Potężny rozbłysk na Słońcu! Tak silnego nie było już od lat

Słońce bardzo szybko zbliża się do maksimum swojej aktywności w swoim jedenastoletnim cyklu aktywności. Nic zatem dziwnego, że w ostatnim czasie niemal co kilka dni można usłyszeć o rozbłysku, czy koronalnym wyrzucie masy z powierzchni Słońca. Tak też jest i tym razem. Jest jednak jedna istotna różnica: opisywany dzisiaj rozbłysk, do którego doszło w czwartek, 14 grudnia był absolutnie najsilniejszym rozbłyskiem od blisko siedmiu lat. Co tam się wydarzyło?
Sieci plazmy na Słońcu /Fot. SwRI

Sieci plazmy na Słońcu /Fot. SwRI

Naukowcy poinformowali, że na powierzchni Słońca doszło do rozbłysku klasy X o sile 2,8 magnitudo. Rozbłysk był na tyle silny, że spowodował przerwy w komunikacji radiowej na powierzchni Ziemi. To jednak nie jest jeszcze koniec fajerwerków, bowiem rozbłysk spowodował koronalny wyrzut masy (CME), który w ciągu kilku najbliższych dni może również uderzyć w naszą planetę. Zważając na to, że jest to najpotężniejszy rozbłysk słoneczny od ponad sześciu lat i Ziemia znajduje się niejako “na linii ognia”, to może być naprawdę ciekawie.

Rozbłysk ten, według wielu badaczy, doskonale wskazuje na to, że maksimum aktywności słonecznej, które pierwotnie prognozowane było na 2025 rok, jest już tuż za rogiem i prawdopodobnie będziemy je obserwowali już za kilka miesięcy.

Czytaj także: Dostrzeżono rozbłyski słoneczne 10 000 razy silniejsze niż wszystkie dotychczas. To rzeczywistość

Źródłem rozbłysku klasy X, czyli klasy najsilniejszych rozbłysków, jakie może wytworzyć Słońce, była plama słoneczna AR3514. Pomiary wykazują, że rozbłysk klasy X2,8 był najsilniejszym rozbłyskiem na powierzchni Słońca od czasu rozbłysku o sile X8,2, do którego doszło 6 września 2017 roku.

Tuż po rozbłysku, fala promieniowania słonecznego bardzo szybko dotarła do Ziemi i zakłóciła pole magnetyczne naszej planety oraz chwilowo zjonizowała górną część naszej atmosfery. To właśnie ten proces spowodował poważne zakłócenia sygnałów radiowych nad większą częścią Ameryki. Przerwa trwała niemal dwie godziny, co sprawia, że jest to jedno z największych zakłóceń radiowych spowodowanych przez Słońce w historii pomiarów.

Zupełnie inną sprawą są bardzo często pojawiające się po rozbłysku koronalne wyrzuty masy. Chmury plazmy poruszają się znacznie wolniej niż rozbłysk promieniowania. Analiza danych obserwacyjnych prowadzonych po rozbłysku wskazuje na to, że także i w tym przypadku doszło do wyrzutu masy. Obłok plazmy porusza się w kierunku Ziemi, gdzie może dotrzeć w niedzielę, 17 grudnia. Wstępne szacunki mówią o możliwości wystąpienia burzy geomagnetycznej klasy G2 lub G3. Burza taka może spowodować pojawienie się zorzy polarnej i zakłócić pracę satelitów i części energetycznej infrastruktury naziemnej.

Czytaj także: Na Słońcu miał miejsce rozbłysk najwyższej kategorii. Kieruje się w stronę Ziemi

Heliofizycy wskazują, że możliwe są także kolejne rozbłyski z tej samej dziury. Wskazuje na to fakt, że przed wczorajszym rozbłyskiem z tej samej plamy pojawił się inny rozbłysk klasy M. Skoro już doszło do dwóch rozbłysków z tej samej plamy, istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnych.

Jesteśmy w okresie bardzo silnej aktywności słonecznej. Na przestrzeni ostatnich czterech lat zarejestrowano 21 rozbłysków klasy X, a mimo tego 12 z nich miało miejsce na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Trzy z nich uderzyły w Ziemię. Co więcej, w tym roku doświadczyliśmy także najpotężniejszej burzy geomagnetycznej od sześciu lat i zaobserwowaliśmy, że liczba plam słonecznych osiągnęła najwyższy poziom od 20 lat.