w samo serce dla branży, szczególnie w tak wymagającym momencie. Pod względem maksymalnej pojemności nadal nic nie może się równać z nośnikami HDD, które w segmencie konsumenckim przekroczyły już barierę 20 TB. 

Nie jesteście chyba tym specjalnie zaskoczeni? Widoczny w ostatnich latach wzrost popularności dysków typu SSD, przy coraz bardziej atrakcyjnych cenach, biorąc również pod uwagę wyższą wydajność – to wszystko musiało się odbić na kondycji rynku zdominowanego przez takich gigantów jak Seagate i Western Digital. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że talerzowe dyski znikną całkowicie z rynku w krótkim czasie. Nadal tego typu nośników bardzo potrzebują centra danych, ale w segmencie konsumenckim widać już postępującą zmianę gołym okiem. A to wszystko dzieje się równolegle z pracami nad nową technologią, która może znacznie podnieść pojemność dysków HDD.

Koniec czasów HDD? Jeszcze może pokazać SSD, gdzie raki zimują 

Niezależnie od tego, jak dalej potoczą się losy firmy Resonac (i czy faktycznie historia jej działalności wkrótce się zakończy), rynek HDD nadal ma sporo do zaoferowania, a niech za przykład posłuży technologia HAMR (zapis magnetyczny wspomagany termicznie), która może zaowocować nośnikami danych o pojemnościach sięgających docelowo poziomu nawet 100 TB. Na obecnym etapie jesteśmy dopiero w okolicach 30 TB, na co wskazują ostatnie wieści od Seagate, który jest odpowiedzialny za rozwój tej technologii. Pierwsze dyski twarde od tego producenta o pojemności 32 TB bazujące na zapisie metodą HAMR mają zostać wprowadzone do masowej produkcji na początku 2024 roku.

Czytaj też: QNAP TVS-h674T – potężna sieciowa macierz dyskowa z Thunderbolt 4

O ile era dysków twardych HAMR oficjalnie już się rozpoczęła, o tyle obecnie dostępne nośniki HDD wykorzystujące prostopadły zapis magnetyczny (PMR) i zapis magnetyczny z gontem (SMR) nie znikną z rynku jeszcze przez wiele lat. Wydaje mi się, że mimo widocznych kłopotów branżę tradycyjnych dysków talerzowych trudno będzie zabić (trochę wbrew temu, co prowokacyjnie napisałem w tytule). Ewolucja? Z pewnością, a umiejętność dostosowania się do zmieniających warunków prowadzenia biznesu, pewnego rodzaju elastyczność w sprostaniu potrzebom rynku udowadnia wartość firmy. Seagate i Western Digital, trzymam za was kciuki!